[ Pobierz całość w formacie PDF ]

raz w nadziei, że przed chwilą uległ tylko koszmarnym halucyna-
cjom. Niestety, to nie były majaki.
147
Sandra Jowett siedziała przywiązana pasami do jakiegoś strasz-
liwego fotela z uchwytami na ręce i nogi. Głowa opadła jej na bok.
W odległości kilku metrów od niej Patrick zobaczył Carol, obok
niej Alana. Przyjrzał się im uważnie. Carol na wpół leżała, na wpół
siedziała, oparta o ścianę piwnicy. Metr od niej siedział Alan. Obo-
je mieli związane ręce i nogi. Patrick przeniósł wzrok na Sandrę. Jej
twarz oświetlało ostre światło reflektora, umieszczonego w rogu
piwnicy. Pang podszedł do niej i długo przyglądał się jej twarzy.
Potem zwrócił się do Carol:
- No, siadaj prosto, suko. Ciebie nie zabijÄ™ tak jak jÄ…, o nie. W
Chinach, w mojej ojczyznie, widziałem podczas wojny jeńca, któ-
remu wyjęto oczy. Wyobraz sobie, że on od razu przestał istnieć.
Zobaczymy, jak to będzie z tobą...
Senders chciał odrzucić klapę, ale w tym momencie usłyszał
przerazliwy krzyk Carol i zauważył, że Pang cofa się.
- Nie - krzyczała Carol - nie, zaczekaj. - Ja... ja zdradzę ci
coś... tajemnicę. Posłuchaj, będziesz miał z tego pieniądze, wielkie
pieniÄ…dze...
- Nie zawracaj mi głowy. - Pang znów zrobił kilka kroków w
jej stronę. - Co ty mi możesz powiedzieć? To są nędzne wykręty.
- Posłuchaj jej! - krzyknął Alen. - Posłuchaj!
- Powiem ci, gdzie ukryty jest skarb, wielki skarb! - mówiła
Carol bezładnie. - Zaprowadzę cię tam... To niedaleko!
- Całkiem ci się w głowie pomieszało - stwierdził z niesma-
kiem Pang. - Skarb? Tutaj? Niedaleko?
- Mów, Carol! - odezwał się Alan. - Powiedz mu wszystko!
- No to mów, może uratujesz głowę - rzucił Pang, patrząc na
niÄ… bez przekonania.
148
- Znasz ten stary domek w lesie? - pytała Carol. - Wiesz, o
czym mówię?
- Ta stara szopa? - zdziwił się Pang. - Już dawno powinno się ją
wyburzyć. I tam, według ciebie, ukryty jest skarb? Cóż to takiego?
- Obrazy, bezcenne holenderskie miniatury. ZaprowadzÄ™ ciÄ™
tam, błagam, wypuść mnie stąd!
- Powiedz mu, gdzie są te obrazy, Carol - odezwał się Alan. -
Powiedz mu, opisz dokładnie drogę!
Boże, czy ona naprawdę sądzi, że w ten sposób uratuje życie? -
Senders był już zupełnie zdesperowany, gotowy na wszystko.
- W tej starej szopie za lasem... kominek, polana, trzeba odsu-
nąć klapę, a dalej jest takie przejście, potem mur z cegieł, za tym
murem...
Patrick zauważył, że Alan przesuwa się w kierunku Panga.
- Dziękuję ci moja droga... Oczywiście sprawdzę to, ale tym-
czasem...
Pang stał na wysokości zapadni. W ręku trzymał długi, ostry
nóż. Senders zrozumiał, że nie ma wyboru. Odsunął gwałtownie
pokrywę i skoczył mu na plecy. Nie odczuł skutków uderzenia, ale
Pang upadł twarzą do podłogi i chyba go trochę zamroczyło, bo nie
usiłował się bronić. Sztylet wypadł mu z ręki. Patrick chwycił go i
szybko przeciął więzy na rękach i nogach Carol. Pang poruszył się,
powoli odzyskiwał siły.
- Prędzej! - krzyknął Stenton. - Prędzej!
Senders zawahał się. Uwolnić go? Jak to? Pang wstał i sięgnął
ręką za siebie. W dłoni zabłysło mu wąskie, szpiczaste ostrze - miał
drugi nóż. Chińczyk uśmiechnął się i zrobił krok w stronę Patricka,
a stary mecenas zrozumiał, że to koniec, że nie potrafi z nim wal-
czyć, tym bardziej zabić.
149
- Szybko! Na co czekasz?! - krzyknÄ…Å‚ Stenton.
Patrick zdecydował się. Musnął nożem sznur i nim zdążył pojąć,
co się dzieje, Stenton wyrwał mu broń z ręki i rzucił się pod nogi
Panga. Carol krzyknęła. Stenton i Chińczyk zwarli się w starciu na
piwnicznej posadzce, przetaczali się od ściany do ściany, nie wyda-
jąc przy tym najmniejszego jęku. Wreszcie Stenton znalazł się na
wierzchu, złamał opór ramion Chińczyka i centymetr po centyme-
trze zbliżał mu nóż do piersi. Patrick zamknął oczy. Gdy je otwo-
rzył, Pang konał.
Senders skoczył ku Carol.
- %7łyjesz dziecinko, żyjesz, wszystko będzie dobrze - powtarzał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed