[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stałymi pracownikami.
Obawiam się, że zaraz się dowiesz, choć może ci się to zbytnio nie spodo-
bać odpowiedział Tom, obserwując go z osobliwym zainteresowaniem.
Sos uważał, by nic po sobie nie pokazać. Ci ludzie najwyrazniej nie walczyli
w Kręgu, mieli jednak swoje metody na poddawanie innych próbom. Wkrótce
miało go spotkać coś nieprzyjemnego.
106
Tom odnalazł na ekranie odpowiednie miejsce i poprawił ostrość obrazu. Uj-
rzeli mężczyznę w średnim wieku o nieco zwiotczałych mięśniach, niosącego
drÄ…g.
Prawdopodobnie utracił kobietę na rzecz młodszego wojownika i posta-
nowił urządzić pokaz zauważył Tom złośliwie. Jest takich mnóstwo. Nie-
szczęśliwy romans ma w sobie coś takiego, co wysyła ludzi na Górę.
Sos poczuł ucisk w żołądku, lecz tamten nie patrzył w jego stronę.
Ten facet doszedł do granicy śniegu i gdy zmarzły mu nóżki, zawrócił. Jeśli
szybko nie zmieni zdania. . .
To siÄ™ zdarza?
Tak, tak. Niektórzy robią to pół tuzina razy. Rzecz w tym, że Góra jest
rzeczywista. Z daleka śmierć wydaje się czymś honorowym, ale wysokość i śnieg
wymagają zdecydowania. Jeśli ktoś nie jest naprawdę gotowy umrzeć, to wspi-
naczka sprawi, że zmieni zdanie. Zacznie się zastanawiać, czy sprawy wyglądają
naprawdę tak zle, jak mu się zdawało, czy nie mógłby wrócić i spróbować jeszcze
raz. Jeśli jest słaby, będzie się wahał, a my tu rzecz jasna nie potrzebuje-
my ludzi, na których nie można polegać. To jest w istocie rzeczy dobór naturalny,
choć ty oczywiście nie rozumiesz, co to znaczy.
Sos nie dał się wyprowadzić z równowagi pogardliwym tonem Toma, który
uważał go za nieuka. Przyszło mu do głowy, że wiedza, którą posiada, może się
okazać ukrytym atutem, w razie gdyby sytuacja tutaj stała się kłopotliwa.
Warto ratować człowieka, który dotrzymuje postanowienia do końca
ciÄ…gnÄ…Å‚ Tom.
Obraz, najwyrazniej kierowany ruchami palców na gałkach, podążał bezbłęd-
nie za wojownikiem.
Chcemy się upewnić, że naprawdę zrezygnował z życia i nie zacznie ucie-
kać przy pierwszej okazji. Próba na Górze dostarcza jednoznacznej odpowiedzi.
Ty byłeś dobrym przykładem. Gnałeś prosto pod górę i nie zawahałeś się ani na
chwilę. Ty i ten ptak. Szkoda, że nie mogliśmy go uratować, ale i tak nie byłby tu
szczęśliwy. Widzieliśmy, jak próbowałeś go odstraszyć, a potem zamarzł. Przez
chwilę myślałem wtedy, że zawrócisz, ale nie. Całe szczęście. Spodobałeś mi się.
Więc cała udręka, którą przeżywał zmierzając do kresu, była obserwowana
przez tego podglÄ…dacza?
Sos celowo zachowywał lekko głupi wyraz twarzy, który przybrał, gdy tylko
stał się podejrzliwy. Obserwował, jak wojownik na ekranie toruje sobie drogę
przez górny skraj sterczących metalowych belek. Może znajdzie się kiedyś okazja,
by odpłacić za te drwiny.
Jak mnie tu. . . sprowadziliście?
Założyliśmy kombinezony śnieżne i przywlekliśmy cię do najbliższego
włazu. Trzech mężczyzn musiało ciągnąć za uprząż. Jesteś wielki jak byk, rozu-
miesz. Potem. . . cóż, chyba już znasz procedurę przywracania do życia. Musieli-
107
śmy czekać, aż na dobre stracisz przytomność. Czasami ludzie próbują zawrócić
w ostatniej minucie. Nie przynosimy ich tutaj, jeśli mają twarz skierowaną w nie-
właściwym kierunku, choćby nawet zamarzli na śmierć. Liczy się intencja. Wiesz,
wszedłeś prawie na sam szczyt. To spory wyczyn jak na niedoświadczonego wspi-
nacza.
Skąd wiedzieliście, że nie popełnię samobójstwa, gdy się obudzę?
Cóż, nigdy nie możemy być tego pewni. Na ogół jednak, jeśli ktoś ma
skłonności samobójcze, nie wybiera Góry. Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale taka
jest prawda. Każdy może się zabić, ale tylko Góra przynosi całkowite, oficjalne
unicestwienie. Kiedy wchodzisz na Helikon, nigdy nie wracasz. Nie ma żadnych
wieści ani zwłok. Jakbyś przeszedł do innego świata być może lepszego. Nie
poddajesz się, lecz odchodzisz z honorem. Tak przynajmniej ja to widzę. Tchórz
popełnia samobójstwo, człowiek odważny i zdecydowany wchodzi na górę.
Sos odnalazł w tych słowach wiele słuszności, nie chciał jednak jeszcze tego
przyznać.
Ale mówiłeś, że niektórzy wracają.
Większość to robi. To ci, którzy poszli na Górę, aby się popisać czy wzbu-
dzić litość lub też po prostu ze zwykłej głupoty. Nie potrzebujemy tu takich.
Co się stanie z tym wojownikiem na zewnątrz? Jeśli go nie wpuścicie do
środka, dokąd pójdzie?
Tom zmarszczył brwi.
Tak, obawiam się, że naprawdę ma zamiar zrezygnować podniósł głos.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]