[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lowo nie mogę was ugościć niczym innym...
Pomocnicy wcale nie uznali jednak takiego podziękowa­
nia za marne. Zaproszenie do jej mieszkania najwyraźniej
bardzo ich ucieszyło.
- Oni są przemoczeni - powiedział do niej Mitch półgło­
sem. - Zrujnują ci meble.
- Ty chyba nigdy nie widziałeś moich mebli - roześmiała
się. - Poza tym oni właśnie zniszczyli swoje wieczorowe
kreacje. I to dla kogo? Dla zupełnie obcej osoby. Spokojnie,
wiem, co robię.
Policzyła ich. Dwadzieścioro młodych ludzi kłębiło się
w jej mieszkanku, buszując wśród płyt kompaktowych.
- Pete, słyszałeś kiedyś o zespole „Mozart"?
- W życiu, a ty o Billie Holiday?
- Czy ona czasem nie występowała kiedyś w „Ulicy Se-
zamkowej"?
Brittany weszła do kuchni. Mitch poszedł za nią.
- Jesteś przemoczona. Może się przebierzesz, a ja w tym
czasie zrobię popcorn, co?
- Mitch, nikt z was nie może się teraz przebrać, dlaczego
mam być uprzywilejowana? Garnki są tam. - Wskazała mu
półkę.
Wkrótce na wszystkich czterech palnikach kuchenki stały
garnki z kukurydzą. Mitch usiłował potrząsać nimi wszystki-
98
PRZYSTAŃ CUDÓW
99
mi jednocześnie. Śmiali się po cichu z komentarzy, jakie
dochodziły z pokoju na temat jej płyt. Jak na razie, żadna nie
wzbudziła wśród młodych ludzi cieplejszych uczuć.
- Hej, ja to lubię - krzyknął do nich Mitch. - To „Peter,
Paul i Mary". Klasyka.
Cisza, a po chwili gromki wybuch śmiechu, kiedy „Peter,
Paul i Mary" wylądowali na stercie już przejrzanych płyt.
Mitch spojrzał na Brittany.
- Nie spodziewałem się, że słuchasz takiej muzyki.
- Mówiłam ci, że niewiele o mnie wiesz.
- Hej, chłopaki, zostawcie tę płytę, to przecież Bette Mid­
ler! - krzyknął znowu.
Na próżno. Bette Midler nie znalazła w ich oczach
uznania.
Zanieśli do pokoju dymiące garnki z popcornem, a dziew­
czyny włączyły płytę Celine Dion z piosenką z filmu „Tita-
nik". Chłopcy zaczęli robić głupie miny, ale nie odważyli się
zaprotestować. Kiedy umilkła ostatnia piosenka, a po kuku­
rydzy pozostały tylko wspomnienia, Mitch zdecydował, że
pora wracać.
- Pete, odwiozę was do domu. I żebyś mi się nie ważył
ponownie jeździć tym gratem, dopóki nie zrobisz prawa
jazdy!
Z pokorną miną niewiniątka Pete wyciągnął z kieszeni
dokument i zamachał nim Mitchowi przed nosem, ucieszony,
że udało mu się zrobić taki świetny kawał.
- Wczoraj mi wydali! Chyba szef nie myślał, że złamał­
bym prawo, co? - Pete odwrócił się do Brittany. - Proszę
pani, wieczorek zorganizujemy w przyszłym tygodniu.
Przyjdzie pani, prawda?
100
CARA COLTER
- Jeśli zostanę zaproszona.
- Przecież właśnie panią zaprosiłem? - zdziwił się niepo­
miernie chłopak.
- Ona ma na myśli szefa - syknęła mu do ucha Laurie,
jednocześnie dając mu kuksańca między żebra.
- Ach tak!
Zapadła cisza i nagle wszyscy zaczęli klaskać i głośno
skandować.
- Zaproś ją! Zaproś ją! Zaproś!
- Dobrze już, dobrze! Cisza! Czy zechciałaby pani
uświetnić swą obecnością wieczorek taneczny w przyszłym
tygodniu? Jeśli oczywiście nie nawiedzi nas tornado,
powódź, burza śniegowa lub inny kataklizm.
- Będę zaszczycona.
Jeszcze chwila śmiechu i żartów, po czym cała gromadka
wysypała się na zewnątrz i znikła w mroku nocy. Nagle
w mieszkaniu pozostała tylko ona, Mitch i Celine Dion. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed