[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podgryzać krzewy zasadzone przez Jocka. A kiedy słońce
wynurzyło się zza łańcucha wzgórz - niebo przybrało
barwę nasyconego błękitu, który odbijał się w wodach
jeziora. Szron skrzył się, a chłodne powietrze trwało
w zupełnym bezruchu. Gdy Roddy otworzył okno, żeby
wysypać okruchy dla ptaków, posłyszał beczenie owiec
pasÄ…cych siÄ™ na zboczach nad jeziorem.
Nie był to dzień, który by nastrajał do pracy. Roddy
97
przypomniał sobie, że musi napisać artykuł dla Rolnika
Szkockiego", więc zmusił się, żeby choć naszkicować
pobieżny konspekt. Kiedy miał to już z głowy, ponownie
pogrążył się w nieróbstwie. Usiadł w oknie z cygarem
i lornetką, przez którą obserwował gęsi gęgawe żerujące
na ścierniskach. Przy takiej pogodzie jak ostatnio nieraz
siadały ich tam tysiące.
- O, cholera! - zareagował na dzwonek telefonu. Na
dzwięk jego głosu Barney podniósł głowę z dywanika
i zamerdał ogonem.
- Wszystko w porządku, stary, nic się nie stało! - uspo
koił psa, odłożył lornetkę i niechętnie wstał, aby podnieść
słuchawkę.
- Roddy Dunbeath, słucham.
Z drugiej strony drutu dobiegały jakieś nieartykułowane
piski. Roddy miał już nadzieję, że może aparat jest nadal
niesprawny, ale po chwili piski ustały i odezwał się głos:
- Czy to Benchoile?
- Tak. Roddy Dunbeath przy telefonie.
- Mówi Oliver Dobbs.
- Kto? - spytał Roddy po pewnej przerwie.
- Oliver Dobbs - powtórzył rozmówca miłym, mło
dzieńczym głosem, który wydawał się Roddy'emu jakby
znajomy.
Pogrzebał w pamięci, ale nie mógł go sobie z nikim
skojarzyć.
- Przepraszam, skÄ…d my siÄ™ znamy?
- Parę lat temu siedzieliśmy obok siebie na przyjęciu
w Londynie.
Teraz Roddy przypomniał sobie inteligentnego młodego
człowieka nazwiskiem Oliver Dobbs, pisarza, który zdaje
się otrzymał wówczas jakąś nagrodę. Nagadali się wtedy
za wszystkie czasy! Przysunął więc sobie krzesło do tele
fonu, gotów na dłuższą pogawędkę.
- Ależ tak, drogi chłopcze, jak miło, że się odezwałeś.
SkÄ…d dzwonisz?
98
- Z Krainy Jezior.
- A cóż ty robisz nad jeziorami?
- Zrobiłem sobie małe wakacje. Jadę właśnie do Szkocji.
- Mam nadzieję, że wstąpisz do mnie?
- Właśnie w tej sprawie dzwonię. Próbowałem już
wczoraj, ale podobno mieliście awarię na linii. Kiedy się
poznaliśmy, zaprosiłeś mnie do siebie, a ja potraktowałem
to poważnie.
- Ależ oczywiście!
- Będziemy mogli zatrzymać się u ciebie na parę dni?
- Naturalnie, przyjeżdżaj... - zaczął Roddy, bo per
spektywa spędzenia kilku dni w towarzystwie tego pełnego
życia młodego człowieka wydała mu się atrakcyjna. Tyl
ko... - My" to znaczy kto? - wolał się upewnić.
- Właśnie w tym sęk - pospieszył z odpowiedzią Oliver.
-Jesteśmy czymś w rodzaju rodziny. Ja, Wiktoria i Tomek.
Tomek ma dopiero dwa lata, ale jest bardzo dobrze
wychowany i mało wymagający. Czy znajdzie się u ciebie
miejsce dla nas wszystkich? Bo jeśli nie, to możemy
zatrzymać się w gospodzie, o ile jest tam jakaś...
- Bzdura! - przerwał mu z oburzeniem Roddy.
Gościnność panów na Benchoile była wręcz legendarna.
Prawda, że przez ostatnie pięć lat, od śmierci Lucy, wpisy
w oprawnej w zniszczoną skórę księdze pamiątkowej,
leżącej na stoliku w holu, nieco się przerzedziły - niemniej
każdy gość w tym domu spotykał się z ciepłym przyjęciem.
- Przyjeżdżajcie koniecznie! Kiedy można się was spo
dziewać?
- Myślę, że koło czwartku. Mamy zamiar jechać wzdłuż
zachodniego wybrzeża, bo Wiktoria nigdy jeszcze tam nie
była.
- Jedzcie przez Strome Ferry i Achnasheen. - Roddy
znał wszystkie szkockie autostrady jak własną kieszeń.
- Potem przez Strath Oykel do Lairg. Takich stron w ży
ciu nie widzieliście!
- Czy u was leży jeszcze śnieg?
99
- Było go dużo, ale pogoda się zmieniła. Zanim do nas
dojedziecie, szosy będą już czarne.
- Czy jesteś pewien, że nie sprawimy ci kłopotu?
- Skąd, raczej ogromną przyjemność. Czekamy na was
w czwartek, w porze lunchu. I zostańcie... - dodał tonem
gospodarza, który wie, że nie musi sam wietrzyć pościeli,
sprzątać pokojów ani gotować posiłków - ...jak długo
zechcecie!
Ten niespodziewany telefon wprawił Roddy'ego w stan
przyjemnego podniecenia. Kiedy odłożył słuchawkę,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]