[ Pobierz całość w formacie PDF ]

może stać, kiedy wracała do furki. Powinna się tego domyślić na podstawie ich
rozmów.
 Ale przecież nie pozwolili nam  mówił jeden.
 Ech, kto się będzie przejmował taką tam. Tak daleko od domu. I niech mnie
diabli, jeśli jeszcze kiedyś do niego wróci, tyle sam pojmujesz, nie?
 Nikt się o niczym nie dowie  warknął trzeci.  Bo i komu mogłaby
nagadać?
Tak więc wszyscy trzej się w zasadzie zgadzali. A kiedy czwarty, który ją
odprowadzał na stronę, dowiedział się, o co chodzi, natychmiast się do nich przy-
łączył.
Wozniców akurat nie było.
Ten, który odprowadzał Tiril do lasu, polecił jej wejść na furkę, po czym zwią-
zał jej ręce i nogi, ale knebla nie zdążył założyć, bo taki był ciekawy, o czym
rozmawiajÄ… pozostali.
 Przecież ona może naskarżyć  powtarzał jeden, który w dalszym ciągu
miał wątpliwości.
 Komu? Teraz jesteśmy już bardzo daleko od kardynała, a ona nigdy nie
wróci.
 Starzec podróżuje tędy, i to dwa razy do roku!
 Już nie. Za bardzo schorowany.
 Nie bądz taki pewien. Ostatnio bardzo się ożywił.
 Czemu się z nią tak cackają? Co ona taka ważna? Przeważnie kardynał nie
ma żadnych skrupułów.
 Jego bratanek protestował, że ją złapali. Kardynał coś mu tam obiecywał.
 Głupie gadanie  burknął czwarty.  Który zaczyna?
 Ja. Szlachetne panie mają taką delikatną skórę. Chcę ją mieć świeżą i zdro-
wÄ….
Wtedy do Tiril dotarło, co te dranie mają na myśli.
 Nie!  poprosiła cichutko.  Nidhogg, nie pozwól!
Jej niewidzialni przyjaciele byli najwyrazniej zaniepokojeni.
 My nie możemy nic zrobić  szepnął Nidhogg.  Tamtym razem, kiedy
złapaliśmy Mondsteina i von Kaltenhelma, Móri znajdował się w pobliżu, działa-
liśmy w jego imieniu. Ty jesteś poza naszym zasięgiem, chociaż uwielbiamy cię
tak samo jak jego.
Uwielbiamy? Jakie dziwne i. . . jakie piękne określenie!
 A poza tym te potwory nie mogą nas widzieć  szeptał Nidhogg  ale
poczekaj, ja pomyślę.
147
 Musisz myśleć szybko  ponaglała Tiril w panice, bo pierwszy już się
zbliżał do furki. Rozdziawiał gębę w obrzydliwym uśmiechu i klęknął przy niej,
żeby rozwiązać rzemienie krępujące jej nogi. Tiril kopnęła go z rozmachem.
 No, no, popatrzcie, ona kopie!  zwrócił się do kamratów, zgromadzonych
obok.
Zmiali się paskudnie i pomagali mu rozwiązać jej ręce po to, by przywiązać
je do boków fury. Tiril broniła się jak szalona, ale miała przeciwko sobie czterech
silnych mężczyzn.
 Czy masz swoją runę duchów?  zapytał Nidhogg.
 Nie, od dawna jej nie potrzebowałam. . . Owszem. Mam ją w kieszeni spód-
nicy razem z wieloma innymi.
Biła i kopała, szarpała się, żeby nie mogli jej związać. Tamci przeklinali ordy-
narnie, gdy któregoś trafiła, ale opór rozwścieczał ich coraz bardziej i szczypali
ją boleśnie.
 Czy możesz wyjąć runę?  upewniał się Nidhogg.
 Postaraj się, żeby musieli jej dotknąć.
 Spróbuję.
Wyrwała prawą rękę z tą desperacką siłą, jaką się miewa w sytuacji ostatecz-
nego zagrożenia. Usiłowała odnalezć kieszeń spódnicy, a tymczasem drań przed
nią grzebał w spodniach, żeby wyjąć to coś, z czym ona za nic na świecie nie
chciała mieć do czynienia. Stojący przy wozie chwycili jej stopy i przywiązali je
mocno do fury. Ten na furze powiedział do nich coś ordynarnego, rozerwał jej
bieliznę i pochylił się, gotowy do akcji.
W tym momencie Tiril odnalazła właściwą runę, poznała to po kształcie.
Wyszarpnęła ją i przyłożyła gwałcicielowi do gardła. Ten spojrzał w górę i zo-
baczył nad sobą rozwartą paszczę dzikiego zwierza z wyszczerzonymi kłami.
Przerażony jęknął piskliwie i spojrzał jeszcze bardziej w górę, bo coś dostrzegł
kÄ…tem oka. . .
Siedziało tam najpotworniejsze stworzenie, jakie można zobaczyć chyba tyl-
ko w koszmarnych snach. Wielkie kły trzymało tuż nad ramieniem Tiril, jakby
chciało jej bronić.
Gwałciciel wrzasnął i zeskoczył z wozu.
 Wiedzma! To wiedzma, nie widzicie tego?
Nie, nie widzieli niczego, on zresztą też już nie.
 Co się z tobą dzieje, do diabła?  złościł się inny.  Daj mi spróbować,
czy szlachcianki smakujÄ… inaczej!
Wdrapał się na furkę, a już wcześniej ściągnął spodnie i buty, był gotowy
tak jak przed chwilą jego koleżka. Obrzydliwy smród przepoconych nóg uderzył
w nozdrza Tiril. Poza tym wiele wskazywało na to, że opryszek ma świerzb. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed