[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeśli chłopcu zdarzy się coś złego, Jarviku, przez tysiąc lat ludzie będą
drżeli na wspomnienie twojego losu oznajmiła.
Sprawy zaszły za daleko. Garion był zawstydzony i trochę przestraszony jej
furiÄ….
Nic mi się nie stało, ciociu Pol krzyknął przez szczelinę w ścianie.
Jestem tutaj, na górze.
Garion? szukała go wzrokiem. Gdzie jesteś?
U góry, pod sufitem odpowiedział. Za murem.
Jak tam trafiłeś?
Nie wiem. Jacyś ludzie mnie ścigali, więc uciekałem. I dotarłem aż tutaj.
Natychmiast zejdz na dół.
Nie potrafię, ciociu Pol. Biegłem tak daleko i skręcałem tyle razy, że nie
wiem, jak wrócić. Zgubiłem się.
No dobrze stwierdziła, odzyskując panowanie nad sobą. Nie ruszaj
się. Znajdziemy sposób, żeby cię tu sprowadzić.
Mam nadziejÄ™ westchnÄ…Å‚.
Rozdział 19
Ten korytarz musi gdzieś prowadzić Anheg spojrzał w stronę, gdzie Garion
nerwowo oczekiwał na pomoc. Niech po prostu nim pójdzie.
I wpadnie wprost w ręce Murga Asharaka? mruknęła ciocia Pol.
Lepiej niech zostanie tam, gdzie jest.
Asharak ucieka w strachu o życie stwierdził Anheg. Nie ma go już
w pałacu.
O ile pamiętam, nie powinno go być w królestwie zauważyła.
Zaczekaj, Pol przerwał Wilk. Garionie! krzyknął. Którędy
biegnie ten korytarz?
Chyba w kierunku tylnej części sali, gdzie stoją trony odpowiedział
chłopiec. Trudno powiedzieć. Jest ciemno.
Podamy ci pochodnie. Ustawisz jednÄ… tam, gdzie stoisz w tej chwili,
a z drugą pójdziesz przed siebie. Póki nie stracisz tej pierwszej z oczu, posuwasz
siÄ™ w linii prostej.
Bardzo sprytne ocenił Silk. Szkoda, że nie mam siedmiu tysięcy lat.
Też bym potrafił tak sprawnie rozwiązywać problemy.
Wilk puścił uwagę mimo uszu.
Nadal uważam, że najlepszym wyjściem będzie przystawienie paru drabin
i wybicie dziury w ścianie wtrącił Barak.
Może najpierw spróbujemy sposobu Belgaratha? spytał zbolałym gło-
sem Anheg.
Barak wzruszył ramionami.
Ty tu jesteś królem.
Dzięki burknął sucho władca.
Jeden z wojowników przyniósł długą tykę i podał Garionowi dwie pochodnie.
Jeśli korytarz biegnie prosto zastanowił się Anheg powinien dopro-
wadzić gdzieś do królewskich apartamentów.
To ciekawe Rhodar uniósł brew. Dobrze by było wiedzieć, czy wie-
dzie do królewskich komnat, czy w przeciwną stronę.
188
Całkiem możliwe, że to jakaś zapomniana droga ewakuacyjna odparł
urażonym tonem Anheg. Nasza historia nie była w końcu aż tak pokojowa. Nie
ma powodu, by od razu podejrzewać najgorsze.
Oczywiście przyznał uprzejmie Rhodar. Najmniejszego powodu.
Garion umieścił jedną z pochodni obok szczeliny w murze i podążył zakurzo-
nym przejściem, oglądając się często, by sprawdzić, czy wciąż widzi jej światło.
Po chwili dotarł do wąskich drzwiczek, otwierających się do wnętrza pustej szafy.
Dalej znajdowała się bogata sypialnia z wyjściem na szeroki, dobrze oświetlony
korytarz, którym zbliżało się kilku wojowników, a Garion rozpoznał wśród nich
Å‚owczego Torvika.
Tu jestem zawołał z ulgą i wyszedł im naprzeciw.
Nie próżnowałeś, co? uśmiechnął się Torvik.
To nie moja wina.
Wracajmy do króla Anhega. Ta dama, twoja ciotka, bardzo się martwi.
Pewnie jest na mnie zła. Garion ruszył obok potężnego myśliwego.
Bardzo prawdopodobne przyznał Torvik. Kobiety zawsze się na nas
złoszczą, z tych czy innych powodów. Kiedy dorośniesz, będziesz się musiał do
tego przyzwyczaić.
Ciocia Pol czekała przed drzwiami sali tronowej. Nie robiła mu wyrzutów,
przynajmniej na razie. Na jedną krótką chwilę przytuliła go mocno, po czym spoj-
rzała z powagą.
Czekaliśmy na ciebie, kochanie powiedziała prawie całkiem spokojnie
i wprowadziła go do środka.
W apartamencie mojej babki, powiadasz? mówił do Torvika Anheg.
Zdumiewające. Pamiętam ją jako zdziwaczałą staruszkę chodzącą o lasce.
Nikt nie rodzi się starcem, Anhegu zauważył z chytrą miną Rhodar.
Jestem pewna Anhegu, że istnieje całkiem niewinne wyjaśnienie tej sprawy
pocieszyła króla Porenn. Mój mąż się z tobą drażni.
Jeden z ludzi zajrzał do tego przejścia, wasza wysokość wtrącił taktow-
nie Torvik. Leży tam gruba warstwa kurzu. Możliwe, że nie było używane od
stuleci.
Zdumiewające powtórzył Anheg.
Następnie delikatnie porzucono ten temat, choć kpiące spojrzenie króla Rho-
dara było aż nadto wymowne.
Hrabia Seline chrzÄ…knÄ…Å‚ dyskretnie.
Sądzę powiedział że młody Garion mógłby nam opowiedzieć coś
ciekawego.
Spodziewam się ciocia Pol spojrzała na chłopca. O ile pamiętam,
kazałam ci czekać w swoim pokoju.
Tam był Asharak wyjaśnił Garion. Miał ze sobą wojowników. Pró-
bował mnie zmusić, żebym z nim poszedł. Nie chciałem, a on powiedział, że już
189
raz mnie miał i znowu może schwytać. Nie bardzo rozumiałem, o co mu chodzi,
ale odparłem, że najpierw musi mnie dogonić. I uciekłem.
Brand, Strażnik Rivy, parsknął śmiechem.
Nie sądzę, by można mu było cokolwiek zarzucić, Polgaro oświadczył.
Gdybym w swoim pokoju spotkał kapłana Grolimów, też bym chyba uciekał.
Jesteś pewien, że to był Asharak? spytał Silk.
Garion pokiwał głową.
Znam go od bardzo dawna. Chyba przez całe życie. On też mnie poznał.
Wołał mnie po imieniu.
Mam ochotę na długą rozmowę z tym Asharakiem stwierdził Anheg.
Chciałbym mu zadać kilka pytań na temat całego zamieszania, do jakiego dopro-
wadził w moim królestwie.
Wątpię, czy go znajdziesz Anhegu odparł pan Wilk. Wydaje się kimś
więcej niż tylko Grolimem. Raz dotknąłem jego umysłu. W Muros. Nie jest to
zwyczajny umysł.
Zabawię się poszukiwaniem mruknął z pozorną obojętnością król.
Nawet Grolim nie potrafi chodzić pieszo po wodzie, więc chyba zablokuję porty
w całym Chereku. Potem wyślę ludzi, by przeczesali góry i puszcze. I tak zimą
tyją i hałasują tylko, więc przyda się im jakieś zajęcie.
Wypędzanie grubych, hałaśliwych wojowników na śnieg w samym środku
zimy nie przysporzy ci popularności, Anhegu zauważył Rhodar.
Obiecaj hojne wynagrodzenie zaproponował Silk. W ten sposób za-
pędzisz ich do pracy i zachowasz popularność.
Niezły pomysł. A jaką nagrodę byś sugerował, książę Kheldarze?
Obiecaj tyle złota, ile waży głowa Asharaka rzekł Silk. To powinno
nawet najtłuściejszych wojowników odciągnąć od kości i antałka piwa.
Anheg skrzywił się lekko.
To Grolim pocieszył go Silk. Zapewne i tak go nie znajdą, ale szuka-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]