[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mitch znowu zapatrzył się w okno. Tarrance na pewno wiedział. Lekko drgnął,
a jego oczy zwęziły się zbyt szybko, zanim odpowiedział. Mitch obserwował sa-
mochody sunÄ…ce po pasie zachodnim.
No więc, kto to jest? zapytał w końcu Tarrance.
Nie znasz go?
Gdybym znał, to bym cię nie pytał.
Jest członkiem naszej firmy. Powinieneś o tym wiedzieć, Tarrance.
To miasto roi się od prawników. Mam wrażenie, że ty ich wszystkich znasz.
Znam tych w Bendinim, Lambercie i Locke u, małej, cichej firmie, którą
wy obserwujecie od siedmiu lat. Aldrich pracuje tam od lat sześciu. Kilka miesię-
cy temu FBI próbowało nawiązać z nim kontakt. Prawda czy nie?
Oczywiście, że nie. Kto ci to powiedział?
To bez znaczenia. Po prostu plotki w biurze.
To absolutne kłamstwo. Od sierpnia nie rozmawialiśmy z nikim poza tobą.
Masz na to moje słowo. I nie zamierzamy rozmawiać z kimkolwiek innym, chyba
że ty się wycofasz i będziemy musieli poszukać kogoś nowego.
Nigdy nie rozmawiałeś z Aldrichem?
Już ci mówiłem.
Mitch skinął głową i sięgnął po czasopismo. Jechali w milczeniu przez blisko
trzydzieści minut. Wreszcie Tarrance przerwał lekturę powieści i powiedział:
205
Słuchaj, Mitch, za godzinę, czy coś około tego, będziemy w Knoxville.
Jeżeli mamy zawrzeć umowę, musimy zrobić to teraz. Dyrektor Voyles zada mi
rano tysiąc pytań.
Ile pieniędzy?
Pół miliona dolców.
Każdy prawnik z prawdziwego zdarzenia wie, że pierwszą ofertę należy od-
rzucić. Zawsze. Mitch przypomniał sobie, jak zaszokowany Avery otwiera usta
i potrząsa głową z wyrazem ogromnego niesmaku i zaskoczenia na twarzy po
usłyszeniu pierwszej oferty, choćby brzmiała jak najbardziej rozsądnie. Pózniej
można było przedstawić kontrpropozycję i uzgodnić ostateczną kwotę, ale pierw-
szą ofertę należało koniecznie odrzucić.
Tak więc, uśmiechając się i kręcąc głową, tak jakby się spodziewał czegoś
podobnego, Mitch nie zgodził się na pół miliona.
Czy powiedziałem coś zabawnego? powiedział Tarrance, który nie był
ani prawnikiem, ani wytrawnym negocjatorem.
To rzeczywiście śmieszne, Tarrance. Nie możesz oczekiwać po mnie, że
odejdę z kopalni złota za pół miliona. Po odliczeniu podatków w najlepszym wy-
padku wezmę trzysta tysięcy.
A jeżeli zamkniemy kopalnię złota i odeślemy was wszystkich do więzie-
nia?
Jeżeli, jeżeli, jeżeli. Jeżeli tyle wiesz, to czemu tak niewiele dokonałeś?
Voyles powiedział mi, że wy, chłopcy, obserwujecie i czekacie od lat. To naprawdę
dobre, Tarrance. Czy zawsze posuwasz siÄ™ tak szybko?
Chcesz się przekonać, McDeere? Załóżmy, że zajmie nam to następne pięć
lat. Po pięciu latach podkładamy lont i wędrujesz normalnie za kratki. Skoro efekt
końcowy będzie ten sam, to, ile czasu potrwa cała zabawa, nie wydaje mi się zbyt
ważne.
Przykro mi. Myślałem, że prowadzimy negocjacje, a nie grozimy sobie.
Zaproponowałem ci wynagrodzenie.
Twoja oferta jest zbyt niska. Oczekujesz, że dostarczę ci setek dowodów
przeciwko całej zgrai najgorszych zbirów w Ameryce, wykonam cholernie nie-
bezpieczną robotę, z całą pewnością ryzykując życie. A ty mi podsuwasz ochłap.
Co najmniej trzy miliony.
Tarrance nawet nie drgnął ani nie zmarszczył brwi. Przyjął tę propozycję z ka-
mienną twarzą, a Mitch, doświadczony negocjator, wiedział już, że nie posunął
siÄ™ za daleko.
To mnóstwo pieniędzy powiedział Tarrance tak, jakby mówił do siebie.
Nie wydaje mi się, abyśmy kiedykolwiek zapłacili komuś aż tyle.
Ale możecie, prawda?
Wątpię. Muszę porozmawiać z Dyrektorem.
206
Z Dyrektorem! Myślałem, że otrzymałeś wolną rękę w tej sprawie. Będzie-
my tak ciągle jezdzić w tę i z powrotem, zanim dojdziemy do porozumienia?
A czego byś jeszcze chciał?
Mam parę pomysłów, ale nie będziemy o nich mówić, dopóki się nie upew-
nię, że otrzymam kwotę, na jaką zasługuję.
Stary mężczyzna z laską musiał mieć chore nerki. Wstał ponownie i zaczął
niezgrabnie kuśtykać w stronę toalety. Tarrance natychmiast zagłębił się w lektu-
rze. Mitch zaczął przeglądać stary numer Field & Stream .
Greyhound zjechał z autostrady międzystanowej w Knoxville dwie minuty
przed ósmą. Tarrance nachylił się i szepnął:
Z dworca wyjdz głównymi drzwiami. Zobaczysz młodego człowieka w po-
marańczowej bluzie z napisem: University of Tennessee , stojącego obok białego
bronco. Rozpozna cię i zawoła do ciebie Jeffrey ! Podaj mu rękę jak przyjaciel,
który się odnalazł, i wsiądz do bronco. Podwiezie cię do twojego samochodu.
Gdzie jest mój samochód? zapytał również szeptem Mitch.
Za akademikiem w campusie.
Czy sprawdzili podsłuch?
Chyba tak. Zapytaj człowieka w bronco. Jeżeli mimo wszystko jechali za
tobą, gdy wyjeżdżałeś z Memphis, to mogą być teraz podejrzliwi. Powinieneś
pojechać do Cookeville. To około stu mil stąd. Jest tam Holiday Inn. Przenocuj
w nim, a jutro pojedziesz odwiedzić swojego brata. My też się będziemy przyglą-
dać, a jeśliby coś zaczęło brzydko pachnieć, skontaktuję się z tobą w poniedziałek
rano.
Kiedy wybierzemy się na następną przejażdżkę autobusem?
We wtorek są urodziny twojej żony. Na ósmą zarezerwuj stolik U Gri-
santiego , to ta włoska knajpa na Airways. Dokładnie o dziewiątej podejdz do
automatu z papierosami, wrzuć sześć dwudziestopięciocentówek i kup paczkę ja-
kichkolwiek papierosów. Na podstawce, która wysuwa się z papierosami, znaj-
dziesz kasetę. Kup sobie jeden z tych małych magnetofonów ze słuchawkami,
jakich używają joggersi, i wysłuchaj taśmy w swoim samochodzie, nie w domu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]