[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jeśli przychodzisz dawać mi nauki, te sobie daruj, proszę - wygarnął Murphy na
powitanie Jupiterowi. - Harley mi już tyle nagadał, że na jeden dzień wystarczy.
- Zawsze mówiłem, że papierosy cię zabiją - siostrzeniec wystąpił z nową porcją
morałów - ale nie spodziewałem się tego tak prędko!
- Byłem zmęczony - smętnym głosem powtarzał Murphy - byłem zmęczony, to
wszystko. Zwykle bardzo uważam. W sypialni nie mam ani jednego papierosa.
- Powinieneś więc był położyć się w sypialni, a nie na sofie.
- Nie ma nic okropniejszego niż przykładny siostrzeniec.
- Czy to tak właśnie było? - spytał Jupiter. - Zasnął pan na sofie i upuścił papierosa?
- Tak przypuszczam. Pamiętam, że wróciłem od tego rozbitego samochodu pani Bortz
i usiadłem na chwilę. Chciałem wypalić papierosa i pójść do łóżka. Wtedy musiałem usnąć.
Następne, co zapamiętałem, to pokój pełen dymu. Próbowałem odnalezć drzwi. A potem
straciłem przytomność.
- Poszedł pan w złą stronę. Do sypialni.
Murphy skinął głową.
- WyciÄ…gnÄ…Å‚eÅ› mnie stamtÄ…d.
- Wszyscy rzucili się na ratunek - powiedział Jupe. - Bob, Pulo i Sonny Elmquist. To
on pierwszy zauważył, że się pali.
- Taki to osobliwy człowieczek. Pojawia się znienacka. Nigdy go nie lubiłem. A teraz
zawdzięczam mu życie.
- Panie Murphy, czy pan wiedział o tym, że pan Prentice będzie miał psa?
- Psa? - Murphy uniósł głowę z poduszki. - A co on by robił z psem? Słyszałem, że
mieszkanie ma pełne antyków. Psa? Chyba żartujesz!
- Pani Bortz złościła się z tego powodu.
- Ona się o wszystko złości. Kto by tam jej słuchał! Miele tym jęzorem bez
opamiętania.
Spoczął bezwładnie na poduszce, jakby był wyczerpany. - Może się wyprowadzę -
spojrzał na Jupe a. - Wy, chłopcy, również powinniście trzymać się od tego bloku z daleka.
To nie jest bezpieczne miejsce.
Harley wstał z fotela.
- Nie martw się teraz o to - powiedział. - Lekarz podkreślał, że potrzebujesz
odpoczynku. Pójdę do domu i spróbuję zrobić tam trochę porządku. Kiedy poczujesz się
lepiej, możemy poszukać nowego mieszkania.
- Dobry z ciebie dzieciak, Harley - uśmiechnął się Murphy. - Czasem myślę, że to
bardziej ty jesteś moim opiekunem niż ja twoim.
Harley i Jupiter wyszli razem.
- Mój wuj pali za dużo. Za wiele też pracuje i za bardzo się wszystkim martwi. Pod
pewnym względem jestem prawie zadowolony, że zdarzył się ten pożar.
Jupe rzucił na Harleya uważne spojrzenie.
- Oczywiście nie cieszy mnie to, że on jest teraz w szpitalu i te wszystkie sprawy -
wyjaśnił szybko Harley. - Ale był ostatnio taki nerwowy, zle sypiał. Zauważyłem to w czasie
Bożego Narodzenia, kiedy wspólnie spędzaliśmy święta. W nocy wstawał wiele razy i chodził
po pokoju tam i z powrotem. Nie jestem pewien, czy interesy idą mu dobrze. Na szczęście nie
nawdychał się zbyt dużo dymu. W porę go wyciągnęliście. Ale lekarz chce, żeby wuj poleżał
jeszcze w łóżku parę dni. Zrobią mu badania, a on nadrobi zaległości w spaniu.
- Jestem pewien, że wykorzysta okazję - powiedział Jupe, gdy wyszli z kliniki na ulicę
Wilshire i skierowali siÄ™ ku Paseo Place. - Ostatnio bardzo dziwne rzeczy dziejÄ… siÄ™ w tym
bloku. Byłeś tam w ten wieczór, kiedy zdarzyło się włamanie?
- Nie, to mnie ominęło. Byłem na kolacji z przyjaciółmi. Wuj John opowiadał mi
potem o włamywaczu, który uciekał przez nasze podwórko. A teraz, jak słyszałem, kogoś
chcieli otruć, a komuś innemu wsadzili bombę do samochodu. Wuj John ma rację. To nie jest
bezpieczne miejsce.
- Czy ktoś ci mówił, że pan Prentice będzie miał psa?
- Nie. Ale oprócz wuja z nikim z tego bloku nie rozmawiam. I nie mogę słuchać tej
baby Bortz.
Harley gwizdnął, gdy ujrzał okna wujowego mieszkania. Kawałki szyb tkwiły jeszcze
w ramach, a za nimi zwieszały się strzępy zasłon.
- Najpierw muszę tu ściągnąć szklarza - powiedział, obmacując kieszenie w
poszukiwaniu kluczy. - Założę się, że w środku jest koszmar. W złą porę zostawiłem wuja
samego.
Jupe próbował uporządkować wrażenia i obserwacje. Czy Gwen Chalmers była
rzeczywiście niewinną ofiarą? Czy Murphy naprawdę nie słyszał o Karpackim Ogarze? A czy
Harley to tylko chłopak z zewnątrz, na jakiego wygląda?
Jeżeli tak, to do sprawdzenia pozostaje wyłącznie Sonny Elmquist. Jest jedynym
sąsiadem, który mógł wiedzieć o kryształowym psie. I jest jedynym sąsiadem, który w bloku
pozostał.
W tym momencie Jupe coś sobie uświadomił. Ktoś usiłuje usunąć ludzi z tego
budynku. Wszelkimi sposobami, nawet zbrodniczymi. Czy teraz przyjdzie kolej na Trzech
Detektywów?
Rozdział 16
Niewidzialny pies
Jupiter zadzwonił do mieszkania pana Prentice a. Otworzył mu Charles Niedland.
- Wejdz - zaprosił. - Twój przyjaciel Bob wrócił właśnie z Ruxton i strasznie chce
podzielić się jakimiś wiadomościami.
Bob siedział na sofie, trzymając przed sobą otwarty notes. Pan Prentice przyniósł
sobie mały antyczny fotel.
- Jak miewa się panna Chalmers? - zapytał.
- Już dobrze.
- Bogu dzięki - ucieszył się Prentice. - A pan Murphy? Widziałeś się z nim?
- Tak. To nic poważnego. Czy podjął pan pieniądze na okup za Ogara?
- Może parę razy w życiu byłem w takich nerwach jak dzisiaj - Charles Niedland
wskazał na torbę z szarego papieru, leżącą na stoliku. - Zwykle mam przy sobie ze trzy dolary
i parę kart kredytowych. A tu musiałem towarzyszyć Fentonowi Prentice owi, który
paradował po mieście z dziesięcioma tysiącami dolarów w drobnych banknotach. I tę
gotówkę wepchał do papierowej torby na zakupy!
- Bardzo sprytnie! - uśmiechnął się Jupe. - Taka torba nikogo nie skusi.
Znowu zabrzmiał dzwonek do mieszkania. Niedland otworzył Pete owi.
- Kierownik supermarketu nie lubi chłopaków, którzy łażą po sklepie i nic nie kupują.
Wziąłem w końcu  Los Angeles Magazine , ale i tak nie przestał zrzędzić - Pete usadowił się
na sofie obok Boba. - W każdym razie Sonny Elmquist rzeczywiście tam pracuje. A Hassell
naprawdę zamieszkał w motelu.
- Dobra - skwitował Bob. - Wobec tego porozmawiajmy o Sonnym Elmquiścle.
- Czego się dowiedziałeś? - spytał Jupiter. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed