[ Pobierz całość w formacie PDF ]
określone typy głosu i twarzy. Nie lubi zaś innych. No, i otrzymałam dość dokładny portret...
człowieka, jaki będzie nam potrzebny.
Wyciągnęła następną fotografię.
Następnie w statystyce ludności poszukałam mężczyzny i kobiety. Sprawdziłam wszystkie ich
dane cechy dziedziczne... wszystko! Mogę prawie dokładnie przepowiedzieć, jakie będzie ich
dziecko, zwłaszcza że zostanie poczęte i urodzone w określonych, stworzonych przez nas warunkach
oczywiście dyskretnie.
Zachariasz wziął fotografie, na jednej był młody mężczyzna, na drugiej młoda kobieta.
Czy już się znają?
Jeszcze nie. Poznają się. Ten mężczyzna jest chory. Musiałam to zaaranżować. Zarazić go, bo
zgłosił się do Kolonii. Zatrzymamy go tutaj i zorganizujemy spotkanie z dziewczyną. Ale absolutnie
nie możemy ujawniać, że maczaliśmy w tym palce.
Zachariasz z nagłym zainteresowaniem pochylił się spoglądając na stos kartek.
Gdzie on pracuje? Aha... Hmm... Daj mu coś bardziej interesującego. Gwarancja, iż zostaną w
Delaware, to będzie trudne. Myślę, że zdołamy to wszystko przeprowadzić. Tak, jestem pewny.
Możemy zorganizować ich spotkanie i małżeństwo ale dziecko?
To proste. Znamy już jej okres płodności.
Chodzi mi o to, co zrobimy, jeśli chłopiec okaże się dziewczynką?
Dziewczynka może nawet bardziej zainteresować Sama Reeda powiedziała Kedre i na
chwilę zamilkła. Nagle odsunęła fotografię dziewczyny.
Psychotechnika załatwi nam resztę zaczęła szybko mówić. Od samego początku dziecko,
chłopiec lub dziewczynka, będzie poddane działaniom psychotechnicznym. Oczywiście w tajemnicy.
Nawet rodzice nie będą wiedzieli. Każdy zabieg będzie wymazywany z pamięci tak, że nawet samo
dziecko nie będzie zdawało sobie sprawy, iż stale jest poddawane hipnozie. "Skumuluje się to w
pamięci pohipnotycznego imperatywu. W podświadomości chłopca, gdy dojdzie do osiemnastego
roku życia, zakoduje się polecenie, któremu nie zdoła się oprzeć.
%7łeby zabić?
Kedre wzruszyła ramionami. %7łeby zniszczyć. Nie wiemy jeszcze, jakiego rodzaju zabiegi będą
najbardziej skuteczne. Nikogo, oczywiście, nie można zahipnotyzować tak, aby popełnił jakiś czyn,
którego nie zrobiłby świadomie. Chłopca trzeba przygotować w taki sposób, by nie miał skrupułów,
gdy chodzi o Sama Reeda. Trzeba będzie zakodować w nim jakiś odruch zrobimy to również przy
pomocy hipnozy. Nie może działać, dopóki nie wyzwolimy jego reakcji, bez względu na to, jakby był
prowokowany aż do tego momentu.
Zachariasz przytaknął z namysłem. To dobre. I oczywiście, trudne. Coś w rodzaju konia
trojańskiego. Użył tego dziwnego określenia nie zdając sobie nawet sprawy z jego odległego
pochodzenia. Czy jesteś pewna, że nie przeceniamy tego człowieka?
Znam Sama Reeda. Nie zapominaj o jego środowisku. W latach kiedy dojrzewał, był pewny,
że jest zwykłym człowiekiem. %7łycie w Twierdzach wyrobiło w nim niebywale silny instynkt
samozachowawczy. Jak u dzikiego zwierzęcia czujność na każdym kroku. Przypuszczam, że
moglibyśmy zabić go już teraz ale nie zrobimy tego. Potrzebujemy go. Potrzebuje go cała kultura.
Dopiero pózniej, gdy stanie się niebezpieczny, zamierzamy go zniszczyć. A do tego czasu... hm...
zobaczysz.
Patrząc na powoli rozchylający się kamienny kwiat, Zachariasz powiedział: Przypuszczam, że
to sprawa kodu genetycznego. Każdy autokrata zdaje Sobie Sprawę, jak niepewna jest jego pozycja.
Rządzilibyśmy Twierdzami lepiej, gdybyśmy sami o tym pamiętali. A Sam będzie musiał być
autokrata, żeby się utrzymać.
Zapewne nawet teraz byłoby bardzo trudno zaatakować go osobiście powiedziała Kedre.
A za dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt lat będzie rzeczywiście nie do ruszenia. Przez cały ten czas
będzie bez przerwy walczył. Z Wenus, z własnymi ludzmi, z nami, z całym otoczeniem. Nie będzie
mieszkał w Kolonii Plymouth takiej, jaką widzimy teraz na ekranach. Tu, w Twierdzach, nic się nie
zmienia trudno nam dostosowywać nasz sposób myślenia do zmian, które będą zachodziły na
lądzie. Nasza własna technologia sprawi, że stanie się niepokonany urządzenia zabezpieczające,
bariery psychologiczne, kontrola i nadzór... Tak, myślę, że będziemy potrzebowali do tego czasu
czegoś w rodzaju bomby zegarowej, żeby zagwarantować sobie możliwość dosięgnięcia go.
Z jednej strony jest to skomplikowane powiedział Zachariasz ale wycofuję porównanie z
koniem trojańskim. Na swój sposób jest to bowiem bardzo proste. Gdy uzna się już potrzebę
zastosowania metody okrężnej, widać, jak jest to proste. Sam będzie spodziewał się niesłychanie
skomplikowanego ataku z naszej strony. Nie przyjdzie mu na myśl, że moglibyśmy brak
przewrotności posunąć do tego stopnia, aby naszą jedyną bronią uczynić pistolet w rękach chłopca.
Może to zabrać pięćdziesiąt lat powiedziała Kedre. Może nie udać się za pierwszym
razem. I za drugim. Wtedy trzeba będzie zmienić plan. Ale musimy zacząć już teraz.
Pojedziesz na ląd, żeby z nim się zobaczyć?
Potrząsnęła ozdobioną złotem głową. Nie chcę jechać na ląd, Zachariaszu. Dlaczego mnie
wciąż namawiasz do tego?
Będzie ciekaw, co zamierzamy zrobić. Wobec tego powiedz mu. Ale nie prawdę. Nie jest
głupcem. Natomiast, jeśli skierujemy jego podejrzenia na sprawy mniej ważne, zajmie się tym i nie
będzie zbyt dokładnie śledził naszych działań w sprawie zasadniczej.
Ty pojedz.
Zachariasz uśmiechnął się. Mam również osobiste powody, moja droga. Chcę, żebyś
zobaczyła Sama Reeda. Nie jest już człowiekiem słabym. Zaczął się zmieniać. Interesuje mnie twoja
reakcja na Sama Reeda Nieśmiertelnego.
Rzuciła na niego ukradkiem szybkie spojrzenie, a na jej złotych włosach i złotych brwiach
zapaliły się błyski, które jarzyły się również w migotaniach złotych ziarenek na końcach rzęs.
Dobrze odrzekła. Pojadę. Możesz żałować, że mnie posłałeś.
Hale oglądał miejsce przyszłego centrum na Wyspie Szóstej, oczyszczony teren, na którym
wyrosną teraz budynki lokalnej Administracji. Praca posuwała się naprzód. Z odległych dżungli
położonych bliżej wybrzeża wciąż dochodziło dudnienie zgniataczy, tutaj jednak było miejsce
działalności konstruktywnej, a nie destruktywnej. Z obszaru czterech akrów ściągnięto pnie drzew i
przeorano ziemię. Pracowali już mierniczy.
Nie opodal jakiś stary człowiek pochylał się nad ziemią i Hale, poznawszy Logika, podszedł do
niego. Ben Cromwell wyprostował się, jego bystra, pobrużdżona twarz była zamyślona.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]