[ Pobierz całość w formacie PDF ]
życia i rezygnacja: "Na nic nie mam już siły, nic nie mogę, na nic się nie
przydam". Druga, również niekorzystna postawa, to - przy niedopuszczeniu do
świadomości zmiany w swoich możliwościach - kurczowe trzymanie się
wcześniejszego sposobu życia: "Z niczego nie zrezygnuję, z niczego się nie
wycofam, do wszystkiego będę się wtrącać".
Jedna i druga postawa powoduje smutne przeżywanie swojego wieku i jest
szkodliwa także dla otoczenia. Pierwsza pozbawia człowieka możliwości
rozwoju właściwego dla wieku, a jednocześnie zubaża otoczenie o to, co
uczestnicząca obecność starego człowieka może mu dać. Druga, będąca również
jakimś wstrzymaniem w rozwoju, jednocześnie przez ingerowanie w życie
dzieci, np. w ich sprawy małżeńskie, może się stać bardzo szkodliwa.
Subiektywnie może ta druga postawa jest mniej tragicznie przeżywana, ale do
czasu, bo ostatecznie powoduje odsunięcie się bliskich.
Najlepiej chyba traktować pewne ograniczenie możliwości zewnętrznych:
szybkości działania, zakresu decydowania, czy nawet dopływu informacji
(przez osłabienie zmysłów) jako "znak czasu" - by zwrócić się bardziej do
wewnątrz i pogłębiać życie wewnętrzne. Fakt, że nie można już tak szybko
biegać jak kiedyś, można potraktować jako znak, by mniej się "krzątać koło
wiela", ograniczyć aktywność zewnętrzną na korzyść wewnętrznej. Fakt
ilościowego ograniczenia kontaktów można traktować jako znak, by je
pogłębiać i obdarzać raczej darami serca niż przedmiotami materialnymi.
Kiedyś podobno ludzie starzy otaczani byli wielkim szacunkiem, gdyż
dostrzegano w nich mądrość doświadczenia. Szanowani szczególnie byli też
niewidomi, gdyż wierzono, że nie widząc tego co na zewnątrz, dostrzegają
to, co niewidoczne dla oka - wewnętrzne, najważniejsze. Można więc pewne
odcięcie od świata zewnętrznego w starszym wieku traktować jako znak, by
zwrócić się do wewnątrz.
Jednakże, by do wnętrza warto się było zwracać, nie może ono być puste. W
starości mamy większą niż poprzednio szansę pogłębiania życia wewnętrznego,
ale by było co pogłębiać, życie to musi już istnieć wcześniej. Starość może
być ukoronowaniem życia, ale trudno by była jego początkiem. Jeżeli
wcześniej rozwinęliśmy swoje życie wewnętrzne, mamy gdzie się zwrócić i co
doskonalić. Jeśli nie zrobimy tego na czas, w starości pozostaje tylko
wsłuchiwanie się we własny organizm coraz mniej sprawny i coraz mniej
piękny.
Opowiadał mi ktoś historię starszej pani, która czuła się bardzo samotna
i nieszczęśliwa. Nie zajmowała się niczym prócz przykrej obserwacji
własnych dolegliwości. Radzono jej: "Niech się ciocia czymś zajmie". "Nie,
ja już nic nie mogę". "Może ciocia opowie coś dzieciom?" "Nie, dzieci mnie
denerwują." "Może ciocia zrobi coś na drutach?" "Nie, ja żadnych robót
ręcznych nie umiem." "Może ciocia nakarmi ptaszki okruchami?" "A co mnie
ptaszki obchodzÄ…?"
Istotnie, jeżeli wcześniej nie znajdzie się niczego, co interesuje,
nikogo, kogo się lubi i żadnego zajęcia, które można by kontynuować,
starość będzie pusta. Trzeba się do niej wcześniej przygotować, traktując
jako kolejny etap rozwoju, przynoszący nowe wartości, ale związany z
etapami wcześniejszymi.
Wzrastanie
O zachowaniu dojrzałym i o dojrzałości mówi się ostatnio wiele traktując
ją najczęściej jako synonim rozsądku i rozwagi. Tu już interpretacje
zaczynają się różnić; często "być rozsądnym" znaczy na przykład "nie
ryzykować", a najmniej ryzykuje ten, kto nie podejmuje żadnego działania.
Wiadomo: kto śpi, nie grzeszy. W takiej wykładni dojrzałość stawałaby się
biernością, a zachowanie dojrzałe wegetacją.
Czym naprawdę jest dojrzałość? Psychologia może częściowo odpowiedzieć na
to pytanie charakteryzując osobowość dojrzałą i objaśniając warunki
postępowania dojrzałego. Nie odpowiada ona na pytanie: co robić? - tego
trzeba szukać w innych dziedzinach wiedzy, jak historia, filozofia i w
innych dziedzinach życia, jak światopogląd i religia, czy po prostu w
Słowie Bożym zawartym w Piśmie Zwiętym. Psychologia może jednak,
przynajmniej częściowo, odpowiedzieć na pytanie: jak?
Odpowiedz na pytanie, czym jest dojrzałość, nie jest prosta, zacząć może
łatwiej od pytania, czym dojrzałość nie jest. Nie jest więc na pewno tym
samym co dorosłość. Mówi się wprawdzie o maturze, jako egzaminie
dojrzałości. Jest to jednak raczej pewna miara dorosłości w dziedzinie
wykształcenia. Dorosłość osiąga się w pewnym określonym umownie roku życia
i to w różnym wieku, zależnie od punktu widzenia: prawo głosu - od
osiemnastu lat, prawo do zawarcia małżeństwa dla mężczyzn - od dwudziestu
jeden lat, odpowiedzialność przed sądem dla dorosłych - od siedemnastu lat.
Wiadomo jednak, że żadna z tych dat umownych nie stanowi jeszcze dowodu
dojrzałości.
Dojrzałość jest miarą względną, zawsze w stosunku do czegoś. Osoba
dojrzała jak na dziecko, byłaby niedojrzała jak na dorosłego; ktoś dojrzały
na lat osiemnaście, byłby niedojrzały na lat trzydzieści. Można więc
wskazać pewne etapy nabywania dojrzałości, a nawet łączyć je z określonym
rokiem życia. Nie można jednak określić punktu osiągnięcia dojrzałości, bo
życie biegnie wciąż naprzód i postępowanie dojrzałe dziś, byłoby
niedojrzałe jutro. Nie można też określić punktu kulminacyjnego
dojrzałości, chociaż można to zrobić dla innych sprawności, np. w sporcie
punktem szczytowym możliwości jest dwadzieścia parę lat, w możliwościach
pracy zawodowej czterdzieści parę (zależnie od zawodu) itd.
W dojrzałości psychicznej takiego momentu określić się nie da, gdyż może
ona wzrastać aż do śmierci, ale może też przerwać rozwój i wtedy szybko
stanie się niedojrzałością w stosunku do aktualnego etapu życia. To
nieustanne wzrastanie dojrzałości dotyczyć może paru cech psychicznych
szczególnie ważnych, a przede wszystkim samodzielności myślenia,
samoświadomości działania oraz umiejętności miłości.
Wzrastanie tych cech zależy w dużej mierze od środowiska, które je
wzmacnia lub osłabia, ale począwszy od wieku dorastania człowiek może sam
podjąć odpowiedzialność za swój rozwój i świadomie nim kierować. Można więc
te cechy traktować jako pewne sprawności - coś czego da się nauczyć.
Oczywiście, zwłaszcza w wieku dziecięcym, środowisko, a przede wszystkim
rodzina, może to uczenie się ułatwiać albo utrudniać, tak jak można dziecku
ułatwiać lub utrudniać naukę szkolną. Jednak ostatecznie człowiek sam
decyduje o tym, czy chce się uczyć, i o ile jest w tej nauce wytrwały.
W kolejnych rozdziałach mowa będzie o samodzielności, samoświadomości i
umiejętności kochania. Na początek trzeba jednak wspomnieć o pewnej
podstawie, na której opiera się rozwój tych elementów dojrzałości. Jest nią
akceptacja siebie, czyli uznanie samego siebie za pewną wartość mimo tych
ograniczeń, które każdego z nas dotyczą. Sprawa jest dość delikatna -
często zdaje się, że wielu naszych bliznich aż za bardzo akceptuje samych
siebie, mimo że innym wytrzymać z nimi trudno. Często jednak w
rzeczywistości ludzie ci nie lubią samych siebie, lecz akceptują, czy nawet
samouwielbiają swój obraz, który wytworzyli sobie sami, a który nie jest
zgodny z rzeczywistością. Tacy ludzie nie znają sami siebie, nie mogą więc
wzrastać w dojrzałości. Nie mogą zmieniać siebie świadomie, bo nie wiedzą,
jacy są, a w gruncie rzeczy nie chcą tego wiedzieć, bo nie umieją się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]