[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chomo, zaczęłam bezwiednie powtarzać cytaty z Mao:
 Komunizm to konsekwentna ideologia proletariatu
i jednocześnie nowy ustrój społeczny. Ta ideologia
i ten ustrój społeczny różnią się od wszelkiej innej
ideologii i od wszelkiego innego ustroju społecznego
i w całych dziejach ludzkości są najbardziej doskonałe,
najbardziej postÄ™powe, najbardziej rewolucyjne i naj­
bardziej rozumne... z nieprzepartÄ… mocÄ… rozprzestrze­
niajÄ… siÄ™ po caÅ‚ym Å›wiecie, przeżywajÄ…c swojÄ… prze­
piękną młodość".
Obraz przyjaciółki, skaczÄ…cej z dachu, wciąż po­
wracaÅ‚ przed moje oczy. PrzypominaÅ‚a dziecko, ze­
skakujące z drzewa figowego. Słyszałam śmiech. Jej
214
i Zimozielonego. CiÄ…gle widziaÅ‚am ich twarze. Ukazy­
wały mi się jak odbicie księżyca na wodzie, które
zaÅ‚amywaÅ‚o siÄ™ w chwili przebudzenia. Ilekroć zasy­
piałam, pojawiał się nowy księżyc. Słyszałam plusk
wody, obmywajÄ…cej kamienne obramowanie sadzawki.
Pamiętam chwilę, gdy odwróciłam się, aby popatrzeć
na Zimozielonego. Z zastygłym na ustach uśmiechem
krzyczał:  Niech żyje Przewodniczący Mao!", i miał
takÄ… minÄ™, jakby w trakcie opowiadania kawaÅ‚u od­
rąbywano mu głowę.
Oprzytomniałam, kiedy wszedł strażnik.
 Wstawaj i życz stu lat Przewodniczącemu
Mao!  Podniosłam się, a on zdjął mi kajdanki. 
Wychodz, jesteÅ› wolna.  OdchrzÄ…knÄ…Å‚ i splunÄ…Å‚ na
podłogę.
Spytałam, co się dzieje.
 A skąd mam wiedzieć?  odpowiedział.
W kancelarii więziennej wszystko mi wyjaśniono.
Dziki Imbir przyznaÅ‚a siÄ™ w liÅ›cie do intrygi, od­
powiedzialnością za incydent na stadionie obarczyła
siebie i Ostrą Paprykę, która zresztą odparła zarzut,
podajÄ…c siÄ™ za jej ofiarÄ™.
 A co z Zimozielonym?  O mało nie udławiłam
się z wrażenia.  Jechał na miejsce egzekucji, kiedy
czytano ten list!
 %7łyje. To szczęściarz. Jeszcze raz potwierdza się
słuszność nauczania Przewodniczącego Mao:  Nasza
partia nigdy nie obejdzie siÄ™ zle z dobrym towarzy­
szem"  głosem pozbawionym wyrazu odrzekł ofi-
215
cer.  Towarzysz Zimozielony ocalał w ostatniej
chwili. To kolejne zwycięstwo rewolucji.
LeżeliÅ›my w łóżku Zimozielonego zapÅ‚akani. Da­
remnie próbowaliśmy uczcić początek nowego życia.
Nie umieliśmy się uwolnić od myśli o Dzikim Imbirze.
Ból, spowodowany jej utratą, uodpornił nasze ciała na
pożądanie. Patrzyliśmy na siebie, ale widzieliśmy tylko
ją. I słyszeliśmy jej głos. Namiętnie recytujący cytaty
z dzieł Mao. Obejmowałam Zimozielonego. Powoli
zapadaliśmy w głęboki sen. A w nim Dziki Imbir znów
pakowała mnie do szafy. Znów wyczuwałam obecność
przyjaciółki.
PÅ‚ynęły dni, tygodnie i miesiÄ…ce. A my nie potrafili­
śmy się kochać.
Matka powiedziaÅ‚a mi, że tego dnia, kiedy spopielo­
no zwÅ‚oki Dzikiego Imbiru, odebraÅ‚a prochy z krema­
torium. Nie zastosowaÅ‚a siÄ™ do polecenia wÅ‚adz i pota­
jemnie zaniosła je do świątyni w górach. Modliła się
o spokój duszy Dzikiego Imbiru, palÄ…c kadzidÅ‚o. Na­
stępnie zmieszała je z prochami zmarłej i pozostawiła
w klasztorze pod zmienionym imieniem, które zapro­
ponowaÅ‚ główny kapÅ‚an. Zamiast  Dziki Imbir" napi­
sała  Ziemia Odnaleziona". Podała mi adres klasztoru.
Zimozielony wyjechał z Szanghaju, aby zrealizować
swoje marzenie i uczyć wiejskie dzieci. Ja zostałam.
216
ZadecydowaliÅ›my, że ze sobÄ… zerwiemy. Mimo usil­
nych staraÅ„ nie potrafiliÅ›my odbudować naszego zwiÄ…z­
ku. MieliÅ›my sobie niewiele do powiedzenia. Nie mog­
liÅ›my ani wspominać zmarÅ‚ej, ani siÄ™ od tego powstrzy­
mać. Odchodząc, zabrała po cząstce każdego z nas. Co
wieczór czułam wilgoć ziemi, co rano jej woń.
Nie żegnałam Zimozielonego na dworcu. Nie prosił
o to. Oboje zachowywaliÅ›my siÄ™ tak, jakbyÅ›my próbo­
wali zapomnieć o sobie, zanim zdołamy zapomnieć
o Dzikim Imbirze.
Dostałam przydział pracy do trzynastego szanghaj-
skiego domu towarowego. SprzedawaÅ‚am ołówki, no­
tesy, tornistry. Od czasu do czasu postanawiałam kupić
coś na wyprzedaży i posłać Zimozielonemu, ale nigdy
tego nie zrobiłam. Nie miałam jego adresu. Nie pisał
do mnie. Zresztą nawet gdybym miała adres, i tak bym
się z nim nie skontaktowała.
28
Z biegiem lat pojawiali się w moim życiu inni
mężczyzni. Chodziłam z tymi, którzy nie znali mojej
przeszÅ‚oÅ›ci. A jednak czÄ™sto odczuwaÅ‚am pustkÄ™. Chy­
ba wciąż podświadomie pragnęłam odkryć tę moją
cząstkę, którą pogrzebałam w dniu śmierci Dzikiego
Imbiru. Z żadnym z tych mężczyzn nie doszło do
fizycznego zbliżenia. Z paroma zarÄ™czyÅ‚am siÄ™ i ze­
rwałam. Miałam dwadzieścia dziewięć lat. Czułam się,
jakbym miała dziewięćdziesiąt dwa.
Moja matka zmarła na raka macicy w roku 1981.
Przed samÄ… Å›mierciÄ… wyraziÅ‚a życzenie, abym rok­
rocznie odwiedzała świątynię i zapalała Dzikiemu
Imbirowi kadzidło.  Jesteśmy to winne pani Pei 
powiedziała. Ojciec rzadko się odzywał. Zwolniony
po siedemnastu latach z obozu pracy przymusowej,
mówił bardzo niewiele. Nienawidził byłych maoistów.
Moje rodzeÅ„stwo rozproszyÅ‚o siÄ™ po kraju, poza­
kładało własne rodziny i miało dzieci. Dwóch braci
pracowaÅ‚o na kolei, jeden byÅ‚ w wojsku radiotech­
nikiem. Pracowały też młodsze siostry, jedna jako
218
pielęgniarka, druga jako kierowniczka spółdzielni
pracy gdzieś na prowincji. W Szanghaju zbieraliśmy
się w każdą wigilię Nowego Roku. Dzieci bawiły się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed