[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Haven i zniósł to dobrze. Natychmiast zadzwonię do Paula i każę mu ruszać do
Włoch. Dominik może już zamieszkać w swoim domu! Zobaczymy się pózniej.
Sheridan weszła do swojego biura i raz jeszcze uaktualniła akta Dominika,
opisujÄ…c ostatnie wydarzenie. Po sporzÄ…dzeniu kopii dla opiekuna socjalnego i
prawnika zdecydowała się do nich zadzwonić i osobiście przekazać wspaniałe
nowiny, ale żadne z nich nie podniosło słuchawki.
 To cud  myślała.  Dominik siedział w swoim własnym pokoju w moim
domu. O tę chwilę się modliłam, marzyłam o niej i wreszcie nadeszła! David
przejął pałeczkę, objął kontrolę i dokonał tego. Chcesz mieć Dominika w swoim
domu, Sher? Proszę. Wez dzieciaka. To nic trudnego. Aatwizna, jak mówią Cavelli.

Nie mogła znalezć słabego punktu w tym, co zrobił David. Jego działania
wypływały z dobrych intencji, a rezultat był fantastyczny. Dzisiaj. Teraz. Ale co
znaczyło dla niego słowo  jutro ?
Pomimo niepokojących ją wątpliwości popołudnie minęło Sheridan bardzo
szybko. Ponownie obserwowała klasę, a potem miała specjalne zajęcia z
dziesięcioletnim chłopcem, który niedawno stracił wzrok w wypadku. O piątej
poszła poszukać Dominika, żeby powiedzieć mu do widzenia i znalazła go z
Davidem na huśtawce na dziedzińcu. Obydwaj ponownie udawali pociągi i
Sheridan uśmiechnęła się, zbliżając się do nich.
 Który z was jest małym chłopcem?  zapytała. e  Chodz się pohuśtać  rzekł
David.
 Nie, dziękuję. Dominik musi umyć się przed kolacją, a ja idę do domu.
 Nie brzmi to zabawnie, Sher. OK, dziecino, trzeba iść. Zobaczymy się jutro.
 Oka, David  powiedział Dominik, zeskakując z huśtawki i wyciągając
ramiona do uścisku.
David uniósł chichoczącego Dominika wysoko w górę, a potem przerzucił go
sobie przez ramię jak worek ziemniaków. Piszczący z radości chłopiec został
doniesiony do ganku i postawiony na własnych nogach. Sheridan ucałowała go i
powiedziała, że zobaczą się rano.
 Pa, ma, ja głód  odrzekł, biegnąc do drzwi.
 Ja również. Chodzmy na kolację.  zaproponował David.
 Czy pójdziesz ze mną do domu, żebym mogła odstawić samochód?
 Dobry pomysł, piękna pani. Ale chyba dam ci fory. Chcę przejrzeć jeszcze
kilka kartotek, zanim opuszczę szkołę.
 Dobrze. Spotkamy siÄ™ u mnie.
 Pocałuj mnie na do widzenia.
 Nic z tego. Figa  powiedziała i zagrała palcami na nosie.
W domu Sheridan wykorzystała ten dodatkowy czas na prysznic i ułożenie
rozpuszczonych włosów. Tak jak lubił David. Powinien wejść do pokoju, wziąć ją
w ramiona i całować tak długo, aż rozwieją się wszelkie wątpliwości i obawy, a
ona będzie mogła żyć tylko terazniejszością.
Sheridan ubrała się w zieloną, jedwabną suknię z długimi rękawami i sandały
na niewielkim obcasie. Pukanie do drzwi oznajmiło dostarczenie wieczornej
gazety. Wtulając się w wersalkę, otworzyła gazetę i przejrzała nagłówki, zanim jej
wzrok nie powędrował ku środkowi pierwszej strony.
 O Boże!  jęknęła i usiadła sztywno wyprostowana.  Och, nie! Nie!
Pierwszą stronę gazety zdobiła fotografia Sheridan trzymanej w talii przez
Davida, który stał niepewnie na taborecie w Big Topie. Jej oczy rozszerzyły się z
przerażenia, kiedy zobaczyła, jak bardzo jej piersi wystawały z kostiumu i jak
bardzo odsłonięte były uda. Kimkolwiek był fotograf, był dobry. Twarze ich
obojga, jej i Davida, były wyraznie widoczne, a skąpy kostium pozwalał również
na obejrzenie całej reszty.
Sheridan szybko przejrzała akapit poniżej. Informował on, że mężczyzna ze
zdjęcia ocalił akrobatkę z kasyna Big Top od poważnych obrażeń. Dziennikarz nie
był w stanie uzyskać nazwiska bohatera, ale podawał, że urocza pracowniczka Big
Topu ma na imię Sherry. Kasyno oferowało nagrodę dla dzielnego dżentelmena,
gdyby zechciał ujawnić się i zgłosić po nią.
 O Boże, pierwsza strona!  jęknęła Sheridan, podnosząc się i przemierzając
pokój.  Zaskarżę ich. Nie mogą mi tego zrobić! Już zrobili! Jezu!
Na odgłos samochodu Davida Sheridan popędziła do drzwi i szeroko je
otworzyła.
 Cześć, Sher-i-dan  zawołał David, zbliżając się.  Tak bardzo się za mną
stęskniłaś? Zwietnie.
 Davidzie, szybko. To straszne!
 Co się stało, kochanie?  zapytał, wchodząc do środka.
 Popatrz!
David wziął gazetę, rzucił grozne spojrzenie na zdjęcie i szybko przeczytał
akapit. Zagwizdał przeciągle i potrząsnął głową.
 Niedobrze  powiedział.  Prawdę mówiąc, bardzo zle. Nie podali naszych
nazwisk, ale nie ma wątpliwości, że to my. Do diabła! Jak ten palant zrobił to
zdjęcie?
 Co teraz będzie?
 Miejmy nadzieję, że pani Alexander nie umie czytać.
 Davidzie!
 Hej, a może pójdę sprawdzić, ile wynosi nagroda?
 Zmiej się dalej. To nie twoja posada jest zagrożona, panie Cavelli 
powiedziała Sheridan z wściekłością.
 Przepraszam, Sher. Próbuję cię trochę odprężyć. Co się stało, to się nie
odstanie. Możemy teraz tylko czekać na konsekwencje. To nie jest aż tak ważna
historia, żeby przetelegrafowano ją do gazet w Los Angeles, gdzie mógłby to
zobaczyć mój ojciec. Cały problem to pani A. Ma ci cholernie za złe twój stosunek
do Dominika. To było widać dzisiaj jasno i wyraznie. Ona chce twojej głowy, Sher.
Możemy mieć tylko nadzieję, że nie zobaczy tego tekstu.
 A jeśli zobaczy?
 Nie wiem. Problem w tym, że mnie również rozpozna. W innym wypadku
mogłaby złożyć raport tylko mnie, a ja mógłbym powiedzieć, że sam się tym
zajmę. W obecnej sytuacji jest zobowiązana zwrócić się bezpośrednio do mojego
ojca.
 Och, nie  szepnęła Sheridan.
 Cóż. Co się stało, to się stało  rzekł David, rzucając gazetę na wersalkę. 
Musimy siedzieć i czekać.
 Nie mogę w to uwierzyć! To był taki cudowny dzień. Dominik przyszedł tutaj
i...
 Zapomnij o tym na chwilę, Sher. Chodzmy na cichą kolację i odprężmy się.
Powiem ci sto trzydzieści pięć razy, jak bardzo cię kocham.
 W języku angielskim czy włoskim?  zapytała, zdobywając się na słaby
uśmiech.
 W obydwu dla urozmaicenia.
 Rozmaitość to urok życia? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed