[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wysokie, zgrzytliwe C. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się
w każdą nutę Sonaty Księżycowej Beethovena, która rozległa
się w magazynie, fałszywa i poza tonacją. W pewnym
momencie z oczu pociekły mi łzy i przerwałam grę, żeby je
wytrzeć.
- O co poszło? - zapytał ktoś. Leif schodził ze schodów, a
pod jego krokami trzeszczało drewno. Zanim zdążyłam
odpowiedzieć, opadł na wypaczony stołek obok mnie.
- O nic - powiedziałam szybko. Spojrzałam na sufit. - Co
tam robiłeś?
Leif wbił paznokcie w puszkę do piwa. Metal ustapił.
- Rozglądałem się. - Przechylił głowę i zagryzł usta.
Przyzwyczaiłam się już do jego obecności na terenie
obozu, do mijania siÄ™ z nim w ciasnych korytarzach i
sygnalizowania, że go zauważyłam, skinieniem głowy. Ale
teraz ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, była obecność jeszcze
jednego mężczyzny. Grałam kolejne nuty i usiłowałam go
zignorować, ale wyciągnął z kieszeni papier i rozłożył go
przede mnÄ… jak nuty.
Palce zastygły mi na klawiszach.
- Skąd to masz? - zapytałam. Złapałam ulotkę.
 Najnowsze wieści: Eve była ostatnio widziana, gdy
kierowała się na północny zachód, w stronę jeziora Tahoe.
Jechała na koniu w towarzystwie innej kobiety oraz
mężczyzny w wieku około 17 - 20 lat. Każdy, kto ją widział,
proszony jest o kontakt z jednostką wojskową północno -
zachodnią. Eve ma zostać dostarczona Królowi".
- Mogę to wyjaśnić. Ja...
- Nie kłopocz się. - Leif oparł się o krawędz instrumentu i
upił kolejny łyk piwa. Popatrzył na mnie czarnymi oczami. - Z
technicznego punktu widzenia ja też jestem zbiegiem. Z całą
pewnością Król chciałby widzieć mnie z powrotem w swoim
obozie pracy dzwigajÄ…cego na plecach bloki cementowe jak
muł.
Zgniotłam ulotkę w dłoni. Nie wiedziałam, czy mam mu
podziękować, czy przeprosić. Przybyłam do jego obozu, obca,
naraziłam ich wszystkich na niebezpieczeństwo i do tego
kłamałam.
- Zatrzymałyśmy się tu po drodze do Kalifii.
Leif znów na mnie spojrzał, ale tym razem w jego
spojrzeniu nie było nagany, tylko zainteresowanie.
- Nigdy bym nie pomyślał, że akurat ty, ze wszystkich
ludzi, będziesz poszukiwana przez Króla. Coś ty zrobiła?
Zabiłaś jego strażnika? Wzięłaś nauczycielkę jako zakładnika?
Nie ścigałby cię tylko za ucieczkę. - Uśmiechał się i miał
rozbawioną minę. Nie sądziłam, że zabicie kogoś może być
powodem do dumy, ale wydawał się zachwycony, a mój
wizerunek w jego oczach zmienił się nagle i odsłonił całą
paletÄ™ odcieni.
- Wolałabym o tym nie mówić. - Mdliło mnie na myśl o
Mieście i tym człowieku, którego twarz spoglądała na mnie ze
szkolnego obrazu w złotej ramie.
Uderzył mocno w klawisze, a dzwięki wybrzmiewały w
chłodnym powietrzu. Pokręciłam głową.
- Wiem o potwornych rzeczach, które robią, być może
więcej niż ktokolwiek inny. %7łycie w norze, jak zwierzę, jest
torturą, gdy wie się o przyjęciach urządzanych w Mieście
Piasku, o hotelach i basenach wypełnionych czystą wodą. Nie
wiesz nawet, jak było w obozach. - Przestał grać i skupił
wzrok nad wiszącym nad fortepianem zegarze. Tarczę miał
zalaną wodą, a wskazówki zatrzymały się na godzinie 11.11. -
Miałem brata, Ashera...
- Wiem - przerwałam mu delikatnie. Dobiegały nas głosy
z zewnątrz. Chłopcy rozbiegli się po lesie i bawili się w berka
- Caleb mi mówił. - Wyjrzałam przez okno, ale nie było go
tam, tylko ciemność.
Leif przesuwał palcami po słojach w drewnie fortepianu.
- Asher. Tak wiele czasu minęło, odkąd po raz ostatni
wypowiedziałem jego imię - rzekł bardziej do siebie niż do
mnie. - Mama grała dla nas na pianinie. Pamiętam, że
siedzieliśmy razem pod stołem w jadalni i patrzyliśmy na nogi
ojca, gdy czytał na kanapie gazetę, i na stopy matki
przesuwające się po pedałach instrumentu. Zabieraliśmy tam
nasze plastikowe czołgi i ciężarówki i kiedy grała, bawiliśmy
się w wojnę. - Mówiąc to, turlał pustą puszkę tam i z
powrotem. - Myślisz czasem o tym, jak to było przed zarazą? -
zapytał.
Z trudem przełknęłam ślinę. Pamiętałam, jak mama
trzymała mnie w sklepie za rękę, owijając mój nadgarstek
małym palcem. Jak całowała moje stopy i jak siedziałam w jej
szafie, gdy się ubierała. Kryłam się wśród sukienek i spodni,
które tak cudownie nią pachniały.
- Tak - odpowiedziałam. - Czasem. - Tak naprawdę cały
czas, dodałam w myślach.
Leif zacisnął usta, jak gdyby rozważał to, co
powiedziałam. Wciąż błądził palcami po klawiszach, czasem
któryś naciskał.
- Da dum dum dum - zaśpiewał powoli i niepewnie.
Wydobył z instrumentu jeszcze kilka nut i rozpoznałam
fragment melodii. - Znasz tę piosenkę? - zapytał.
- Kanon Pachelbela - zagrałam pierwsze takty. Była
rozpoznawalna mimo braku tonacji. - Uczyłam się tego w
szkole.
- To zawsze grała mama - uśmiechnął się do ściany, ale
widać było, że patrzy daleko poza nią, na zupełnie inną scenę.
Grałam dalej, pochyliłam się do przodu i pozwoliłam
ponieść się melodii. Czułam emocje ostatnich godzin
skumulowane w gęsty smutek, który psuł wszystko. Widok
Caleba, który wchodził na brzeg jeziora, cisza w pokoju, gdy
nasze usta się zetknęły, bicie jego serca wyczuwalne przez
ubranie i ten taniec. Teraz wszystko było inaczej, oświetlone
przez inne światło. Nie będziemy razem. Ani w tej norze, ani
nigdzie indziej. Arden i ja wkrótce wyruszymy, może nawet
jutro. Wszystko się skończyło.
- Co ja z tego miałam? - rzucała w przestrzeń pani Agnes.
- Po co to wszystko?
Rozdział 21 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed