[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łóżka w skłębionej pościeli, ale wciąż kompletnie ubrana ... i byłam sama.
Miałam naprawdę denerwujący zwyczaj budzenia się w jednej chwili, radosna jak
szczygiełek, bez konieczności wypicia kubka kawy, lub tego, by w skupieniu i ciszy
przygotowywać się na nadchodzący dzień. To był czysty zbieg okoliczności, że
przeżyłam lata college'u...ponieważ niejedna sublokatorka była gotowa mnie
zamordować za moją skłonność do porannej paplaniny.
Dzisiaj i ja mogłam zakosztować odrobiny porannej dezorientacji.
Faktem było, że spałam w łóżku tego mężczyzny, chociaż nie byłam całkiem
pewna, jak się w nim znalazłam. Ostatnią rzeczą, którą zapamiętałam było to, że
zasypiam w pokoju dziennym, a tu nagle obudziłam się rozciągnięta na jego
jedwabnych prześcieradłach, czując równocześnie fizyczną wygodę i kogel mogel w
umyśle. Nie byłam przyzwyczajona, żeby mężczyzni na rękach wnosili mnie do
łóżka, a następnie nic z tym nie robili. A jeśli miałabym być całkowicie szczera, to
wcale nie byłam przyzwyczajona do tego, by ktoś w jakikolwiek sposób ciągnął mnie
do łóżka.
Tyle, że on nie był człowiekiem, nieprawdaż? Był swego rodzaju potworem, albo
mityczną bestią, lub dziwną mieszaniną obydwu, ale z pewnością nie człowiekiem. A
ja wyznawałam stanowcze przekonanie, że międzygatunkowe randki nigdy nie były
dobrym pomysłem.
Sprawdziłam swoją szyję, by upewnić się, że nie było tam żadnych tajemniczych
ran kłutych, ale daleko mi było do tego, bym odczuwała jakieś zawroty głowy
spowodowane utratą krwi. Czułam się wręcz nieprawdopodobnie wypełniona
energią, bardziej niż to należało do moich codziennych porannych zwyczajów.
Niewiarygodne stało się prawdziwe, wydarzyło się najgorsze, co można sobie było
wyobrazić. To nie był żaden surrealistyczny nocny koszmar. Umarłam i
zamieszkałam z bandą wampirów, które wydawały się pochodzić z Apokryfów
Starego Testamentu. http://pl.shvoong.com/humanities/religion-studies/1802855-apokryfy-
biblijne/ To żaden cud, że czułam się zdezorientowana. Więc nie mogłam pojąć,
dlaczego byłam taka ożywiona.
Dobrą stroną tej totalnej katastrofy... było to, że już niżej nie mogłam upaść.
Być może ta prosta prawda była wytłumaczeniem mojego podekscytowania.
Albo może, ale tylko może, miało to coś wspólnego z tym mężczyzną... cholera, nie
mogłam przestać o nim myśleć, o sposobie ...w jaki mnie tu przyniósł. Nie żeby był
w jakikolwiek sposób uszczęśliwiony tym, że zwalono mu mnie na głowę. Ciężka
cholera ... to przecież było jego winą, że wylądowałam w tym skrzyżowaniu
Walhalli z klimatami Anne Rice.
Jedyną pocieszającą rzeczą było to, że Raziel wydał się nie być zainteresowany
moim nieodpartym czarem, seksapilem, towarzystwem...ani niczym innym.
Zaczynałam przypuszczać, że Raziel i jego towarzysze byli impotentami. Przecież
nie byli zdolni do prokreacji.
Ale to chyba było mało prawdopodobne. %7łar pomiędzy Azazelem, a jego żoną był
wyrazny, pomimo różnicy wieku. Może Raziel po prostu nie był zainteresowany
kobietami. Albo, co bardziej prawdopodobne, nie był zainteresowany mną... trudno
byłoby nazwać go pierwszym, który nie potrafił docenić mojego szczególnego i
niepowtarzalnego magnetyzmu.
Zasnęłam na podłodze pokoju dziennego i okazał się na tyle miły, by zanieść mnie
do łóżka, chociaż do tej pory dobroć nie była dominującą cechą jego osobowości.
Postawił mnie seksualnie i hematologicznie nienaruszoną, dzięki Bogu!. Czego
trzeba więcej na dowód braku zainteresowania z jego strony.
Miałam znacznie istotniejsze rzeczy do rozważenia. Potrzebowałam łazienki;
potrzebowałam prysznica. Ostatniej nocy nie miałam głowy do tego, by zastanawiać
siÄ™ nad tym, czy zmarli albo nieumarli zachowujÄ… jako takie fizjologiczne funkcje
organizmu. Właśnie przekonałam się, że jednak tak.
Stoczyłam się z olbrzymiego łóżka, lądując boso na chłodnej marmurowej
posadzce. Pokój był zaciemniony, zaciągnięte rolety blokowały słoneczne promienie.
Z jednej strony znajdowały się drzwi. Podeszłam do nich. Eureka! Aazienka z
olbrzymią wanną, prysznic dla wielkoludów, grube ręczniki, a nawet toaleta. Skoro w
życiu pozagrobowym istniały takie łazienki, to nie mogło być ono aż takie okropne.
Podążyłam za aromatem kawy do niewielkiej kuchni, zbierając siły, by stanąć
twarzą w twarz z Razielem, ale miejsce było zupełnie puste. Sięgnęłam po biały
dzbanek i napełniłam jeden z kubków, ciekawie rozglądając się wokół. Wszystko nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]