[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niczego innego nie pragnie.
Powtarzała to sobie w kółko podczas zajęć z dziećmi i kiedy
kupowała hamburgery w drodze do domu. Pomyślała, że jeszcze tak
niedawno, po uroczystości ślubnej, jedli hamburgery w ogrodzie u Kate i
Michaela. Zrobiło się jej smutno. Wyjęła z samochodu papierową torbę z
hamburgerami i postawiła ją przy drzwiach, modląc się w duchu, by pani
Hatcher nie złożyła im niespodziewanej wizyty. Tylko tego by brakowało.
69
R S
Wyjęła z torebki klucz i otwierając zamek, obiecała sobie nie okazywać
Justinowi nadmiernej wdzięczności. Nie miała zamiaru wpadać w nowe
kłopoty.
Gdy tylko uchyliła drzwi, natychmiast posłyszała dzwięki pianina.
Przez krótką chwilę zastanawiała się, czy jest to jakieś nagranie, ale zaraz
się zorientowała, że ktoś po prostu brzdąka, a nie gra jakiś utwór. Szybko
przeszła przez hol i stanęła w progu saloniku. Przy niewielkim pianinie
siedziała Emily, a jej braciszkowie stali po obu jej stronach.
Amy omal nie upuściła torby z hamburgerami.
- Emily, skąd się wzięło to pianino? - zapytała.
- To prezent od Justina! - wykrzyknęli jednocześnie chłopcy.
Emily obróciła się na taborecie i uśmiechnęła promiennie.
- To prawda, dostaliśmy je od Justina! - oznajmiła radośnie.
W tym momencie do pokoju zajrzał on sam, z telefonem
komórkowym przy uchu. Spojrzał na Amy, ale nie odezwał się ani nie
skinął jej głową na powitanie.
Amy wzięła głęboki oddech i podeszła do pianina. Ten niewielki
instrument, złocistobrązowy, o pięknie wypolerowanym drewnie i
klawiszach z kości słoniowej, wspaniale pasował do pokoju i nie zabierał
w nim zbyt wiele miejsca. Sama Amy nie dokonałaby lepszego wyboru. W
jakiej formie powinna wyrazić Justinowi wdzięczność za ten piękny
prezent?
Nicholas głośno wciągnął przez nos powietrze i pogładził się po
brzuszku.
- Pachną hamburgery - stwierdził z zadowoleniem.
- Ty ich na pewno nie będziesz jadł, bo puściłeś pawia w
samochodzie Justina - przypomniał mu Jeremy.
70
R S
Amy wzdrygnęła się. Aadna historia. Wiadomo, że mężczyzni nie
lubią, jak ktoś brudzi w ich samochodach. To nadzwyczajne, że Justin
jeszcze się nie pożegnał i nie zabrał stąd swoich manatków. Amy
przyjrzała się uważnie Nicholasowi, chcąc się zorientować, czy nie jest
chory.
- Kochanie, czy zle się czujesz? Mały potrząsnął głową.
- Nick dobrał się do puszki z ciasteczkami, które nasza opiekunka
trzyma na półce w kuchni. No i za dużo zjadł - wyjaśniła Emily.
- A teraz Justin nie pozwolił mi nic jeść - odezwał się malec i
niezadowolony odął usta. - Powiedział, że nie chce, żebym znowu
zwymiotował.
Amy, zdziwiona, że Justin tak trafnie ocenił sytuację, poczuła, jak
wpatrują się w nią trzy pary oczu, tak jakby czekały na jej wyrok.
- Justin ma rację. Twój brzuszek musi trochę odpocząć, zanim znowu
coś zjesz - oznajmiła.
- Ale co z moim hamburgerem? - chciał się koniecznie dowiedzieć
Nick, nie odrywajÄ…c oczu od papierowej torby.
- Zobaczymy. Zawołam was wszystkich za kilka minut - rzuciła Amy
i skierowała kroki do kuchni. Idąc korytarzem, wpadła na Justina, który,
wciąż rozmawiając przez telefon, podtrzymał ją, żeby nie upadła.
Czując miły zapach jego wody po goleniu, Amy przypomniała sobie,
jak ją niedawno całował i jakie to było przyjemne. Trudno jej będzie
udawać obrażoną po tej niespodziance z pianinem, jaką im dzisiaj sprawił.
- No dobra, jutro rano skończę instalowanie mojego systemu
komputerowego - powiedział i wyłączył telefon. - Właśnie znalazłem błąd
i muszę to skorygować.
71
R S
Amy, czując na sobie jego wzrok, walczyła z uczuciami, które
głęboko skrywała.
- Dlaczego kupiłeś to pianino?
- Kto ci powiedział, że je kupiłem? - zapytał, z trudem
powstrzymując uśmiech.
- No cóż, do Bożego Narodzenia daleko, więc wiem, że Zwięty
Mikołaj nie spuścił go przez komin. A jeśli dobrze pamiętam, sam mi
powiedziałeś, że niezłe z ciebie skąpiradło - wyjaśniła Amy, uśmiechając
siÄ™ do niego.
- Bo to prawda - powiedział. - Ale to zupełnie inna sprawa.
- Jak to: inna?
Justin wzruszył ramionami, jakby chciał zrzucić z siebie jakiś
niewygodny ciężar, wziął od niej torbę z hamburgerami i położył na blacie
w kuchni.
- Emily chce się uczyć gry na pianinie, więc to oczywiste, że
potrzebny jest jej instrument.
- Potrzebny?
- Naprawdę to nic wielkiego, nie ma o czym mówić.
- Moim zdaniem, to właśnie jest coś wielkiego i jest o czym mówić -
powiedziała z naciskiem Amy. - Bardzo ci dziękuję.
Do kuchni wbiegli Nicholas i Jeremy, zakłócając atmosferę
intymności, która się między nimi wytworzyła.
- Chcemy zjeść hamburgery! - darli się na całe gardło.
- Jeszcze chwila, a wybuchnie rewolucja - uprzedził Justin. - Lepiej
nakarmić tę gawiedz.
Amy czuła, że w ciągu tego wieczoru między nią a Justinem
narastało oczekiwanie, gęstniejące z minuty na minutę. Justin spoglądał jej
72
R S
w oczy i nie odwracał wzroku. Uczucia Amy oscylowały między
fascynacją a lękiem, a jej serce biło żywiej. Gdy kładła dzieci spać, miała
wrażenie, jakby ktoś wsadził ją do wagonika kolejki górskiej.
Zeszła potem na dół do swego pokoiku. Czekając, zastanawiała się, o
co Justin ją dzisiaj zapyta. I które z wielu nurtujących ją pytań doczeka się
tego wieczoru odpowiedzi? Rozmyślając, oparta się wygodnie na kanapie i
zdrzemnęła. Gdy się obudziła po godzinie, Justina wciąż jeszcze nie było.
Rozczarowana i trochę poirytowana, wróciła na górę. Pod drzwiami
do jego pokoju ujrzała smugę światła. Tak bardzo paliła ją ciekawość i tyle
chciała mu zadać pytań, że podniosła rękę, aby zapukać do drzwi.
Zatrzymała się dokładnie w chwili, gdy jej palce dotknęły drewna. Lepiej
zachować dystans, pomyślała. I powściągnąć rodzącą się fascynację. On
jest wprawdzie jej mężem, ale tylko formalnie.
Nazajutrz rano Justin unikał Amy. Jej oczy mówiły wprawdzie tak",
[ Pobierz całość w formacie PDF ]