[ Pobierz całość w formacie PDF ]

1 serce poczyna tłuc we mnie jak młotem. Miłość! Czymże jest
miłość dwu czystych serc ledwie świadomych raju, w jakim
się znalazły, w porównaniu z moim upajającym szaleń
stwem? Rozumiem teraz truciznÄ™ z pucharu Orce, owÄ…
słodką udrękę miłości, co przypomina moją. Precz z or
dynarnym materializmem, do którego naginałem się przez
lata! Drwiłem z namiętności, bo u zródeł ich widziałem tylko
zmysły i zbyt dostatnie życie. Mniemałem, że własnym
intelektem zbadam wszelkie głębiny i mielizny ludzkich
uczuć. Urągałem własnej tęsknocie do nieśmiertelności.
Obecnie jednak muszę uznać boskość niepojętej mocy stwo
rzonej przez moją wiarę i wierzyć w Boga, do którego
potrafię się modlić. Pojmuję, czemu ludzie odtrącają tę
zimną, bezosobową siłę, co wedle przykazań rozumu winna
władać światem. Czynią tak, ponieważ kochają. Umrzeć
i przestać istnieć; umrzeć i w proch się obrócić, pozostawiając
naszą miłość bezbronną i samotną, a ponadto skazaną na
taki sam kres i koniec... Nie! Kochać to żyć na wieki. Boże,
wierzę w Ciebie! Zmiłuj się! Okaż litość niecnemu grzesz
nikowi, który odważył się przeczyć Twojemu istnieniu. Oto
padam przed TobÄ… na kolana! Ulituj siÄ™ albo pokaraj mnie
śmiercią!
9 grudnia
Odwiedziłem dwu skazanych więzniów Dawesa
i Blanda i modliłem się z nimi. O Panie, pozwól mi ocalić
bodaj jedną duszę, która przed Twoim tronem mogłaby
wstawić się za mną! Pozwól mi dobyć choć jedną istotę
ludzką z tej otchłani. Szlocham, naprzykrzam Ci się mod-
466
litwami. Wejrzyj na mnie Å‚askawie, daj znak widomy.
Odpowiadałeś ongi ludziom, co błagali cię o miłosierdzie nie
goręcej, niż ja to czynię. Tak naucza Pismo święte  Twoja,
0 Boże, księga, w którą wierzę! Daj znak widomy, a przysię
gam, że nie ujrzę jej więcej. Ty znasz, o Panie, ból, udrękę
1 rozpacz swojego sługi. Wiesz, dlaczego ją kocham. Wiesz,
jak usilnie zabiegam, by mnie znienawidziła. Przecież to
wielka ofiara. Jestem samotny, najzupełniej samotny i mam
na świecie tylko jedną istotę, którą potrafię kochać. Ależ cóż
dla Ciebie znaczy ziemska miłość? Okrutny i nieubłagany
siedzisz na tronie zbudowanym dla Ciebie przez ludzi
i ludziom odpłacasz pogardą. Czy nie ułagodziła Cię jeszcze
przelana krew tak wielu świętych męczenników? Czy nie
nasyciłeś się łzami i cierpieniem, o Boże zemsty, gniewu
i rozpaczy? O dobry Chryste, ulituj się nade mną! Ty okażesz
mi łaskę, bo byłeś przecież człowiekiem. Zmiłuj się, Jezu,
u którego stóp klęczała niegdyś Magdalena! Ludzki i boski
w swojej słabości błagałeś niemiłosiernego Ojca, by raczył
Cię ocalić. Przez wzgląd na chwilę, gdy sam czułeś się
opuszczony, nie opuszczaj mnie, Synu Boży! Ulituj się nad
Twoim grzesznym sługą!
Nie mogę pisać więcej. Będę się modlił żywym słowem.
Będę krzyczał tak wielkim głosem, że cały świat mnie usłyszy
i zdziwi się Twojemu milczeniu  niesprawiedliwy i niemiło-
sierny Boże!
14 grudnia
Pogrążony w rozpaczy bluzmłem okropnie na tych
kartkach. Szaleństwo zawładnęło moją zbolałą duszą. Opę-
tał mnie szatan i niby potępieniec błądziłem pośród grobów
krzycząc straszliwie i szarpiąc własne ciało.
Od tygodnia nie pamiętam o niczym prócz męki. Speł-
niam zwyczajne obowiązki niby ktoś, kto we śnie powtarza
codzienne czynności i nie zdaje sobie z tego sprawy. Wszyscy
przyglądają mi się jeszcze bardziej podejrzliwie niż dotych-
czas. Czy moja choroba pijaństwa zmienia się stopniowo
w chorobę obłędu? Jestem szalony, czy też stoję dopiero na
granicy szaleństwa? O Boże, który wiesz o mnie wszystko,
zostaw mi zdrowy umysł, nie pozwól, abym stał się po-
śmiewiskiem lub przedmiotem współczucia bliznich! Ulituj
467
się bodaj na czas krótki. Nie zsyłaj kary tutaj! Pozwól, aby
ona widziała we mnie grubianina i niewdzięcznego egoistę,
jakim chcę się okazać. Niech jednak nie zobaczy i nic
wspomina pózniej Jamesa Northa jako człowieka dotknięte-
go pomieszaniem zmysłów.
Xii
Dziwne postępowanie wielebnego Jamesa Northa
W początkach grudnia pani Frere zauważyła niepojętą
zmianę w zachowaniu kapelana. Pewnego popołudnia wie-
lebny złożył jej wizytę. Przez dłuższy czas mówił ogólnikowo
i z roztargnieniem o opłakanych warunkach życia więzniów,
a potem jął natrętnie dopytywać się o Rufusa Dawesa.
 Nie chcę o nim myśleć  ? odpowiedziała z dreszczem
grozy. Często miewam okropne sny, w których on gra
jakaś rolę. To zły człowiek. Kiedy byłam dzieckiem, chciał
mnie zamordować i zrobiłby to na pewno, gdyby mój mąż
nie przeszkodził. Od tego czasu widziałam go tylko raz:
w Hobarcie, kiedy go przychwycono w naszym ogrodzie.
Czasami rozmawia ze mnÄ… o pani podjÄ…Å‚ North
spoglądając z ukosa na Sylwię. Raz poprosił nawet o różę
zerwaną w pani ogrodzie. Pani Frere zbladła nagle.
A pan dał mu ją? zapytała.
Tak. Czy to coś złego?
Nic... Nie... Kwiat to przecież drobiazg bez warto-
ści... Ale dawać różę zesłańcowi...
Gniewa siÄ™ pani?
Nie, skąd znowu roześmiała się z przymusem.
Dziwię się tylko, skąd taki pomysł przyszedł do głowy
temu więzniowi.
Myślę, że teraz nie da mi pani róży, jeżeli nawet
poproszÄ™.
Panu? szepnęła z zakłopotaniem. Dlaczego?
Przecież pan jest dżentelmenem.
468
Dżentelmenem? Nie zna mnie pani.
Nie rozumiem. Do czego pan zmierza?
Zmierzam do tego, że lepiej byłoby dla pani, gdyby-
śmy się nigdy nie spotkali.
Sylwia wstała spiesznie, bo zaniepokoił ją szczególny
błysk oczu kapelana.
Panie North! To dziwne i niepojęte słowa.
Proszę się nie bać, madame. Ja nie jestem pijany
odrzekł z silnym akcentem na ostatnim wyrazie. -- A teraz
pozwolę sobie pożegnać łaskawą panią. Wydaje mi się, że im
mniej będziemy się widywać, tym lepiej.
Sylwia - zdziwiona i urażona niezwykłym wybuchem nie
rzekła słowa i pozwoliła odejść gościowi. Patrzyła za nim,
gdy szybkim krokiem mijał ogród i zatrzaskiwał furtkę, lecz
nie widziała wyrazu cierpienia na jego twarzy ani
rozpaczliwego gestu, jakim pokwitował dobrowolne po-
niżenie się w jej obecności. Z rosnącym wciąż lękiem
zastanawiała się nad osobliwym wybrykiem wielebnego
Northa. Nie sądziła, by mógł być pijany. Nie podejrzewała
go nawet o skłonności do kieliszka. Myślała raczej, że nie
ustąpiły jeszcze skutki gorączki, która ostatnio zatrzymała
go w domu przez czas dłuższy.
Nagle strach ją ogarnął, bo uświadomiła sobie, jak żywo
interesuje jÄ… los tego dziwacznego kapelana.
Dnia następnego wielebny North spotkał żonę komen-
danta i ukłoniwszy się minął ją pospiesznie. Dotknął tym
Sylwię do żywego. Czyżby obraził się za jakieś nieoględne
słowo? Aatwo skłoniła Maurycego, by zaprosił go na obiad, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed