[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na polach ubogiego pożynają zboża, a niepobożni z winnic zbierają.
Nagich nocować przymuszają bez odzienia, którzy się nie mają czym nakryć na zimnie.
Powodzią gór zmaczani bywają, nie mając mieszkania przytulają się do skały.
PorywajÄ… sierotkÄ™ od piersi, a od ubogiego zastaw biorÄ….
Nagiemu dopuszczają chodzić bez odzienia, a o głodzie chowają tych, którzy im snopy
noszÄ…".
( Księga Hioba", XXIV, 2 10.)
57
Minęło dwadzieścia siedem wieków! A słowa te są niemniej prawdziwe i aktualne dzisiaj,
w samym sercu chrześcijańskiej cywilizacji, której Edward VII jest królem!
ROZDZIAA XIII
DAN CULLEN, DOKER
Wielkość życia? Człowiecze, szukasz po próżnicy,
Jeśli chcesz ją odnalezć w knajpie lub w piwnicy.
Thomas Ashe
Byłem wczoraj w pokoju jednego z Domów Miejskich" w pobliżu Leman Street. Gdybym
mógł spojrzeć w posępną przyszłość i przekonać się, że aż do samej śmierci będę
mieszkał w takim pokoju, zeszedłbym natychmiast na dół, rzucił się w wody Tamizy i
rozwiązał w ten sposób umowę dzierżawną. Nie jest to pokój. Szacunek dla języka nie
pozwala nazwać go pokojem, tak jak nie pozwala nadać lepiance miana pałacu. Jest to
nora, legowisko. Jej wymiary wynoszą siedem stóp na osiem, a sufit jest tak niski, że nie
daje nawet tej ilości przestrzeni kubicznej powietrza, której wymaga się dla żołnierza
angielskiego w barakach wojskowych. Połamane łóżko przykryte strzępami kołdry
zajmuje niemal połowę pokoju. Koślawy stolik, krzesło i dwie skrzynki nie pozostawiają
wiele wolnego miejsca. Za pięć dolarów można by kupić wszystko, co się tam znajduje.
Podłoga świeci nagimi deskami, natomiast ściany i sufit okrywa istna tapeta krwawych
znaków i plam. Każdy z tych śladów świadczył o gwałtownej śmierci insekta, bo w pokoju
roiło się od robactwa, plagi, której nikt nie podoła samotnie.
Mieszkaniec nory, pewien doker nazwiskiem Dan Cullen, umierał w szpitalu. Ale jego
osobowość wycisnęła na tym nędznym wnętrzu piętno dość silne, aby można było
wyrobić sobie pojęcie, jaki to był człowiek. Na ścianach wisiały tanie reprodukcje
portretów Garibaldiego, Engelsa i Dan Burnsa oraz innych przywódców robotniczych, a
na stole leżała powieść Waltera Besanta. Znał Szekspira, mówiono mi, i czytał dzieła z
zakresu historii, socjologii i ekonomii. I był samoukiem.
Wśród dzikiego nieładu na stole leżała kartka papieru z nabazgranymi kilku słowami:
Panie Cullen, proszę oddać mi duży biały dzbanek i korkociąg, który panu
pożyczyłam..." przedmioty pożyczone mu w pierwszym okresie choroby przez
sąsiadkę, o których zwrot dopominała się w przewidywaniu jego rychłej śmierci. Duży
biały dzbanek i korkociąg posiadają dla mieszkańca Otchłani wartość zbyt wielką, aby
pozwolił umrzeć w spokoju współmieszkańcowi tej krainy. Aż do ostatka dręczyć będzie
duszę Dana Cullena małość ludzka, ponad którą daremnie usiłował wzlecieć.
Historia Dana Cullena jest krótka i błaha, ale wiele można z niej wyczytać pomiędzy
wierszami. Urodził się w biednej rodzinie, w mieście i w kraju, w którym granice
pomiędzy klasami społecznymi zaznaczone są bardzo wyraznie. Przez całe życie ciężko
pracował; a ponieważ otworzył książki, ponieważ zapłonęły w nim ognie ducha,
ponieważ umiał napisać list jak adwokat", towarzysze wybrali go, aby pracował dla nich
mózgiem. Został przywódcą związku tragarzy owoców, reprezentował dokerów w
Londyńskiej Radzie Związków Zawodowych i pisywał cięte artykuły do pism
robotniczych.
Nie płaszczył się przed ludzmi, nawet jeśli byli jego ekonomicznymi panami i władali
środkami jego utrzymania, wypowiadał odważnie swoje myśli i walczył nieustraszenie.
58
Zawinił, bo podczas wielkiego strajku w dokach" odegrał rolę kierowniczą. Był to dla
niego koniec. Od tego dnia stał się człowiekiem napiętnowanym i co dzień, przez lat
dziesięć lub więcej, brał zapłatę" za to, co uczynił.
Doker pracuje dorywczo. Praca jest, to znów jej nie ma, a on pracuje lub nie, zależnie od
ilości towarów, które należy wyładować. Dana Cullena szykanowano. Wprawdzie
zdecydowanie nie odmówiono mu pracy (co groziłoby kłopotami, ale z pewnością byłoby
mniej okrutne), majster wezwał go jednak do siebie i oświadczył, że nie ma dla niego
roboty więcej niż na dwa lub trzy dni w tygodniu. Nazywa się to nauką dyscypliny" lub
musztrą", oznacza zaś śmierć głodową. Nie ma na to łagodniejszego określenia.
Dziesięć lat takiego życia złamało mu serce, a ludzie ze złamanym sercem nie żyją
długo.
Położył się do łóżka w swojej strasznej norze, która, w miarę jak tracił siły, stawała się
coraz straszniejsza. Nie miał przyjaciół ani krewnych, był samotnym starym człowiekiem,
zgorzkniałym i skłonnym do pesymizmu; walczył z robactwem i patrzał na Garibaldiego,
Engelsa i Burnsa, którzy spoglądali na niego z pocętkowanych krwią ścian. Nie
odwiedzał go żaden z lokatorów tych przepełnionych miejskich baraków, gdyż nie
zaprzyjaznił się z nikim. Pozwolono mu gnić w samotności.
Ale z dalekich krańców East Endu przyszedł szewc-łatacz z synem, jego jedyni
przyjaciele. Sprzątnęli mu pokój, przynieśli z domu świeżą bieliznę i zdjęli szaroczarne
od brudu prześcieradła. I przyprowadzili do niego jedną z sióstr Fundacji Miłosierdzia
Królowej w Aldgate.
Obmyła mu twarz, poprawiła łóżko i wdała się z nim w rozmowę. Pogawędka ta
interesowała ją dopóki on nie usłyszał jej nazwiska. A tak, nazywa się Blank,
odpowiedziała niewinnie, a sir George Blank jest jej bratem. Och, sir George Blank?
zagrzmiał Dan Cullen na łożu śmierci. Sir George Blank, radca prawny doków w Cardiff,
który ponosi większą niż inni odpowiedzialność za to, że rozpędził Związek Dokerów w
Cardiff, a potem został uszlachcony? A ona jest jego siostrą? Dan Cullen uniósł się na
połamanym łóżku i rzucił na nią klątwę aż do siódmego pokolenia, a ona uciekła, aby nie
powrócić więcej, głęboko wstrząśnięta niewdzięcznością ubogich.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]