[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Rozumiem, dlaczego próbujecie żartować. Mamy jednak wiele pracy i może nam
tu grozić niebezpieczeństwo.  Zwrócił się do Marygay.  Kapitanie, proponuję, żeby
przynajmniej jeden z członków załogi wrócił na statek po pancerz bojowy.
 Dobry pomysł  rzekła.  Williamie? Sprawdz, czy uda ci się wsiąść do trans-
portera.
Wróciłem do drzwi, które  oczywiście  nie otworzyły się. Sto metrów dalej znaj-
dowały się drugie, z napisem MOSCH/TRANSPORT. Kiedy przez nie przeszedłem,
transporter podjechał ze szczękiem.
 Zapomniałem czegoś  powiedziałem.  Podrzuć mnie z powrotem do statku.
Zakładanie pancerza zwykle jest dramatyczną i zbiorową czynnością. W szatni są
stojaki dla co najmniej czterdziestu osób: rozbierasz się i wchodzisz do pancerza, pod-
łączasz układy i pozwalasz by zaniknął się na tobie, po czym ruszasz do boju. Teore-
tycznie cala kompania potrafi w parę minut założyć pancerze, wyjść na zewnątrz i pod-
jąć walkę.
Kiedy nie ma stojaków i oprzyrządowania, a pancerz nie jest przystosowany do two-
jego ciała, ta czynność nie jest ani szybka, ani dramatyczna. Wciskasz się do środka aż
w końcu jakoś się wpasujesz, po czym próbujesz zamknąć pancerz. Kiedy ci się to nie
uda, powtarzasz kilka ostatnich czynności i próbujesz ponownie.
Zajęło mi to prawie piętnaście minut. Zszedłem po pochylni, początkowo niezdar-
nie. Drzwi transportera otworzyły się.
 Dzięki za dobre chęci  rzekłem.  Chyba się przejdę.
 Nie wolno  powiedział.  To niebezpieczne.
 Ja jestem niebezpieczny!  huknąłem i powstrzymałem chęć urwania mu kilku
nóg, żeby sprawdzić, co się stanie. Zamiast tego ruszyłem biegiem, zmuszając system
wzmacniający pancerza do wykonywania długich susów. Nie szło mi tak gładko i łatwo
jak niegdyś, ale poruszałem się dość szybko. Po niecałej minucie dotarłem do drzwi ter-
minalu.
Nie otworzyły się przede mną, wyczuwając, że jestem maszyną. Przeszedłem przez
nie. Hartowane szkło zmatowiało, wygięło się i rozdarło jak tkanina.
Marygay roześmiała się.
 Mogłeś zapukać.
 Właśnie to zrobiłem  odparłem. Mój wzmocniony głos odbił się echem w pu-
stej hali. Zmniejszyłem głośność do normalnej rozmowy.  Nasi dziwacy poszli szu-
kać swoich Drzew?
Brakowało szeryfa i Taurańczyka.
157
Kiwnęła głową.
 Prosili, żebyśmy tu zaczekali. Jak pancerz?
 Jeszcze nie wiem. Wzmacniacz pracy nóg działa. Z drzwiami też poszło gładko.
 Dlaczego nie wyjdziesz na zewnÄ…trz i nie sprawdzisz go? Jest bardzo stary.
 Dobry pomysł.
Wyszedłem przez wybitą w drzwiach dziurę i rozejrzałem się, szukając celu. Cze-
go nie będziemy potrzebowali? Wycelowałem w kiosk z przekąskami i wydałem roz-
kaz otwarcia ognia z laserowego miotacza we wskazujÄ…cym palcu. Budka natychmiast
stanęła w płomieniach. Cisnąłem w nią granatem i eksplozja zgasiła pożar, rozrzucając
szczÄ…tki.
Transporter przybiegł ze szczękiem w towarzystwie małego robota, migającego nie-
bieskimi lampkami. Na piersi i plecach miał napis OCHRONA PARKINGU.
 Jesteś aresztowany  huknął stentorowym głosem.  Przekaż mi kontrolę.
Tym ostatnim słowom towarzyszył niemal poddzwiękowy warkot.
 Przekaż mi kontrolę.
 Jasne.
Uaktywniłem rakietę, którą wyświetlacz zidentyfikował jako USR. Nie używaliśmy
takiego skrótu. Założyłem, że oznacza  umiarkowaną siłę rażenia i wystrzeliłem po-
cisk. Zamienił robota w parę, pozostawiając krater o średnicy dwóch metrów i wywra-
cajÄ…c transporter.
Pojazd przez chwilę kołysał się do przodu i do tyłu, aż znowu stanął na pajęczych
nogach.
 Nie musiałeś tego robić  powiedział.  Mogłeś wyjaśnić sytuację. Musisz mieć
jakiś powód do takiego arbitralnego niszczenia mienia.
 Musiałem poćwiczyć strzelanie do celu  oświadczyłem.  Ten pancerz bojowy
jest bardzo stary i musiałem sprawdzić, jak działa.
 Dobrze. Skończyłeś?
 Jeszcze nie.  Nie wypróbowałem głowic jądrowych.  Mimo to wstrzymam się
z dalszymi próbami, dopóki nie znajdę lepszego celu.
 Celu poza obszarem kosmoportu?
 Jak najbardziej. Tutaj nie ma niczego dostatecznie małego, co warto byłoby nisz-
czyć.
Wydawało się, że rozmyśla, integrując to stwierdzenie ze swoim światopoglądem.
 Bardzo dobrze. Nie będę już wzywał policji. Chyba, że znowu coś tu zniszczysz.
 Nie. SÅ‚owo skauta.
 Wyraz to innymi słowami.
 Nie zniszczÄ™ tutaj niczego, nie uprzedziwszy ciÄ™ w porÄ™.
158
Dostał lekkiego ataku mechanicznego szału, tupiąc tuzinem nóg. Pewnie otrzymy-
wał sprzeczne polecenia. Zostawiłem go tam, żeby doszedł do siebie.
Szeryf wrócił prawie równocześnie ze mną.
 Całe Drzewo nie wyczuwa niebezpieczeństwa  oznajmił.  Nie wydaje im się,
żeby coś było tu nie w porządku.
 Mamy czuć się jak w domu?  spytała Marygay.
Skinął głową.
 To znacznie bardziej skomplikowane niż się zdaje  rzekł  i Drzewo nadal usi-
łuje zrozumieć, co się stało.
 Tylko że nie może  powiedział Po.
 Cóż, teraz uzyskało nowe informacje. O tym, co wydarzyło się w kosmosie i na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed