[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znaczenia. Ponownie przysunęła się do Caleba. Marzyła o tym, by kontynuować to, co
przerwali. Dokończyć pocałunek, rozpocząć kolejny.
- Chciałbym, żeby taki wyraz, jaki pojawił się na twojej twarzy, kiedy włożyłaś
szpilki Fredericka K, gościł na twarzach kobiet, które włożą stroje LL Designs.
Jego słowa podziałały na nią jak zimny prysznic. Pożądanie zaczęło raptownie ga-
snąć. Cholera. On mówi i myśli o interesach, a jej się wydawało...
R
L
T
Cofnęła się parę kroków. Niewiele brakowało, a by się przewróciła. Kretynka! Jak
mogła się tak pomylić?
- Przepraszam, ja... - Nie umiała znalezć słów, żeby wytłumaczyć swoje zachowa-
nie.
Najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Nie myślała o artykule, który zgodziła się
napisać. O umowie, jaką zawarła z Calebem. Obróciła się, chwyciła z podłogi torebkę i
wybiegła z gabinetu.
W pierwszej chwili rzucił się za nią, ale zaraz za drzwiami przystanął. Powinien
pozwolić jej odejść. Nie ma prawa wiązać się z Sarą Griffin ani z jakąkolwiek inną ko-
bietą. Ale zwłaszcza z Sarą. Jest inna niż beztroskie modelki, które polują na niego, jak-
by był czekoladowym ciastkiem w bufecie zastawionym daniami z warzyw. Jest inna niż
dziewczyny, które interesowały się nim wyłącznie z jednego powodu: liczyły, że pomoże
im zrobić karierę.
W przeciwieństwie do nich Sara Griffin jest kobietą silną i niezależną. Stanowi
wyzwanie. Intrygowała go, pociągała. Chciał ją tulić, całować, rozmawiać z nią. Sara
jednak jest też kobietą, która może zniszczyć jego opinię, a zatem i opinię LL Designs.
Powinien o tym pamiętać, zamiast fantazjować o jej zielonych oczach i kuszących
ustach. O ustach, które miały smak miodu, a fakturę aksamitu.
Cholera. Minęło parę sekund, a już jej pragnął. Ciekaw był, do czego doprowa-
dziłby ich pocałunek, gdyby nie próbował zachować się jak dżentelmen. Oczywiście,
mówiąc o kobietach w strojach LL Designs, zachował się jak bęcwał. Chciał jedynie
ostudzić nieco temperaturę, zanim sprawy wymkną się spod kontroli.
- Co się stało? - Martha wskazała na drzwi windy, które zasunęły się z cichym sy-
kiem. - Nigdy dotąd nie widziałam, żeby kobieta tak szybko wybiegła z twojego gabine-
tu.
- Miła jesteś, Martho.
Martha obróciła się do niego twarzą. Odkąd rok temu przejął w firmie stery, była
asystentka jego matki służyła mu za wiernego pomocnika, a zarazem mentora. Aączyła
oba światy, dawny i nowy, i nigdy nie wahała się wyrazić swojego zdania.
- Co jej zrobiłeś?
R
L
T
- Pocałowałem ją.
- Pocałowałeś Sarę Griffin? - Martha wytrzeszczyła oczy. - Dlaczego?
Caleb roześmiał się pod nosem.
- To chyba oczywiste. Jest piękną kobietą. A jeśli chodzi o ścisłość, ona pierwsza
mnie pocałowała.
- Ona? Ciebie? - W głosie asystentki pobrzmiewało niedowierzanie.
- Co? Aż taki ze mnie potwór?
- Nie, bynajmniej - zaprzeczyła ze śmiechem. - Po prostu sądziłam, że Sara Griffin
ciÄ™ nienawidzi.
- Też tak myślałem - odparł.
Ale podczas paru ostatnich dni, które spędzili razem, uświadomił sobie, że ich re-
lacje są bardziej skomplikowane. Sara wcale nie była wredną specjalistką od plotek, za
jaką ją uważał. W tym, co pisała, nie była mściwa ani okrutna.
Była uczciwa. Gdyby przeczytał jej artykuły, ignorując te wszystkie wykrzykniki i
wielkie litery, otrzymałby historię swojego życia. Taką, której wolałby nie znać.
- Muszę wracać do pracy.
Martha pogroziła mu palcem.
- Musisz porozmawiać z tą dziewczyną.
- Chyba żartujesz? Pewnie siedzi już przy biurku i pisze o tym, jak próbował
uwieść ją samotny prezes znanego domu mody.
- Powiedziałeś, że pierwsza cię pocałowała - zauważyła Martha - czyli to raczej
ona próbowała uwieść ciebie.
Tak. Zaskoczyła go. I zachwyciła. Nigdy nie spodziewał się, że rozsądna Sara wy-
kona pierwszy ruch.
- To prawda. Ale chyba wrócę do swoich zajęć. Firma...
- Nie zbankrutuje w ciągu najbliższej godziny. Nie znasz tego starego porzekadła?
- Jakiego?
- Jeśli prezes jest nieszczęśliwy, szczęśliwy nie jest nikt. A ty, mój drogi, do szczę-
śliwych nie należysz. - Jej spojrzenie złagodniało. - I to od dawna.
- I uważasz, że do szczęścia potrzebna jest mi dziennikarka? - spytał.
R
L
T
Gdyby związał się z Sarą... Nie, nie chciał mieszać pracy z życiem osobistym, in-
teresów z przyjemnością. Nic dobrego by z tego nie wynikło. Ale... w pewnym sensie już
się czuł z nią związany.
Martha potrząsnęła głową.
- Nie jakaÅ› dziennikarka, tylko ta konkretna.
- Bez względu na to, jak bardzo mnie fascynuje, wciąż jest specjalistką od plotek w
 Za kulisami".
- Owszem. Ale ten pocałunek świadczy o tym, że zaczyna postrzegać cię takim, ja-
kim jesteś. - Martha popatrzyła na niego spod przymrużonych powiek. - Ja znam prawdę.
Chyba czas, aby świat ją również poznał.
Caleb skrzywił się.
- Nie chcę, aby rozpisywano się o moim prywatnym życiu.
- Oj, chłopcze, nie wiem, dlaczego sądzisz, że media surowo by cię oceniły?
Może dlatego, że sam był swoim najsurowszym sędzią. Dręczyły go wyrzuty su-
mienia. Winien był zaniedbania. Zajmował się sobą, kiedy był potrzebny matce.
Gdyby tylko tego dnia zjawił się wcześniej, gdyby tylko był bardziej sumiennym
pracownikiem. Gdyby... Może wtedy byłby przy niej, kiedy dostała udaru. Matka trafi- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed