[ Pobierz całość w formacie PDF ]

te zaproszenia?
- Na mój ślub.
Nagle zaległa kompletna cisza. Po chwili Josh podszedł do Olivera i
położył mu rękę na czole.
- Nie ma gorączki - wymamrotał. - Bardzo dziwne.
- Prawda? - Oliver roześmiał się szeroko.
- Chyba nie mówisz serio? - wykrztusiła Toni.
- Jeśli chcesz wiedzieć, to ostatnio dużo o tym myślałem - odparł Oliver.
- Ktoś mi niedawno powiedział, że nie jestem zdolny do trwałego związku.
Chciałbym udowodnić, że ten ktoś nie ma racji.
Josh kręcił z niedowierzaniem głową.
RS
77
- Jak mogłeś, Oliverze? Jak mogłeś to zrobić? Myślałem, że jesteś moją
bratnią duszą. Sam przecież mówiłeś, że nigdy więcej nie dasz się zakuć w
kajdany.
- To prawda - przyznał Oliver. - To jednak niesamowite, jak spotkanie
właściwej kobiety może zmienić człowieka.
Toni rozpromieniła się.
- Wiedziałam, że nie jesteś beznadziejnym przypadkiem, Oliverze! -
Spojrzała z triumfem na Josha. - Tak jak niektórzy osobnicy, których imion
wolałabym nie wymieniać.
- PoddajÄ™ siÄ™ - westchnÄ…Å‚ Josh. - WyduÅ› to wreszcie z siebie.
Oliver pokręcił głową.
- Wkrótce wszystkiego się dowiecie i przyrzekam wam, że będziecie
zaskoczeni.
- Kim ona jest? - dociekała Janet. - Czy ją znamy?
- Nie mogę powiedzieć. To ona zdecyduje, kiedy podamy to do
publicznej wiadomości. Nie mogę zawieść jej zaufania.
- Ale powiedz tylko, czy ją znamy - nalegała Janet.
- O tak - potwierdził. - Wszyscy doskonale ją znacie.
- Nie wyglądasz na zaskoczoną, Sophie - zauważył Josh. - Czyżbyś
wiedziała coś, o czym my nie mamy pojęcia?
- Ja nic wam nie powiem - odparła Sophie, po czym uśmiechnęła się i
pokręciła głową. - Prawdopodobnie wiem nawet mniej niż wy. W końcu nie
jestem tu długo.
- A nam się wydaje, że od wieków.
- Och, wielkie dzięki - odparła sucho.
- Chodziło mi o to, że nie mogę sobie wyobrazić tego miejsca bez ciebie.
- Josh jeszcze raz spojrzał na zaproszenia. - Ależ te amorki są okropne!
- Och, sam już nie wiem. - Oliver zebrał zaproszenia. -A ty co o tym
sÄ…dzisz, Sophie?
Gdy milczała, stuknął plikiem o blat.
- Wezmę je do domu. Niektóre decyzje są najlepsze, kiedy sieje
podejmuje przy drzwiach zamkniętych - oświadczył i puścił do Sophie oko.
- Niektóre decyzje są najlepsze, kiedy się ich w ogóle nie podejmuje -
zauważył Josh posępnie. - Nie mam pojęcia, co w ciebie wstąpiło.
- Miłość - rzekł Oliver. - Powinieneś się zakochać. Nawet nie wiesz, jak
to znakomicie podnosi na duchu.
- Rosół podobno też - zauważył Josh, ruszając za przyjacielem. - A tak
samo go nie lubiÄ™.
RS
78
W poniedziałkowy wieczór była w wyjątkowo kiepskim nastroju. Starała
się zająć przyniesioną do domu pracą, ale nic z tego nie wychodziło.
Gromadzące się nad jej głową chmury wydawały się coraz ciemniejsze.
Zastanawiała się, co mogłaby zrobić, by je rozproszyć i wyjść z
psychicznego dołka: szybki spacer, kieliszek wina czy długa, gorąca kąpiel
w wannie. W końcu zdecydowała się na kąpiel. Przeprowadziła ze sobą
poważną rozmowę, po której odczuła sporą ulgę.
Nie miała powodu, by zazdrościć Christine Prescott. Absolutnie żadnego.
Sama mogłaby być z Oliverem, gdyby jej na tym zależało. Odrzuciła jego
ofertę i zrobiła to świadomie. Oskarżała go, że nie jest zdolny do
poważnych zobowiązań. %7łe jest powierzchowny. Czy jednak sam tego nie
udowodnił, tak łatwo rezygnując z niej dla innej kobiety?
A może się pomyliła? Może to była tylko gra? Może Oliver to wszystko
wymyślił, co tłumaczyłoby dziwną reakcję Christine na temat owego
 fantastycznego" weekendu. Dlaczego jednak ciÄ…gnÄ…Å‚ to dalej? Dlaczego
mówił jej, że szuka dużego domu dla przyszłej rodziny? I skąd ten pomysł z
zaproszeniami? Czyżby chciał wzbudzić w niej zazdrość?
Jeśli to prawda, to srodze się zawiedzie. Seks to nie wszystko.
Mężczyzna, którego ona wybierze, nie może tego nie rozumieć. Sophie
Bennett nie chce przygody. Chce... Olivera. Jego ciała i duszy.
Z westchnieniem wynurzyła się z wody i energicznie wytarła skórę. W
myślach wróciła do początków znajomości z Oliverem. Jej dusza pokochała
go, zanim przemówiło ciało. Pokochała go za inteligencję, za współczucie
dla cierpienia, za niezwykłe poczucie humoru. Jak na ironię, to podziw dla
jego prawości sprawił, że zaczęła analizować swoje uczucia i w efekcie
zerwała zaręczyny z Gregiem. Na tym jednak skończyła się jej odwaga.
Ależ z ciebie tchórz, powiedziała sobie, idąc do łóżka. Gdyby miała
chociaż trochę charakteru, nie pozwoliłaby ojcu dręczyć się przez tyle lat.
Nie utrzymywałaby tak długo związku, który nigdy nie powinien był
przerodzić się w coś więcej niż romans nastolatków. Nie obawiałaby się
przyznać kolegom do błędu. I nie wpadłaby w panikę na myśl, jakie
spustoszenie w jej życiu może wywołać związanie się z Oliverem. A gdyby
nawet ten związek opierał się początkowo jedynie na seksie, to co? Każdy
związek musi się od czegoś zacząć, albo w ogóle go nie będzie. Czego się
spodziewała? Ze Oliver przysięgnie jej wierność do grobowej deski, zanim
ją przekona, jak bardzo mu na niej zależy?
Co za głupota mieć pretensję do Olivera za to, że przyspieszył bieg
zdarzeń. W istocie wyświadczył jej jedynie przysługę. Pokazując, że w
zasięgu ręki jest coś więcej niż przyjazń, skłonił ją do pierwszego
RS
79
odważnego kroku. Zerwała więzy, którym brak było jakiejkolwiek głębi.
Pokręciła głową z dezaprobatą, gdy przypomniała sobie, że próbowała się
potem z tej decyzji wycofać. Gdyby Greg nie był już zainteresowany inną
kobietą, wróciłaby do niego, bezpowrotnie tracąc szansę na robienie w życiu
tego, co dawałoby jej radość.
Oliver zaś... zapewne ma wiele zalet, ale brakuje mu czegoś ważnego.
Nie uznaje świętości związku. Lubi grę. Nawet pomysł z małżeństwem był
grą, a kartami w tej grze - te nieszczęsne ślubne zaproszenia.
Następnego dnia musiała bardzo się postarać, aby nie dać po sobie
poznać, co przeżywała. St. David's żyło jednak innymi sprawami. Wszyscy
zachodzili w głowę, co się stało Oliverowi i kim może być ta tajemnicza
kobieta, której nawet imienia nie chciał zdradzić. Kiedy podczas lunchu
wciąż nie mówiło się o niczym innym, Sophie usiadła na kanapie i
wziąwszy do ręki egzemplarz tygodnika medycznego, usiłowała skupić się
na artykule zapowiadajÄ…cym epidemiÄ™ zapalenia wÄ…troby typu C.
- Ale kim ona jest? - dopytywała się znowu Janet. - Powiedz coś,
Oliverze. Jak wyglÄ…da?
- Fantastycznie - odparł bez chwili wahania.
- Brunetka czy ruda? - zapytał Josh.
- Ani brunetka, ani ruda. Raczej blondynka.
Sophie już po raz trzeci czytała to samo zdanie, nic z niego nie
rozumiejÄ…c.
- Czym siÄ™ zajmuje? Czy ma jakiÅ› zwiÄ…zek z medycynÄ…?
- Uhm. Zdecydowanie. Ale nie powiem nic więcej.
- Ustaliliście już datę ślubu? - nie dawała za wygraną Toni.
- Niezupełnie. - Głos Olivera brzmiał już mniej pewnie.
- Właściwie to jeszcze nie prosiłem jej o rękę.
- Musisz byś bardzo pewny, że powie  tak" - zauważyła Toni. - W
przeciwnym razie nie zamówiłbyś tych zaproszeń.
- Chyba tak - odparł. - Muszę tylko zastanowić się nad formą
oświadczyn. Chcę, żeby moja wybranka wiedziała, że mówię poważnie i nie
bawię się w żadne gierki.
- Jeśli jest dla ciebie właściwą osobą, to będzie o tym wiedziała -
zapewniła go Toni. - Jeśli nie, to tak czy owak nic z tego nie będzie.
- Nie przejmuj się. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, pozwolę ci skorzystać z
mojego podręcznego rejestru.
- Ten podręczny rejestr składa się już z paru tomów. Janet przeniosła się
na kanapÄ™.
- JesteÅ› dziÅ› jakaÅ› dziwnie milczÄ…ca, Sophie. Dobrze siÄ™ czujesz?
RS
80
Sophie skinęła głową i ponownie spojrzała na pierwsze zdanie artykułu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed