[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Prawdopodobnie tak, ale teraz nie jestem w stanie wykrzesać z siebie tego uczucia. Przypominam
sobie ostatnią noc, wszystkie straszne rzeczy, które powiedziałem, a których nikt nigdy wcześniej
ode mnie nie usłyszał.
Przypominam sobie także reakcję Draco. Nie wyśmiał mnie, nie kpił, nie drwił.
Powiedział, że jestem tylko człowiekiem.
Dziwne uczucie ściska moje gardło i muszę się od niego odsunąć. Siadam i przyglądam się cichej,
śpiącej sylwetce. Jak gdyby niedotykanie go miało mi pozwolić spojrzeć na wszystko z dystansem.
Tak się jednak nie dzieje. Co najwyżej chaos w mojej głowie przybiera na intensywności. Brakuje
mi jego ciepła. I dalej nie mam pojęcia, gdzie podziała się nienawiść.
- Nikt ci nigdy nie powiedział, nie nieładnie jest tak się gapić?
Miękki głos łamie ciszę tak nagle, że ze strachu prawie spadam z łóżka. W ostatniej chwili
odzyskuję równowagę na tyle, żeby uchronić się przed bólem i upokorzeniem.
Draco odwraca siÄ™ na plecy i otwiera oczy.
- Nie wiedziałem, że już nie śpisz - dyszę, kładąc rękę na bijącym w oszalałym tempie sercu.
- Jasne - mówi sucho, podnosząc jedną brew w geście tak bardzo charakterystycznym dla niego, że
nie mógłbym wyobrazić go sobie u kogoś innego.
Przez chwilÄ™ wpatrujemy siÄ™ w siebie nawzajem, bicie mojego serca wraca do normalnego rytmu, a
Draco wydaje się coś rozważać.
- SÅ‚uchaj, Harry...
Podskakuję gwałtownie. Jeżeli zaczyna w ten sposób, może to oznaczać tylko jedno. %7łe chce
rozmawiać. A ja nie jestem na to przygotowany.
Wstaję z łóżka i kieruję się w stronę drzwi.
- Muszę iść - mówię szybko.
- Iść? Gdzie? - pyta z zakłopotaniem.
- Do pracy - odpowiadam, jak gdyby była to najoczywistsza rzecz pod słońcem. Spoglądam na
zegarek, wpół do ósmej. Rzeczywiście, to najlepsza pora, żeby wyjść. Może uda mi się nawet nie
spóznić tak bardzo, jak zwykle. Szef będzie zadowolony.
- Och. I musisz wyjść właśnie teraz - mówi Draco i podnosi się do pozycji siedzącej.
- Tak, naprawdÄ™ powinienem.
Cofam się jeszcze dwa kroki. Dwa kroki bliżej wolności.
Twarz Draco przybiera dziwny, intensywny wyraz, jakby z całych sił starał się czytać moje myśli,
ale nie jest w stanie tego zrobić.
- Muszę iść - powtarzam, robiąc kolejne dwa kroki. Drzwi mam teraz tuż za plecami.
- Już to mówiłeś - ponownie podnosi brew. Czekam, aż powie coś zgryzliwego i sarkastycznego, ale
zaskakuje mnie wzruszajÄ…c tylko ramionami i odwracajÄ…c siÄ™ ode mnie. - W porzÄ…dku. Idz.
Wychodzę. Ciągle zaskoczony, nie mogę uwierzyć, że tak łatwo udało mi się uciec. Teraz ruszam
się znacznie szybciej. Zamykam drzwi i zbiegam po schodach myśląc w tej chwili tylko o tym, jak
bardzo potrzebujÄ™ kawy.
Wchodzę do kuchni i od razu zmierzam w kierunku ekspresu. Próbuję pozbyć się drażniącej myśli o
tym, co, u diabła, dzieje się z moim życiem! Nie dane jest mi jednak długo łamać sobie nad tym
głowy, wkrótce moje rozważania przerywa cichy dzwięk. Rozglądam się i szybko odnajduję jego
zródło. Sowa stuka w kuchenne okno. Sowa Hermiony.
Och, to nie powinno być nic złego.
Otwieram okno i odczepiam wiadomość. Jest bardzo zwięzła. Moja przyjaciółka chce sprawdzić
stan swojego pacjenta i pyta, kiedy może się u mnie zjawić.
Przez chwilę się zastanawiam, czy nie skłamać i nie odpisać, że dzisiaj to niemożliwe, ale wiem, że
tak czy siak nie uniknę spotkania z nią. Hermiona jest zbyt sumienna, żeby zaniedbać swoje
obowiÄ…zki.
W końcu akceptuję, że będę musiał się z nią zmierzyć i szybko piszę notatkę na kawałku serwetki.
Proponuję dzisiejsze popołudnie, w przerwie na lunch. Przyczepiam wiadomość do nóżki sowy i
wysyłam ją w drogę powrotną. Obserwuję ptaka, dopóki nie zniknie mi z oczu, dopiero wtedy moje
myśli powracają do kawy.
Kiedy tylko parujący kubek jest w moich dłoniach, dochodzi do mnie, że znowu będę musiał stanąć
przed Draco. Powinien wiedzieć, że będzie miał gościa.
Pierwsze kilka godzin pracy upływa nieznośnie powoli. Nie jestem w stanie skupić się na
papierkach, skoro miliony myśli krążą mi po głowie.
Choćby fakt, że Draco uważa mnie za alkoholika.
A ja nie mogę tego traktować jako całkowicie nierealnej i śmiesznej idei.
Oraz sposób, w jaki się do mnie odnosił.
I powód, dla którego chciałem zostać z nim zeszłej nocy, chociaż nie miałem ochoty na seks.
Wszystkie te myśli wirują mi pod czaszką aż czuję, że za chwilę eksploduje. Pod wpływem natłoku
niechcianych uczuć pozwalam głowie opaść swobodnie i uderzyć o blat biurka. W tej odrobinie
bólu znajduję pewną satysfakcję, niestety działającą zbyt krótko. Niechciane pytania powracają, a
wiele z nich wymaga odpowiedzi, których nie jestem w stanie udzielić.
Wzdycham i po raz siódmy czytam tę samą notatkę służbową.
W nocy wszystko wydawało się prostsze.
Wreszcie przychodzi popołudnie i czas konfrontacji z Hermioną. Aportuję się do domu i nie
kłopocząc się zdejmowaniem szaty zaczynam ze zniecierpliwieniem krążyć po salonie. Przy trzeciej
rundzie moją uwagę zwraca błysk szkła. Odwraca się w kierunku barku i stwierdzam, że wszystkie
butelki są tam, całe i nietknięte.
A więc nie zrobił tego...
Patrzę na alkohol z uczuciem zdziwienia, kiedy głośny dzwięk rozlega się w pokoju. Z niejakim
trudem odwracam wzrok od butelek.
- Hej - witam Hermionę słabym głosem, bo w tym momencie nie mogę zdobyć się na nic więcej.
- Cześć, Harry - uśmiecha się do mnie, chociaż uśmiechu tego na pewno nie można uznać za
całkowicie swobodny. Podchodzi do mnie i przytula przez chwilę, i nawet kiedy już wypuszcza
mnie z objęć, nie tracimy kontaktu.
- Chcesz zobaczyć Draco - mówię szybko, z nadzieją, że prawdziwa rozmowa mnie ominie. Jeżeli
jest zaskoczona, że użyłem jego imienia, nie daje tego po sobie poznać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed