[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ale...
- Najchętniej w następny weekend - wtrącił Matt.
- Uważaj, co mówisz, chłopcze - ostrzegł go ojciec Laurel. - Bo jeszcze Olivia
zaskarży cię o niedotrzymanie terminu.
Na samą myśl o tym staruszce zaświeciły się oczy.
- Zwietny pomysł, Williamie - pochwaliła syna. - Swoją drogą, czy nie powinieneś
zadać Mattowi tych wszystkich pytań, jakie zwykle zadaje zięciowi przyszły teść? Bądz co
bÄ…dz to Jankes.
- Nie musisz, tato. Sama ci wszystko wyjawię - oznajmiła z poważną miną Laurel. -
Matthew żeni się ze mną z dwóch powodów: żeby zamieszkać w Promesse d'Amour i po to,
żeby móc bezkarnie podrywać babcię.
Na twarzy ojca odmalowała się niepewność.
- %7Å‚artujesz, prawda?
- Bynajmniej - odparła Laurel, zanurzając truskawkę w śmietanie. - Matthew uwielbia
babciÄ™.
- To prawda - potwierdził Curt, uważnie przyglądając się siostrze. Przypomniawszy
sobie fascynację kumpla pewną fotografią, zerknął na Matta. - Przez cały ten czas? - spytał
cicho.
- Tak - przyznał z uśmiechem Matt. - Przez cały ten czas.
- Tatku.... - Laurel popatrzyła na ojca. - Mamy twoje błogosławieństwo?
- Oczywiście, kochanie. Bardzo się cieszę.
- Poklepał córkę po ręce. - To niesamowite. Głowę bym dał, że nawet nieszczególnie
siÄ™ lubicie. CiÄ…gle siÄ™ spieracie...
- Kto się czubi, ten się lubi. - Olivia odsunęła krzesło od stołu, co oznaczało, że
śniadanie dobiegło końca. - Susan, idz do mojego pokoju. W szkatułce na biżuterię znajdziesz
mały złoty medalion zdobiony perłami. Przynieś mi go. - Gdy Susan znikła w środku,
staruszka popatrzyła na wnuka.
- Pozwolisz, Curt, żeby cię Jankes wyprzedził?
- Wyprzedził? - Curt wstał od stołu i strzepnął z rękawa niewidoczny pyłek.
- Och, nie udawaj, że nie wiesz, o czym mówię. Też zamierzasz zmarnować cały rok?
- Mamo. - Obszedłszy stół, William położył rękę na ramieniu Olivii. - Nie wystarczy
ci jeden sukces?
- Nie, mój drogi - odparła niezrażona staruszka. - A kiedy skończę z Curtisem, zabiorę
siÄ™ za ciebie.
- Przykro mi, synu - William wzruszył ramionami - musisz radzić sobie sam. Matt...
chciałbym zamienić dwa słowa.
- Tchórz - mruknęła Olivia, odprowadzając Williama wzrokiem.
- Czy to miało być to, pani Olivio? - spytała Susan.
- Tak, kochanie. - Staruszka uśmiechnęła się na widok medalionu. - Curtis, oprowadz
Susan po ogrodzie. Lubisz kwiaty, prawda, moje dziecko?
- Bardzo. - Susan nieśmiało spuściła oczy.
- No widzisz, Curt? Dziewczyna lubi kwiaty.
- Babciu... - Pochyliwszy się, Laurel uścisnęła staruszkę. - Przepadam za tobą.
- Promieniejesz szczęściem - zauważyła Olivia, przyglądając się wnuczce.
- Tak. A najśmieszniejsze jest to, że gdybyś spytała mnie miesiąc temu... jaki miesiąc?
tydzień temu, czy poślubiłabym Matta, odpowiedziałabym, że... - Pokręciła głową. - Nie,
lepiej nie będę tego mówić.
- Od początku udawałaś, że jest ci obojętny.
- I chyba niezle mi to wychodziło. Olivia roześmiała się serdecznie.
- Jesteśmy bardzo do siebie podobne. - Ujęła wnuczkę za rękę. - Kiedy się
zakochujemy, to na całe życie. Twój dziadek... - Na moment oczy jej się rozmarzyły. - Boże,
jak ja kochałam tego człowieka. Niestety, dane nam było spędzić razem tylko piętnaście lat.
Kiedy zmarł, myślałam, że zwariuję z rozpaczy. Ale życie toczy się dalej. Inni po nim... -
Westchnęła. - To nie było to. Owszem, wszystkich moich mężczyzn darzyłam uczuciem, ale
dziadek był najważniejszy. Ty i Matt jesteście stworzeni dla siebie.
Azy wezbrały Laurel pod powiekami.
- Trzymaj. - Olivia wsunęła wnuczce do ręki medalion. - To prezent zaręczynowy od
twojego dziadka. Brałam w tym ślub. Sprawiłabyś mi ogromną radość, gdybyś idąc do
ołtarza, miała na szyi ten medalionik.
- Jest piękny - szepnęła drżącym głosem Laurel. - Dlaczego nigdy go nie widziałam?
- Bo od śmierci dziadka leży w szkatułce. Najwyższy czas, aby znów zdobił dekolt
panny młodej.
- Dziękuję, babciu.
Laurel pocałowała Olivię w policzek, po czym wzruszona popatrzyła na prezent.
Wyobraziła sobie, jak pięknie medalion będzie wyglądał z białą koronkową suknią. Nagle
przycisnęła palce do skroni; coś jej się przypomniało.
- Laurellie? - Usłyszała zatroskany głos babci.
- Nie, nic mi nie jest. Po prostu... Przepraszam, muszę skorzystać z telefonu.
Zciskając w dłoni medalion, wbiegła do salonu. Po chwili wykręciła z pamięci numer
Heritage Oak.
- Binney? Mówi Laurel Armand. Na drugim końcu linii zaległa cisza.
- Binney, wiem, że się na mnie gniewasz za te moje pytania. Przepraszam, nie
powinnam była cię tak maglować.
- Nie gniewam się, panno Laurel. Służbie nie wypada się gniewać na gości - oznajmiła
gospodyni. - Ale i nie wypada odpowiadać na pytania dotyczące domowników.
- Błagam, Binney, potrzebuję drobnej informacji. Chodzi o medalion - mówiła Laurel,
nie zważając na ciszę w słuchawce. - Ten, który Louis podarował Elise przed ślubem.
Pierwszy raz miała go na sobie, kiedy się pobierali. Potem już zawsze go nosiła. Pamiętasz,
Binney? Taki mały złoty medalion? W środku umieściła zdjęcie Louisa.
- Tak, pamiętam - mruknęła gospodyni.
- Zawsze go nosiła, prawda? Pasował i do strojów dziennych, i wizytowych.
- Owszem. Pani Elise bardzo go lubiła. Laurel przełknęła ślinę; z całej siły starała się
opanować zdenerwowanie.
- Binney, czy Elise bala się mokradeł? - Znała odpowiedz, ale nie chciała polegać na
swojej pamięci. Potrzebowała dowodów, choćby te były najboleśniejsze.
- Minęło tyle lat...
- BÅ‚agam, Binney.
- Tak, bała się - potwierdziła beznamiętnym tonem gospodyni. - Słyszała historie o
bagiennych duchach.
- Czasem jednak tam chodziła?
- Ale nigdy sama. Wyłącznie z panem Louisem.
- Wyłącznie z Louisem. - Laurel wypuściła z płuc powietrze. - Dziękuję, Binney.
Odłożywszy słuchawkę, popatrzyła na babciny medalion, po czym schowała go do
kieszeni i ruszyła na poszukiwanie Matta.
Zobaczył ją, gdy szła po trawniku. Przeprosiwszy Williama, skierował się w jej stronę.
Widział, że coś ją gnębi.
- Co jest?
Objęła go mocno. Przez chwilę stała tak bez słowa, czerpiąc siłę z jego siły. Wynik
walki, którą toczyła sama z sobą, był już przesądzony.
- Matthew, gdzie jest ten kawałek biżuterii, który znalezliśmy na bagnach?
- W laboratorium policyjnym. - Przyjrzał się jej badawczo. - Mają przeprowadzić
jakieś testy. Dlaczego pytasz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed