[ Pobierz całość w formacie PDF ]

świecie, by choć raz móc po prostu usiąść i porozmawiać z tobą.
Splądrowałbym całą ziemię, gdyby miało to dać możliwość
rozmowy z tobą. Wyciąłbym w pień całe pieprzone miasta, gdyby
to mogło sprowadzić cię z powrotem. Sprzedałbym wszystko, co
posiadam. Zostałbym bezdomnym. Umarłbym z głodu, byś choć
raz na mnie spojrzała swoimi zielonymi oczami. Bym mógł
usłyszeć twój cichy głos. Masz taki melodyjny głos.
Nigdy nie rozumiałem, jak bardzo cię kochałem. Nigdy.
Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o naszej miłości, że to było to i że
dla nas była wszystkim? Była wszystkim dla mnie, Ever,
ostatecznym, cholernym, pieprzonym wszystkim, i straciłem ją.
Straciłem ciebie. A potrzebowałem jej bardziej, niż kiedykolwiek
mogłem sobie wyobrazić, kiedy cię miałem.
Dasz mi znać, kiedy się obudzisz? Będziesz mnie kochała?
Dla ciebie, Ever
Caden
Moja ręka trzymająca list drżała w niekontrolowany sposób i
poczułem, że zwijająca się w pięść dłoń zgniata papier.
 Cholera  wymamrotałem.
Wyprostowałem list, wygładziłem o srebrzysty metal barierki
przy jej łóżku, złożyłem i schowałem do koperty. Dołożyłem go do
pozostałych. Zbyt wiele listów.
Zamknąłem oczy i oddychałem, skupiając się na tym, by się
nie rozkleić.
Zawiodłem.
Pochyliłem się i poczułem jej drobną, chłodną dłoń na moim
czole.
 Niech to szlag, Ever  szepnąłem.  Jeśli tam jesteś, jeśli
tylko tam jesteś, daj mi znak. Porusz palcem. Zrób cokolwiek.
Pokaż mi, że jesteś, bym mógł wytrwać. Tracę to, kochanie. Tracę
to.
Podniosłem głowę, by na nią spojrzeć, wypatrując
jakiegokolwiek znaku, drgnięcia, piknięcia maszyny, poruszenia
palca, ruchu gałki ocznej pod powieką.
 Proszę, kochanie. Proszę.  Głos mi się załamywał.  Nie
dam rady bez ciebie. Nie mogę już& tego ciągnąć. Musisz&
musisz się obudzić, kochanie.
Nie zasłużyłem, by móc jej to powiedzieć. Nie zasługiwałem
na niÄ… ani trochÄ™.
Wszystko, kim byłem, wszystko, co wiedziałem, rozpadło
się. Któregoś dnia próbowałem narysować Ever, a zamiast tego
narysowałem przerażającą, zniekształconą maskę, białą jak
bezkrwiste ciało, z błyszczącymi oczami Ever skrzącymi się
zieleniÄ…, lecz niewidzÄ…cymi i groznymi; drobne czarne kosmyki
włosów unosiły się wokół jak smagane burzą kosmyki najczystszej
ciemności.
Nie spałem. Zniłem i ocknąłem się. Dziesiątki razy w nocy
śniłem, że byłem z Ever, w łóżku z moją Ever, a potem wszystko
zmieniało się jak we śnie i ona stawała się martwą powłoką, którą
obejmowałem.
Kiedyś tym ciałem w łóżku była Eden.
Kiedyś był to potwór rodem z koszmaru, o dwóch twarzach,
wyciągający do mnie blade ręce i szponiaste paznokcie,
pomalowane na krwistą czerwień, a może czerwone od krwi, i to
była moja krew. Spojrzałem w dół i zobaczyłem poszarpane ślady
po szponach, które rozerwały moją pierś, i nie było w niej serca
między żebrami; jedna twarz należała do Ever i ta płakała
wielkimi, gorącymi jadeitowymi łzami, które wymywały kolor z
jej oczu, a druga twarz była obliczem Eden; ta się uśmiechała,
szczerząc zęby kanibala, głośno chichotała. Ciało tego potwora o
dwóch twarzach było ciałem chimery, częściowo ciałem Ever, a
częściowo Eden. Znałem różnicę. Piersi bestii należały do Ever;
była to dla mnie prawda oczywista, rozpoznawałem je, ich kształt i
wielkość, znałem każdą zmarszczkę na aureolach sutków. Biodra i
nogi należały do Eden, to, co pomiędzy nogami, również do Eden i
wiedziałem to z całą pewnością. We śnie zamknąłem mocno oczy,
ale nadal to widziałem, nadal byłem zmuszony patrzeć na potwora,
owoc moich grzechów.
Obudziłem się z krzykiem, sam w swoim łóżku, i już nie
mogłem zasnąć tej nocy ani kolejnej. Zdrzemnąłem się na
zajęciach, wyczerpany, i znów miałem ten sen. Obudziłem się,
szarpnięty lub potrącony przez siedzącego obok kolegę.
Drzemałem w domu, na kanapie przed telewizorem, który
oglądałem z wyłączonym dzwiękiem.
Zawsze z tyłu głowy miałem moich dziadków, ale oni w
niczym nie mogli mi pomóc. Nie mogli obudzić Ever. Nie
potrzebowałem pieniędzy. Nie mogli przyjechać i zostać ze mną, a
ja nie mogłem się przeprowadzić do nich. Ale& byli tam jako
rezerwa, gdybym znalazł się na absolutnym dnie i nie miał dokąd
pójść. Ale na razie, byłem sam.
Boże Narodzenie spędziłem samotnie. Nowy Rok także. Nie
śmiałem nawet pomyśleć o Eden, ponieważ wiedziałem, że nie
miałem prawa do kontroli.
Byłem obolały. Zniłem o Eden. Czasem to były zwyczajne
sny: dziwaczne rozmowy i brutalny seks. Innym razem były to
koszmary, w których byłem z Eden i Ever, ukrzyżowanymi na
ścianie, świadomymi, patrzącymi na mnie i niezdolnymi odwrócić
wzroku.
Gdy budziłem się z tych snów, szlochałem całymi godzinami,
nie mogąc przestać, wylewając więcej łez niż kiedykolwiek w
życiu, nawet jako dziecko. A potem znowu nie mogłem zasnąć.
Rysowałem i pozwalałem, by obrazy przejmowały kontrolę.
Rysowałem moje sny i te prace chciałem spalić, lecz nie śmiałem,
bo były dowodem moich męczarni, świadectwem odprawianej
pokuty.
Padałem na podłogę i robiłem pompki, dopóki byłem jeszcze
w stanie podnieść twarz z dywanu, przekręcałem się i ćwiczyłem
brzuszki, aż robiło mi się niedobrze, potem wstawałem i robiłem
przysiady, aż upadałem, zlany potem. Zmuszałem się do jedzenia,
ale jedzenie zmieniało się w popiół w moich ustach, było bez
smaku.
Każdego dnia dręczyło mnie pragnienie ujrzenia Eden.
Naprawienia sytuacji. I odmawiałem sobie tego, wypierałem,
odrzucałem.
To trwało prawie miesiąc, a pod koniec stycznia miałem już
halucynacje na jawie, żyjąc na kawie, batonach proteinowych,
witaminach i śmieciowym żarciu. Przybyło mi prawie dziesięć
funtów w mięśniach ramion i klatki piersiowej, bo zamiast spać,
ryzykując sny, robiłem pompki, przysiady na szeroko
rozstawionych nogach, by wyrzezbić pośladki, kreśliłem trójkąty
palcami na wysokości piersi, by poprawić tricepsy. Przysiady,
skłony, wymachy, brzuszki na ścianie, wszystkie ćwiczenia, które
można wykonywać w domu, jakie tylko mogłem wymyślić. Gdy w
końcu zasypiałem, po kilku godzinach pojawiał się sen i
rozpaczliwie chciałem się obudzić, a gdy to się działo, wstawałem
zmęczony jeszcze bardziej niż kiedykolwiek.
W końcu nie mogłem znieść tego dłużej.
pomiędzy grzechem a samobójstwem
 Czy możesz do mnie przyjechać?  wysłałem wiadomość.
Była druga nad ranem, a ja miałem koszmary; ostatnią
godzinę spędziłem na gimnastykowaniu się aż do całkowitego
wyczerpania, więc byłem spocony, drżący i niezdolny do zrobienia
choćby jeszcze jednej pompki. Mimo to nadal krążyłem po salonie,
bliski łez ze zmęczenia, koszmarne obrazy przelatywały mi przez
głowę. Czułem ból z pożądania, które szukało ujścia. Podobnie jak
z powodu koszmarów, cierpiałem z powodu mokrych snów o Eden
i o Ever. Raz, o zgrozo, zdarzyło mi się śnić o nich obu
jednocześnie.
Zwymiotowałem po tym śnie i upiłem się w trupa, tracąc cały
dzień wykładów i pracy.
Ale mokre sny nadal się zdarzały, podobnie jak koszmary, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed