[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeszcze nie widziałem. Założę się, że gdyby wstała, byłaby mojego wzrostu. A ważyła ze
dwieście kilo. Leżała tak, cała upudrowana; potrzeba było z beczki pudru na to cielsko.
Wyglądała jak królowa pszczół stworzona do tego, żeby tylko znosić miliony jaj i...
 I co?
 Położyły mnie tak, że leżałem głową na jej piersiach. Największych cycach na
świecie, przysięgam. Wyglądały jak sama Ziemia; wyginały się gdzieś, za horyzontem.
Złapały mnie za głowę i obróciły. Próbowałem walczyć, ale byłem taki słaby, że nic nie
mogłem zrobić. Nic a nic. Poczułem się nagle jak małe dziecko. Nie byłem już dorosłym
mężczyzną, byłem Peterem Staggiem, niemowlęciem. To musiał być efekt tego napoju;
miał działanie hipnotyczne, przysięgam. W każdym razie poczułem... poczułem że je-
stem... jestem...
 Głodny?  zapytał cicho Calthorp.
Stagg skinął głową.
A pózniej, najwyrazniej pragnąc zmienić temat, dotknął czoła i powiedział:
 Hmmm, obsadzili solidnie te rogi.
 Poroże  poprawił go Calthorp.  Ale nadal możesz nazywać je rogami. Zauwa-
żyłem, że i w DeCe także używają niewłaściwego określenia. Cóż, nawet jeśli nie roz-
różniają rogów od poroża, to w każdym razie ich naukowcy są wspaniałymi biologami.
25
Może i niewiele wiedzą o fizyce i elektronice, ale operacje przeprowadzają jak artyści.
Przy okazji; to poroże to więcej niż tylko symbol lub ornament. Ono żyje. Stawiam ty-
siąc do jednego, że zawiera gruczoły pompujące ci w krew kupę różnych hormonów.
Stagg drgnÄ…Å‚.
 A to dlaczego?
 Po pierwsze: Ziarno Jęczmienia parokrotnie coś mi napomykał. Po drugie: świad-
czy o tym fakt, że błyskawicznie przychodzisz do siebie po tak trudnej operacji. W koń-
cu musieli wyciąć ci w czaszce dwie dziury, wszczepić poroże, podwiązać naczynia
krwionośne, włączyć je w krwioobieg i Bóg jeden wie, co jeszcze.
 Ktoś za to zapłaci  warknął Stagg.  To robota tej Dziewicy! Rozerwę ją na ka-
wałki przy najbliższej okazji. Już mi się znudziło przestawianie z kąta w kąt.
Calthorp przyglądał mu się z niepokojem.
 Lepiej się czujesz?  zapytał.
Stagg rozdÄ…Å‚ nozdrza i walnÄ…Å‚ siÄ™ w pierÅ›.
 Już tak. Czuję się doskonale. Tylko jedno: jestem głodny jak niedzwiedz, który
właśnie obudził się z zimowego snu. Jak długo byłem nieprzytomny?
 Około trzydziestu godzin. Na dworze robi się już ciemno.
Calthorp przyłożył dłoń do czoła kapitana.
 Masz gorączkę. Nic dziwnego. Twoje ciało płonie jak stos tworząc nowe komór-
ki na prawo i lewo i jak oszalałe pompuje ci w krew hormony. Musisz podrzucić do
ognia.
Stagg rąbnął pięścią w stół.
 I muszę się napić. Płonę!
Zaczął walić w gong, aż dzwięk rozległ się w całym pałacu. Służba wbiegła przez
otwarte z hukiem drzwi, niosąc pełne tace i puchary, jakby tylko czekała na sygnał.
Stagg, zapominając o jakichkolwiek normach zachowania, wyrwał tacę z rąk najbliż-
szego służącego i zaczął pakować sobie do gardła mięso, ziemniaki, sos, kukurydzę, po-
midory, chleb i masło, przerywając mielenie ich gwałtownie poruszającymi się szczę-
kami tylko po to, by spłukać jedzenie wielkimi haustami piwa. Odpadki spadały mu na
nagą, ochlapaną piwem pierś, lecz, chociaż zawsze jadał bardzo schludnie, tym razem
nie zwracał na to uwagi.
Tylko raz, po potężnym beknięciu, które omal nie zwaliło z nóg najbliższego służą-
cego, ryknÄ…Å‚:
 Mogę przejeść i przepić...  Przerwało mu drugie beknięcie, po którym rzucił się
na jedzenie jak świnia.
Patrząc nań Calthorp poczuł, że dostaje mdłości; nie tylko dlatego, że widzi to, co wi-
dzi, lecz przede wszystkim dlatego, że to r o z u m i e. Najwyrazniej hormony zawarte
w porożu zmywały wszelkie cywilizowane nawyki, redukując człowieka do zwierzęcej
26
części jego natury.
W końcu Stagg wstał. Brzuch sterczał przed nim jak u goryla. Zabębnił pięściami
w pierÅ› i wrzasnÄ…Å‚:
 Czuję się wspaniale, wspaniale! Hej, Calthorp, ty też powinieneś sprawić sobie
parę rogów. Ach prawda, zapomniałem, przecież masz rogi! To dlatego opuściłeś Zie-
miÄ™, ha, ha, ha!
Mały antropolog z twarzą czerwoną i skrzywioną we wściekłym grymasie skrzeknął,
po czym rzucił się na Stagga. Zmiejąc się ciągle, kapitan złapał go za koszulę i przytrzy-
mał na odległość wyciągniętego ramienia, choć Calthorp klął wściekle i bezradnie wy-
wijał krótkimi rączkami. Nagle poczuł, jak podłoga ucieka mu spod nóg. Z wielką siłą
rąbnął w coś plecami, rozległ się głuchy dzwięk i półprzytomny, nieświadomie próbują-
cy wstać antropolog, zdał sobie sprawę, że został ciśnięty na gong.
Poczuł, jak wielka ręka zaciska się na przegubie jego dłoni i podrywa go w górę.
Przerażony myślą, że Stagg go teraz wykończy, zacisnął pięść i zamachnął się dzielnie,
wymierzając słabiutki cios. Lecz nagle opuścił dłoń.
Stagg płakał.
 Wielki Boże, co się ze mną stało? Musiałem oszaleć, kompletnie oszaleć, żeby zro-
bić coś takiego tobie, mój najlepszy przyjacielu. Co się stało. Jak mogłem?
Szlochając objął Calthorpa i przytulił go do swej szerokiej piersi. Czując jak trzeszczą
mu żebra, Calthorp wrzasnął głośno. Stagg puścił go, sprawiając wrażenie urażonego.
 W porządku, nie gniewam się  powiedział Calthorp oddalając się nieznacznie
od kapitana. Zrozumiał, że nie odpowiada on już za swoje czyny. Pod wieloma wzglę-
dami był jak dziecko, a dzieci nigdy nie są wyłącznie egoistyczne, często bywają też bar- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed