[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pożonglujesz nam czy wepchasz się do naszego samochodu? - Zaśmiał się i spojrzał za siebie,
żeby zobaczyć, czy jego kumple też się śmieją, ale poszli sobie, bo pokazała się Marci Jensen.
Była przebrana za kotka i miała kostium, który wyjaśniał obsesję Maxa na punkcie jej stanika.
Rob wgapiał się w nią przez chwilę, a potem szybko się odwrócił. - No i co jest, klaunie?
Czemu siÄ™ tak szeroko szczerzysz?
- Jesteś świetny, Rob - odparłem. Popatrzył na mnie dziwnie.
- Co? - zapytał.
- Jesteś świetnym facetem - powiedziałem. - Masz bardzo fajny kostium, szczególnie
podoba mi się dziura po kuli w twoim czole. - Miałem nadzieję, że teraz sobie pójdzie.
Mówienie miłych rzeczy ludziom, którzy doprowadzali mnie do szału, było jedną z moich
zasad, aby się nie działo coś niedobrego. Nie wiedziałem tylko, jak długo wytrzymam.
- %7łartujesz sobie ze mnie? - zapytał, patrząc na mnie ze złością.
Nie wiedziałem, według jakiej zasady postępować, gdy osoba, której powiedziałem
miłe rzeczy, nie odchodziła.
- Nie - odrzekłem. Próbowałem improwizować, ale już byłem wytrącony z
równowagi. Nie miałem pojęcia, co powiedzieć.
- Myślę, że się śmiejesz, bo debil z ciebie - stwierdził, podchodząc bliżej. - Jestem
sobie wesołym klaunem.
Doprowadzał mnie do szału.
- Jesteś... - szukałem jakiegoś komplementu. - Słyszałem, że super ci poszedł
wczorajszy test z matmy. Zwietna robota. - Nic innego nie przyszło mi do głowy. Powinienem
sobie pójść, ale... chciałem pogadać z Brooke.
- Ej, słuchaj, czubie - powiedział Rob - to jest impreza dla normalnych ludzi. Dla
freaków jest na końcu korytarza, w kiblu razem z gotami. Spadaj stąd.
Zachowywał się jak twardziel, ale ciągle udawał - typowa poza piętnastoletniego
macho. Doprowadził mnie do takiej wściekłości, że mógłbym go zabić, ale zmusiłem się do
zachowania spokoju. Byłem w tym lepszy i byłem lepszy od niego. Chciał mnie postraszyć?
No to teraz ja go postraszÄ™.
- Zmieję się, bo myślę sobie, jak wyglądają twoje flaki.
- Co? - spytał Rob i zaraz się zaśmiał. - Ojej, duży gość mi grozi. Myślisz, że się
ciebie bojÄ™, dziecinko?
- Mam zdiagnozowaną socjopatię - kontynuowałem. - Wiesz, co to znaczy?
- To znaczy, że jesteś freakiem - odpowiedział.
- To znaczy, że obchodzisz mnie tyle, co stare tekturowe pudło - wyjaśniłem. - Jesteś
po prostu rzeczą, zwykłym śmieciem, którego jeszcze nie wyrzucili do kubła. To chciałeś
usłyszeć?
- Zamknij się - powiedział Rob. Dalej zgrywał twardziela, ale nastrój mu siadał, nie
wiedział, co powiedzieć.
- Z pudłami jest tak - mówiłem - że możesz je otworzyć. Mimo że na wierzchu nic się
nie dzieje, w środku może być coś interesującego. Więc kiedy gadasz te wszystkie
nudziarstwa i głupoty, wyobrażam sobie, jakby to było, gdybym cię rozciął i zobaczył, co
masz w środku.
Przerwałem na chwilę, patrząc na niego, a on wpatrywał się we mnie. Bał się. Jeszcze
przez chwilę pozwoliłem mu pozostać z uczuciem strachu, a potem znów się odezwałem.
- Rzecz w tym, Rob, że nie chcę cię rozcinać. Nie chcę być kimś takim. Więc
opracowałem sobie zasadę: za każdym razem gdy chcę kogoś rozciąć, zamiast tego mówię
mu coś miłego. Dlatego, Robie Andersie z ulicy Carnation numer 232, mówię ci, że jesteś
świetnym kumplem.
Rob otworzył usta, jakby miał coś powiedzieć, potem je zamknął i Się wycofał. Usiadł
na krześle, wciąż na mnie patrząc, potem wstał i wyszedł z sali. Spoglądałem cały czas za
nim, gdy zmierzał do wyjścia.
- Ja... - odezwała się Brooke. Zapomniałem, że tam była. - To był ciekawy sposób,
żeby się go pozbyć.
Nie wiedziałem, co powiedzieć, nie powinna tego słuchać. Dlaczego byłem takim
idiotÄ…?
- To tylko takie tam - szybko wyjaśniłem. - Znam to z jednego filmu. Kto by
przypuszczał, że aż tak się wystraszy?
- Taa - odparła Brooke. - Muszę już... miło się z tobą rozmawiało, John. -
Uśmiechnęła się niepewnie i odeszła.
- Chłopie, ale mu popędziłeś kota - powiedział Max.
Obejrzałem się ze zdziwieniem.
- SkÄ…d siÄ™ tu wziÄ…Å‚eÅ›?
- Byłem tu prawie cały czas - odrzekł, podchodząc z drugiej strony stołu. - Niezle go
nastraszyłeś. Anders prawie narobił w gacie.
- Brooke też - dodałem, patrząc w kierunku, w którym odeszła. Widziałem tylko tłum
ludzi kłębiący się w ciemnościach.
- To było przezabawne! - stwierdził Max, nalewając sobie coś do picia. - A potem ona
leciała na ciebie.
- Na mnie?
- Nie widziałeś? Jesteś chyba ślepy. Bardzo chciała z tobą zatańczyć.
- Dlaczego miałaby ze mną tańczyć?
- Bo jesteśmy na imprezie - powiedział Max - a ty jesteś klaunem płonącym z miłości.
Ale zdziwiłbym się, gdyby jeszcze odezwała się kiedyś do ciebie. To było świetne.
Następnego wieczoru poszliśmy z Maxem i jego młodszą siostrą Audrey zbierać
słodycze. Najpierw obeszliśmy dom jego sąsiadów, jego mama szła za nami z latarką i
sprayem z gazem pieprzowym. Potem podwiozła nas w moją okolicę, a pan Crowley z troską
potrząsał głową, kiedy go odwiedziliśmy.
- Nie powinniście tak pózno być poza domem - powiedział, marszcząc brwi. - To
niebezpieczne, kiedy gdzieÅ› tutaj grasuje ten morderca.
- Wszystkie latarnie na ulicach się świecą - odparłem - a także przy wejściach do
domów, a poza tym jest z nami dorosła osoba. Mówili nawet w wiadomościach, że są
dodatkowe patrole. Dziś wieczór jesteśmy o wiele bardziej bezpieczni niż większość ludzi w
kraju.
Pan Crowley cofnął się na chwilę do drzwi, żeby głośno odkaszlnąć, a potem znów
wyszedł.
- Nie chodzcie za długo, dobrze?
- Będziemy ostrożni - obiecałem, a pan Crowley wręczył nam słodycze.
- Nie chciałbym, żeby mieszkańcy tego miasta żyli w strachu - powiedział ze
smutkiem - bo do tej pory było tu bardzo przyjemnie. - Znów zakaszlał i zamknął drzwi.
Wszystko, co w dziennym świetle wydawało się śmieszne - sztuczna krew, plastikowe
kikuty, wymalowane rany - w ciemnościach stawało się złowrogie. Bardziej przerażające.
Wszyscy myśleli o mordercy i byli niespokojni, a kupione w sklepach zupełnie niewinne
kostiumy na Halloween nagle zaczęły budzić głęboki, śmiertelny przestrach. To było
najlepsze Halloween, jakie przeżyłem.
ROZDZIAA 6
- Tutaj Ted Rask z Five Live News, wyłączna relacja z Clayton, spokojnego
miasteczka, które w coraz większym stopniu ogarnia nastrój paniki spowodowanej tak
zwanym Mordercą z Clayton. Wielu mieszkańców obawia się wychodzić wieczorami z domu,
niektórzy również nie robią tego za dnia. Jednak mimo panującego uczucia strachu pojawiła
się nadzieja. W śledztwie prowadzonym przez policję i FBI nastąpił punkt zwrotny.
Była szósta wieczorem i oglądałem wiadomości. Mama powiedziała, że to dziwne, iż
piętnastoletni chłopak aż tak interesuje się tymi sprawami, ale ponieważ nie mieliśmy Court
TV*, lokalne wiadomości były jedynym programem, jaki mnie ciekawił. Oprócz tego seryjny
morderca ciągle był gorącym tematem i powtarzające się wejścia Teda Raska stały się
najpopularniejszym serwisem w mieście, pomimo albo raczej dzięki ich niemal
melodramatycznej formie. Na zewnątrz szalała listopadowa zamieć, a my grzaliśmy się w
ogniu medialnej wrzawy.
Amerykański kanał telewizyjny specjalizujący się w nadawaniu transmisji z procesów
sądowych i programów o tematyce kryminalistycznej.
- Jak państwo pamiętają z mojej pierwszej relacji na temat zabójstwa miejscowego
farmera Davida Birda - mówił Rask - w pobliżu ciała odnaleziono oleistą substancję.
Najpierw podejrzewano, że był to wyciek z samochodu sprawcy, jednak według orzeczenia
specjalistów z medycyny sądowej substancja jest pochodzenia biologicznego. Nieoficjalnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed