[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrobiłaś - nie tylko sobie, ale i mnie? A teraz w dodatku nie chcesz mi zaufać. To już szczyt
wszystkiego. Do licha, Jack, uratowałem ci życie. Zaufaj mi, albo wyrzucę cię przez to
przeklęte okno.
- Okno jest zbyt wÄ…skie. Nie zmieszczÄ™ siÄ™.
- Teraz na pewno się zmieścisz. Jesteś chuda jak patyk. - Wyprostował się. - Starszy
brat Rydera Sherbrooke'a, Douglas, jest hrabiÄ… Northcliffe. Przebywa teraz z rodzinÄ… w
Londynie. Zawiadomi moich przyjaciół, że żyję, i dopilnuje, aby przestano mnie szukać. Będzie
także strzegł domu i ciotek.
I po co strzępił sobie język? I tak na nic się to nie zdało. Ktoś zapukał do drzwi sypialni.
- To pewnie pani Harbottle zjawia się, by mnie oskubać, a może to Susie lub Ryder,
który przyjechał wybawić mnie z kłopotów, nie wiedząc, że jest już na to za pózno.
To nie byt Ryder Sherbrooke, lecz jego młodsza siostra, Sinjun, żona Colina Kinrossa,
szkockiego hrabiego Ashburnham.
Poznał Sinjun, gdy miała piętnaście lat, a on był poważnym dziewiętnastolatkiem, który
przyjaznił się z jej bratem, Tysenem. Tysen został w końcu pastorem i był tak nadęty i
porządny, że jego bracia z rozkoszą raczyli go co bardziej pikantnymi opowieściami. Aby
wypróbować jego charakter, jak mawiał Ryder. Aby przekonać się, czy rzeczywiście jest taki
nudny i prawomyślny, jak twierdził Douglas. Co do ich siostry, to na wzmiankę o bracie
pastorze potrząsała tylko głową i śmiała się.
Jako piętnastolatka Sinjun była wysokim, kościstym podlotkiem o rzadkich włosach i
najpiękniejszym uśmiechu, jaki Gray kiedykolwiek widział. Teraz miała dwadzieścia dwa lata i
choć nadal była wysoka, zdecydowanie zyskała na urodzie. Błękitne oczy Sherbrooke'ow
rzucały iskry w mrocznym korytarzu gospody. Objęła Graya i powiedziała:
- I w co się pan tym razem wpakował, drogi panie? Powiedz mi, proszę, kogo mam
zastrzelić, jakiego smoka zaszlachtować?
- Ryder właśnie znalazł na ulicy małą dziewczynkę, wypędzoną z domu przez ojca,
który chciał ją sprzedać jakiemuś zboczeńcowi. Aż trudno uwierzyć, że bywają tacy ludzie, lecz
Ryder twierdzi, że wcale nie spotyka się ich tak rzadko. Zabrał ją do Brandon, do Jane.
- Ryder Sherbrooke ratuje dzieci, znajdujÄ…ce siÄ™ w trudnej sytuacji i zabiera je do
Brandon, pięknego nowego domu, położonego bardzo blisko jego posiadłości w Cotswolds -
wyjaśnił Gray. - Troszczy się o nie i zapewnia im przyszłość. Zwykle w Brandon przebywa
około piętnaściorga dzieci.
- A to kto? - przerwała mu Sinjun. - Boże, Gray, czy to ta młoda dama, która nie jest
lokajem Jackiem? Ma zupełnie zieloną twarz. Co jej zrobiłeś? Odsuń się i pozwól mi na nią
zerknąć.
Gray odsunął się. Sinjun była co prawda o cztery lata młodsza, ale umiała
przeprowadzić swoją wolę.
- Gdzie Colin? - zapytał, wprowadzając Sinjun do sypialni i zamykając za nią drzwi.
- Zrobił się z niego prawdziwy wrzód na... no cóż, mniejsza z tym. Bardzo się
denerwuje, kiedy ćwiczę w sadzie strzelanie z łuku. To absurd, Gray. Jestem w ciąży - zwykła
rzecz, zwłaszcza u kobiet - a można by pomyśleć, że cierpię na jakąś dziwną i niebezpieczną
chorobę. Zostawiłam go w Londynie, by dla odmiany trochę sobie pojezdzić.
Gray zamknÄ…Å‚ oczy.
- Chcesz powiedzieć, że po prostu się wymknęłaś? 1 nic mu nie powiedziałaś?
35
- Zostawiłam słodki liścik. Ale dość o mnie. Zobaczmy, co z Jack.
Jesteś w ciąży? To cudownie, Sinjun! Gratulacje. Objął ją, a potem leciutko poklepał
palcami po po liczku.
- Nie gnałaś tu chyba wierzchem na złamanie karku, co?
- Oczywiście, że nie. Wzięłam powóz. Uśmiechnęła się do niego i podeszła do łóżka.
Przez dłuższą chwilę przyglądała się Jack, a potem usiadła obok niej.
Pochyliła się i spojrzała dziewczynie głęboko w oczy.
- NaprawdÄ™, nic mi nie jest.
- Rzeczywiście, jesteś teraz mniej zielona, niż byłaś przed chwilą. Tak, dzięki Bogu,
wyjdziesz z tego. Czy Gray cię pielęgnował? Oczywiście, że tak, przecież nie było nikogo
innego. Znam Graya od zawsze. Nigdy co prawda nie opiekował się mną w chorobie, lecz
sądzę, że potrafi dać sobie z tym radę.
- To jego wina, że się rozchorowałam. Nie pozwolił mi wziąć Durbana.
- Co za paskudny egoista. Powinien się wstydzić. Kto to jest Durban?
- Nie jestem egoistą - powiedział Gray. - Durban to koń. Mój, nie jej.
- Uwierz mi - powiedziała Sinjun do Jack, ignorując Graya. - On nie jest ani trochę
samolubny. Musiał mieć ważny powód, skoro nie chciał ci pożyczyć Durbana. Gray jest
wspaniały, możesz mi wierzyć.
Delikatnie położyła dłoń na czole Jack.
- Jest chłodne i suche. Kiedy ostatni raz piłaś? Nie ważne, wypij i tak. Jesteś też
czysta. Czy Gray cię wykąpał? Mnie nigdy nie kąpał, ale założę się, że i w tym jest dobry. Gray
jest taki sumienny. I skrupulatny.
- Nie zapomnij powtórzyć, jaki jestem wspaniały -wtrącił Gray, nie wiedząc, czy ma się
złościć, czy śmiać. Poza tym czuł się nieco zażenowany.
- Twoja skóra wygląda na zdrową i gładką. Miałaś szczęście.
- Gray natarł mnie kremem.
- Zauważył, że masz suchą skórę? Natarł cię kremem? Jak miło, że o tym pomyślał.
Gray zorientował się, że Jack nie ma przy Sinjun szans. Nikt nie miał. Jack wypiła
posłusznie całą szklankę wody, a Gray miał ochotę się roześmiać. Podczas kiedy Ryder
litowałby się nad dziewczyną, co niechybnie doprowadziłoby do tego, że zaczęłaby skarżyć się
i marudzić, Sinjun po prostu ją zdominowała. Czy naprawdę jestem wspaniały? - pomyślał.
- Sinjun - powiedział do oszołomionej, milczącej Jack-jest jedną z rodzeństwa
Sherbrooke'ow. Poczekaj tylko, aż poznasz Rydera i Douglasa. A tak przy okazji, Sinjun, jak
siÄ™ ma pastor Tysen?
- Pracuje wraz z tą okrutnie przyzwoitą Melindą Beatrice, swoją żoną, nad poczęciem
trzeciego dziecka. Trzeciego! A są po ślubie dopiero trzy lata. Możecie w to uwierzyć? Douglas
i Ryder przekomarzają się z nim, mówiąc, że Bóg z pewnością nie aprobuje tego apetytu na
igraszki cielesne, jaki Tysen przejawia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]