[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ścianę mru\ąc oczy. Gdy znowu zaczął widzieć, z ust wyrwał mu się okrzyk przestrachu  w
ognisku spoczywało ciało kobiety. Nad nią stał wysoki, siwowłosy starzec o pobru\d\onej
setkami zmarszczek twarzy. Patrzył na Valkara z nienawiścią.
 Mało ci mojej śmierci, przeklęty Galaktydo!? Wykorzystujesz tę dziewkę, \eby
mnie dręczyć...
W głowie Valkara rozbrzmiał głos Eliany:  on myśli Yalkarze, \e jesteś jednym z
Bogów Nieba zwanych Sędziami Galaktycznymi..."
Valkar zrozumiał i ocknęło się w nim coś na kształt sympatii i współczucia do...
właśnie, do kogo? Kim był Albarech?
 Powierniku Strachu mylisz się. Jestem wojownikiem Ziemi, a Sędziowie
Galaktyczni to moi zacięci wrogowie  powiedział spokojnie, mocnym jasnym głosem.
Starzec znieruchomiał, jego zniszczona twarz nie wyra\ała nic, jednak z całej jego
postaci biło zaskoczenie.
 Czy\byś mówił prawdę...  powiedział z jakąś dziwną zadumą. "  Pozwól mi
wniknąć w twój umysł, abym mógł to sprawdzić...
 Nie rób tego Yalkarze. Opanuje cię i uczyni fanatykiem swej przeklętej religii" 
azwonił mu w głowie przera\ony głos Eliany. Młodzieniec patrzy prosto w wyblakłe oczy
maga. Nie znalazł w nich zdrady.
 Dobrze  powiedział i uczuł jak coś wysysa z niego wszystkie wspomnienia, całą
jego jazń.
Czas znikł, było tylko trwanie.
Otworzywszy oczy dojrzał gorzki uśmiech na twarzy Albarecha.
 A więc to prawda... znowu przedstawiciele Ziemi i Alimor starli się w walce,
ciesząc tym przeklętych Sędziów! Dość tego! Dam ci to, czego pragniesz  ja, ostatni
powiernik broni Alimor, przekazuję ci tę ostateczną broń. Walczyliśmy ze sobą, teraz jednak
bez wahania oddaję ci ją  u\yjcie jej na zgubę Galaktydów...  przed twarzą Albarecha
zapłonął świetlisty obłok. Pojawiły się w nim wykresy, jakieś cyfry... wiele, wiele
zagadkowych symboli. Valkar nic z tego nie rozumiał, wiedział jednak, \e jego pamięć
zanotuje to wszystko bezbłędnie i z odtworzeniem przekazanych przez Albarecha informacji
nie będzie kłopotu. Obłok zgasł, twarz Albarecha pogrą\yła się w mroku.
 Powierniku, jak to się stało, \e Galaktydzi nie zdołali odkryć tajemnicy tej broni
przez tyle stuleci?  Valkar zadał pytanie, które dręczyło go od dawna.
Głos Albarecha słabł, załamywał się, trudno go było pojąć.  Sędziowie twierdzą, \e
nie ma nic prócz stechnicyzowanpj nauki... wszystko co nieuchwytne i niemierzalne jest dla
nich zabobonem, d'a mieszkańców Alimor zaś byio i jest nieodzownym składnikiem \ycia...
Królowa Alimor  nasza duma oparta jest właśnie o ten nie dający się zdefiniować liczbami i
stałymi fizycznymi czynnik... Zrozumiesz, to. Wiem, \e ty potrafisz to zrozumieć...
Błyskawica przecięła powietrze  mag le\ał twarzą w ognisku, Eliana klęczała nad
nim. Na jej twarzy malowało się wyczerpanie. Drzwi z nagła otworzyły się, stanął w nich
Legen.
 Wilkołaku, odje\d\amy. Stra\e doniosły o zbli\ających się do uroczyska setkach
pątników. Będziemy musieli się rozproszyć i przemykać pojedynczo.
Yalkar nie słuchał go, patrzył na Elianę. Jej oczy płonęły jak gwiazdy.
 Yalkarze, udało mi się poznać wiele tajemnic Albarecha. Gdybym znała je
wcześniej! Znając je mo\na pokusić się o wielkie rzeczy. Czarna Religia nie powinna
zginąć...  urwała i popatrzyła na.Yalkara wzrokiem jakiego jeszcze u niej nie widział.
Poczuł dziwne ukłucie w sercu.
 Jedzmy stąd  powiedział.
Dawno minęli ju\ pierścień obławy. Yalkar był zmęczony; jechał obok Eliany. Twarz
miał pogodną  znał tajemnicę Alimor i miał obietnicę najpiękniejszej z kobiet jakie spotkał
w \yciu.
Siedział skulony na kamieniu. Słońce rzucało zza drzew ostatnie, czerwone promienie.
Polanę skrył ju\ prawie całkowicie wieczorny cień.
Fala wściekłości podchodziła do gardła. Czuł się jak ostatni głupiec. Poczucie
godności kazało mu natychmiast osiodłać rumaka i odjechać. Ludzie czekali na Tajemnicę
Alimor, a on... On nie potrafił się ruszyć z zimnego głazu, bo nadzieja coraz słabsza zresztą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed