[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Edward otworzył usta, lecz nic nie powiedział. Rozłożył ręce i opuścił je, jakby były za
ciężkie i nie mógł ich utrzymać.
- To ma związek z mamą - rzekł ledwo dosłyszalnie.
- Jaki?
- Nie wiem. Mama chyba wie. Kathy odsunęła się od ciebie i ode mnie, ale nie przestała nas
kochać. Najgorzej wyszła na tym mama.
Jessica zagłębiła się w fotelu ojca, rozważając ostatnie zdanie.
- Wiedziałam, że w ostatnich latach Kathy się zmieniła, ale nie miałam pojęcia&
Nie dokończyła zdania.
- Pamiętaj, Jess, że to się skończyło.
- Co się skończyło?
- Ten okres w jej życiu. Właśnie dlatego nie łączyłbym zmiany w zachowaniu Kathy z jej
zniknięciem.
- Dlaczego?
- Kathy znów się zmieniła. Nie, nie zaczęła chodzić co niedziela do kościoła ani nie
przeprosiła się z mamą. Jednak wyzwoliła się od tego, co ją gnębiło. Znów zaczęła być sobą. Sądzę,
że spora w tym zasługa Christiana. Uchronił ją od najgorszego. Przestała się puszczać. Skończyła z
narkotykami, piciem, imprezami. I z całą resztą. Czasem nawet się uśmiechała.
Jessica przypomniała sobie stopnie siostry. Fatalne oceny w klasie maturalnej oraz na
początku studiów. I nagły powrót do świetności na drugim semestrze pierwszego roku, gdy poznała
Christiana. Potwierdzało to spostrzeżenia Edwarda.
Czy więc przeszłość nie miała znaczenia? Czy ów okres Kathy zostawiła za sobą i
pogrzebała na amen? Może. Tak twierdził Edward, ale Jessica w to wątpiła. No, bo jeśli faktycznie
tak było, to dlaczego jej zdjęcie ukazało się w magazynie porno? To zaś prowadziło do
najważniejszego pytania:
Co sprawiło, że się zmieniła?
Jessica nie znała odpowiedzi. Jednak już wiedziała, kto może ją znać.
30
Znalazłoby się kilka rzeczy przyjemniejszych od wizyty u Hermana Ache a. Na przykład
wydłubanie oka łyżką do grejpfruta.
- Wysłuchałem przez radio konferencji prasowej - rzekł Win.
Myron nie był zachwycony, że dach w sportowym zielonym jaguarze XJR jest złożony.
Spodziewał się, iż lada chwila utkwi mu w zębach jakiś robak.
- Christiana z pewnością ucieszył kontrakt.
- Bardzo.
- Media wciąż milczą o Nancy Serat.
- Jake jeszcze nie podał jej personaliów. Gdy tylko się dowiedzą&
- Zacznie siÄ™ zabawa.
- Właśnie.
- Czy Christian wie? - spytał Win.
- Jeszcze nie. Jest uszczęśliwiony. Nie chciałem skracać mu chwili radości.
- Powinieneś go uprzedzić.
- Uprzedzę. Jake obiecał, że da mi znać o ujawnieniu nazwiska Nancy mediom.
- Widzę, że go lubisz.
- To uczciwy gość. Możemy mu ufać.
Win poruszył palcami, mocniej ścisnął kierownicę i przyśpieszył.
- Nie ufam funkcjonariuszom - oświadczył. - Tak jest bezpieczniej.
Jaguar mknął bardzo szybko. Czteropasmowej West Side Highway, ze światłami co
dwadzieścia jardów, nie przeznaczono do rozwijania takich prędkości. Nie pomagały również
wykopki. Trwały, odkąd pamiętano. Książki historyczne podawały, że Peter Minuit, Holender,
który w roku 1626 kupił Manhattan od Indian, często narzekał na przeszkody w podróż w okolicach
przyszłej Pięćdziesiątej Siódmej Ulicy.
Nie powstrzymało to jednak Wina od wciśnięcia gazu do dechy. Budynek Javits Center
zamienił się w smugę. Podobnie zresztą jak rzeka Hudson.
- Może byś odrobinę zwolnił? - zagadnął Myron.
- Spokojna głowa. Po mojej stronie jest poduszka powietrzna.
- Wspaniale.
Zbliżali się do siedziby Ache a. Od pełnego smogu powiewu Myrona jeszcze bardziej
ściskało w żołądku. Nerwy miała napięte jak świeżo naciągnięta rakieta do tenisa. Za to Win był
całkiem odprężony. No, ale jego nikt nie kazał zabić.
Zadzwonił telefon.
- Halo?& To P.T. - rzekł Win i przekazał słuchawkę Myronowi.
- Tak?
- Cześć, Myron, jak się czujesz?
- Nie narzekam.
- Cieszę się. Nie zgadniesz, co się wczoraj stało.
- Co?
- Wieczorem w jakimś zaułku znaleziono martwych dwóch najlepszych nowojorskich
cyngli. Smutne, co?
- Tragedia.
- Pracowali dla Franka Ache a.
- NaprawdÄ™?
- Zginęli od kul dum-dum z magnum czterdziestki czwórki. Urwały im łby.
- Co za strata.
- Aha, mnie też spędza sen z powiek. Po mieście krąży plotka, że to nie koniec. Trupy nie
powstrzymają takiego typa jak Frank Ache. Kontrakt na zabicie cieniasa, który go wnerwił, wciąż
obowiÄ…zuje.
- Cieniasa?
- Miło się z tobą rozmawiało, Myron. Trzymaj się.
- Nawzajem, P.T.
Myron odłożył słuchawkę.
- Kontrakt wciąż obowiązuje? - spytał Win.
- Tak.
- W biurze Hermana ciÄ™ nie stuknÄ…. On na to nie pozwoli.
Myron był tego świadom. Nawet wśród tych, z których rozkazów zginęły pewnie setki
ludzi, obowiązywał pewien kodeks. Nie brakowało idiotów wierzących, że opiera się on na jakiejś
etyce. Nic bardziej błędnego. Kodeks służył dwojakim celom: dzięki niemu gangsterzy wydawali
się niemal ludzcy, a ponadto chronili samych siebie i własne pozycje. Mafiosi mieli tyle wspólnego
z etyką, co politycy z uczciwością.
Wykopki w pobliżu Dwunastej Ulicy spowolniły Myrona i Wina, lecz i tak mieli zapas
czasu. Pachniało pizzą - pewnie dlatego, że stali przez pizzerią o nazwie Pierwsza Oryginalna
Nowojorska Pizza Raya, Naprawdę, Serio, Poważnie, Słowo. Chodnikiem kroczyła wysoka kobieta
w granatowym kostiumie i modnych okularach. Zrewanżowała się Myronowi uśmiechem.
Wprawdzie wolałby, żeby był leciutki, a najlepiej omdlewający, ale nie można mieć wszystkiego.
O drugiej po południu U Clancy ego wrzało jak w ulu. Myron zatrzymał się przed drzwiami,
poprawił włosy i z uśmiechem odwrócił twarz w lewo, w prawo i na wprost.
Win spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
- Federalni fotografują każdego, kto tu wchodzi - wyjaśnił Myron. - Chciałem wyjść jak
najlepiej.
- Dopiero teraz mi to mówisz?! Jak ja wyglądam!
U Clancy ego siedzieli sami mężczyzni. Nie było co liczyć na podryw. Z grającej szafy
dobiegała piosenka Boba Segera. Lokal urządzono w stylu wczesnoamerykańskiej piwiarni.
Mnóstwo neonów z nazwami marek: Budweiser, Bud Light, Miller, Miller Lite, Schlitz. Zegar
reklamujÄ…cy piwo Michelob. Lustro z browaru Coorsa. Podstawki od Pabsta. Kufle z logo Rolling
Rock.
Myron wiedział, że lokal jest zapluskwiony tysiącem mikrofonów FBI. Herman Ache nie
dbał o to. Idioci wygadujący w barze rzeczy, które ich obciążały, zasługiwali na zapuszkowanie.
Prawdziwe rozmowy toczyły się na zapleczu. Z polecenia Ache a codziennie sprawdzano, czy nie
ma tam pluskiew.
Win przyciągnął kilka zaciekawionych spojrzeń. Konserwatywny ubiór nie cieszył się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]