[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lekcji.
Melissa była tak zaskoczona, że tylko przyglądała
mu siÄ™ w milczeniu.
- DziÄ™kujÄ™, tato! - wykrzyknęła uradowana Kel­
sey i wyciągnęła ręce, by go uściskać. - Jesteś wspania-
Å‚y!
Ryan schylił się i chwycił ją w ramiona. Aleksa
poczuła łzy napływające do oczu. Wzruszyło ją to
bardziej, niż mogła oczekiwać.
- DziÄ™kujÄ™, Ryan - niepewnie powiedziaÅ‚a Melis­
sa. Wydawało się, że nie jest pewna, czy może zaufać
jego słowom.
- Dlaczego zmieniłeś zdanie? - zapytała.
- Aleksa zwróciÅ‚a mi uwagÄ™ na kilka spraw war­
tych rozważenia - odparÅ‚ Ryan, szukajÄ…c ponad gÅ‚o­
wÄ… Kelsey spojrzenia dziewczyny.
- ChciaÅ‚abym wiedzieć, co ci powiedziaÅ‚a - mruk­
nęła Melissa - i jak cię zmusiła, byś jej wysłuchał.
Przecież nigdy nie reagujesz na żadne uwagi.
- Zaraz wszystko wyjaÅ›niÄ™- wtrÄ…ciÅ‚a szybko Alek­
sa, widzÄ…c, że Melissa nie zamierza okazywać wdziÄ™cz­
ności. - Wiesz, chodziło o więzy rodzinne i o to, że
należy je podtrzymywać w czasie rekonwalescencji.
- Mój Boże, jak pózno! - wykrzyknęła chwilę
potem, spojrzawszy na zegarek. - MuszÄ™ szybko od­
wiezć Emily i Franklina. Kelsey, zaraz do ciebie wrócę
na skrócone ćwiczenia, a jutro odrobimy zaległości,
dobrze?
- Tak - zgodziła się dziewczynka.
Aleksa chwyciła dwoje maluchów, a potem szybko
wyszła z pokoju. Ryan wybiegł za nią.
- Chcę z tobą pomówić. Zostawiłem na górze
Kelsey z matką i bratem, więc może mógłbym odwiezć
ciebie i malców.
- To nie najlepszy pomysÅ‚ - odparÅ‚a szybko. - Pod­
rzucÄ™ ich tylko do centrum handlowego, gdzie czeka
Carrie, i zaraz wracam, by popracować z Kelsey.
Nie miała zamiaru zostać sam na sam z Ryanem
i dziećmi w roli przyzwoitek.
- Chcę pomówić o Kelsey. - Ryan spróbował
wykorzystać jedyny neutralny temat, który mogliby
poruszyć.
Dziewczyna się zawahała. Nie była pewna, czy
Cassidy nie zwodzi jej znowu i nie traktuje rozmowy
o córce tylko jako pretekstu. Co prawda, udało się
dzisiaj, dla dobra Kelsey, przekonać go o celowości
odwiedzin Kyle'a, wiÄ™c może warto uzyskać coÅ› jesz­
cze, ale z drugiej strony...
Rozważała właśnie wszystkie za i przeciw, gdy
otworzyły się frontowe drzwi i stanęła w nich Gloria
wraz z wysokÄ…, trzydziestoparoletniÄ…, rudowÅ‚osÄ… ko­
bietą, która trzymała w ręku elegancką skórzaną
teczkÄ™.
- Popatrz, kto przyszedł, Ryan - powiedziała.
- Już możecie przedyskutować weselne plany, wszyst­
ko gotowe. - Zostaniesz na lunchu, prawda, Judy?
- dodała, zwracając się do rudowłosej kobiety.
- Oczywiście, zostanę - Judy mrugnęła do Ryana
- może również na kolacji.
- NaprawdÄ™, muszÄ™ już iść- rzuciÅ‚a Aleksa, wybie­
gajÄ…c na zewnÄ…trz.
Poczuła ulgę, gdy chłodny pazdziernikowy wiatr
ochłodził jej rozpalone policzki.
A więc tak wygląda narzeczona Ryana, która
pojawiÅ‚a siÄ™, by przedyskutować weselne plany. Ale­
ksa poczuła nagły przypływ bólu i zazdrości. Azy
napływały jej do oczu i dławiły dziewczynę.
Dotarła do samochodu, usadowiła w nim dzieci
i starannie przypięła je pasami. Niewiele brakowało,
a wy buchnęłaby płaczem.
Próbowała przekonywać samą siebie, że to nic nie
znaczy, a już na pewno nie wynika z żalu wywołanego
wiadomością o małżeństwie Ryana. W końcu wczoraj
również słyszała o tym od Melissy i nie płakała. Nie
poruszyÅ‚o jej przecież tak bardzo spotkanie z narzeczo­
nÄ… Cassidy'ego. Nie, wcale nie. To wszystko z powodu
wzruszenia, którego dostarczyÅ‚o rozwiÄ…zanie prob­
lemu wizyt małego Kyle'a u Kelsey. Tak, z pewnością
tym tak się przejęła!
Z Ryanem skończyła raz na zawsze - upewniała się
ze stanowczością - i to już dawno temu.
- Alekso! - zawołał Ryan.
Dziewczyna obejrzała się i zobaczyła, że mężczyzna
biegnie w jej kierunku. Przeraziła się. W tym momencie
nie chciała mieć z nim do czynienia. Nie! Musiała się
stąd wydostać, natychmiast!
- Innym razem porozmawiamy o Kelsey! - wy­
krzyknęła, wsiadła do samochodu i włączyła silnik.
W lusterku zobaczyła jeszcze, jak stał na podjezdzie
z rękami w kieszeniach dżinsów i patrzył w ślad za nią,
dopóki nie zniknęła za zakrętem.
ROZDZIAA SZÓSTY
Aleksa postanowiła wracać do domu krótszą drogą.
Skręciła na rozległy parking, pozostawiając za sobą
Å›wiatÅ‚a stacji benzynowej i pobliskiego sklepu. Pogod­
na, księżycowa noc zachęcała do spaceru.
Dziewczyna z zadumą patrzyła w rozgwieżdżone
niebo. CzuÅ‚a siÄ™ nieswojo - caÅ‚kiem bezbronna i samo­
tna. Zwykle z przyjemnością spędzała takie ciche
wieczory na czytaniu lub oglądaniu filmów, ale dzisiaj
potrzebowała czyjegoś towarzystwa, chciała, by coś się
wydarzyło.
Próbowała zadzwonić do przyjaciółek, wszystkie
jednak okazały się zbyt zajęte, by towarzyszyć jej
w spacerze. Kontakty z Carrie, odkąd siostra wyszła za
mąż i miała własne domowe obowiązki, również nieco
się rozluzniły. W mieszkaniu Bena odezwała się tylko
automatyczna sekretarka, zawiadamiajÄ…c, że jej wÅ‚aÅ›­
ciciel jest nieobecny.
- No wiÄ™c nie prowadzÄ™ żadnego życia towarzy­
skiego - powiedziała do siebie na głos.
KiedyÅ› utrzymywaÅ‚a liczne kontakty, ale po pery­
petiach z Ryanem zrezygnowała z tego, wybierając
samotność. Umawianie się na randki straciło dla niej
jakikolwiek urok. Nie chciaÅ‚a żadnego nowego ko­
chanka. Nie miała zamiaru ponownie się zakochać ani
narazić na powtórne rozczarowanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed