[ Pobierz całość w formacie PDF ]
korowód swiatel miasta.
Julia podniosla glowe pozwalajac, by deszcz obmyl jej wlosy i policzki. Do twarzy, stezalej z zimna,
przykleily sie mokre kosmyki. Zapiela wysoki kolnierz plaszcza i ruszyla miedzy zywoplotami i
kamiennymi lawkami, nie baczac na deszcz i na coraz bardziej wilgotne buty. Obraz Bruegla ciagle stal
jej powidokiem w oczach, oslepionych przez samochody jadace pobliska aleja i wykrawajace swiatlami
stozki jasnego deszczu. Chwilami sylwetka dziewczyny wylaniala sie z mroku - dlugi cien pelzal po
polyskujacych plamach wilgoci na chodniku. W jej wyobrazni, rozswietlona lampami miasta i aut,
rozgrywala sie teraz na nowo przejmujaca tragedia sredniowieczna. Wyraznie widziala, jak kobiety i
mezczyzni, pograzeni w lawinie wychodzacych z ziemi szkieletów zaglady, niosa na ramionach postacie z
innego obrazu: Rogera d'Arras, Ferdynanda Altenhoffena, Beatrycze z Burgundii... A nawet, na drugim
planie, spuszczona glowe i zmeczona twarz starego Pietera van Huysa. W tej straszliwej, fatalnej scenerii
wszystko sie laczylo, tam ostatecznie zmierzaly piekno i brzydota, milosc i nienawisc, dobro i zlo, wysilek
i rezygnacja, bez wzgledu, jaka wartosc pokaze ostatnia kostka, toczaca sie wciaz po powierzchni ziemi.
I sama Julia tez rozpoznala siebie w zwierciadle, w którym z nieublagana oczywistoscia widac bylo
przelamanie Siódmej Pieczeci Apokalipsy. To ona jest owa dziewczyna, odwrócona plecami do calej
sceny, pograzona w marzeniach, oczarowana dzwiekami lutni, na której przygrywa usmiechniety
kosciotrup. W tym mrocznym krajobrazie nie bylo juz miejsca na piratów ani ukryte skarby, wszystkie
Wendy toczyly beznadziejna walke z legionem szkieletów, Kopciuszek i Królewna Sniezka z
przerazeniem w wybaluszonych oczach wietrzyly zapach siarki, a olowiany zolnierzyk, czyli swiety Jerzy,
co porzucil smoka - albo moze Roger d'Arras z mieczem na poly wyciagnietym z pochwy - juz nie mógl
nic dla nich zrobic. Powodowany raptem poczuciem honoru, daremnie usilowal zadac skuteczne
pchniecie w próznie. Niebawem i on, jak cala reszta, splecie rece z chudymi koscmi Smierci, która
powiedzie ich wszystkich w swój ostatni taniec.
Swiatla jakiegos auta padly na budke telefoniczna. Julia weszla jak w malignie, wyszukala monety w
torebce i mechanicznymi ruchami wybrala numery najpierw Cesara, potem Munoza. Nie odpowiadali.
Odwiesila sluchawke, mokra od wody sciekajacej jej z wlosów, oparla glowe o szybe kabiny i wsunela
w scisniete, zziebniete usta mokrego papierosa. Spowil ja dym. Kiedy, nie otwierajac oczu, poczula, ze
zar pali jej wargi, upuscila niedopalek na ziemie. Deszcz dzwonil monotonnie o dach budki, ale nawet
tutaj Julia nie czula sie bezpiecznie. Miala gorzka, potwornie znuzona swiadomosc, ze to tylko niepewne
zawieszenie broni i ze wcale nie ocali jej przed zimnem, swiatlami i cieniami, które byly coraz blizej.
Nie miala pojecia, ile czasu spedzila w budce. W pewnej chwili znów wrzucila monety do aparatu i
wybrala tym razem numer Munoza. Uslyszawszy glos szachisty, z wolna wrócila do siebie, jakby
zakonczyla wlasnie dluga podróz, co w pewnym sensie bylo prawda. Podróz przez czas i czeluscie
wlasnej duszy. Ze spokojem, który umacnial sie z kazdym wypowiedzianym slowem, zrelacjonowala mu,
co zaszlo. Munoz zapytal o tresc bileciku, na co odparla: G: P, goniec bije piona. Na drugim koncu kabla
zapadla cisza, po której Munoz, dziwnym, nieznanym jej dotad tonem, spytal, gdzie sie znajduje.
Uslyszawszy odpowiedz, poprosil, by nie ruszala sie stamtad, on przyjedzie tak szybko, jak to bedzie
mozliwe.
Kwadrans pózniej kolo budki zatrzymala sie taksówka i Munoz otworzyl drzwiczki, zeby mogla wsiasc.
Julia popedzila w strugach deszczu w strone samochodu. Kiedy taksówka ruszyla, szachista pomógl jej
zdjac przemoczony plaszcz i narzucil na nia wlasny.
- Co sie dzieje? - zapytala dziewczyna, szczekajac zebami.
- Zaraz sie pani przekona.
- Co oznacza bicie piona przez gonca?
Mijane swiatla rzucaly blyski na posepna twarz szachisty.
- Ze czarny hetman - odparl - zaraz zbije nastepna bierke.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]