[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wspólną kolację. Już jutro Stephen będzie w domu, przypomniała sobie z radością.
Aż trudno uwierzyć, że tak poważny zabieg przebiegł tak gładko.
- Wolf, pragnę podziękować ci za pomoc w ostatnim tygodniu - odezwała się
oficjalnym tonem.
S
R
Wolf wiedział, że Angelica go zbywa, a ta świadomość napełniała go irytacją
i zniecierpliwieniem. W zasadzie nie rozumiał dlaczego, przecież od tygodnia do-
kładał wszelkich starań, aby jak najrzadziej przebywać z nią sam na sam. Był zde-
cydowany nie dopuścić do powtórzenia się sytuacji z pamiętnej nocy w klinice. Je-
go zainteresowanie Angelicą zagrażało wszystkiemu, co uważał za najwar-
tościowsze w życiu: podjął decyzję, że nigdy nie ulegnie przekleństwu Gambrellich
i zamierzał dotrwać w tym postanowieniu do końca swoich dni.
Tylko dlaczego Angelica unikała go tak samo, jak on jej?
Nie był zarozumiały, a przynajmniej za takiego się nie uważał. Musiał jednak
przyznać, że pewność siebie i wyniosłe zachowanie Angeliki w ostatnim tygodniu
fatalnie wpływały na jego i tak osłabioną samokontrolę.
Zachowywała się nadzwyczaj chłodno, a tymczasem on doskonale zdawał so-
bie sprawę z jej poczynań i z uwagą wsłuchiwał się w każde jej słowo.
Tak jak teraz.
Tego wieczoru wyglądała olśniewająco pięknie w metalicznie szarej sukience,
która idealnie pasowała do barwy jej oczu. Prosty krój przepięknie podkreślał
zgrabną sylwetkę dziewczyny. Włosy spływały na plecy Angeliki jedwabistą,
ciemną chmurą, a subtelny makijaż świetnie podkreślał jej naturalną urodę.
Nie mieli zwyczaju jadać kolacji razem. Wolf zwykle żądał, żeby dostarczyć
mu tacę z posiłkiem bezpośrednio do gabinetu, ale Stephen chciał rzucić okiem na
dokumenty, żeby być na bieżąco, kiedy nazajutrz opuści klinikę. W rezultacie Wolf
nie miał żadnego pretekstu, by uniknąć towarzystwa Angeliki.
Niewykluczone, że dla własnego dobra powinien był wymyślić jakieś uspra-
wiedliwienie i wymigać się od kolacji.
- Z ogromną przyjemnością służyłem ci wsparciem - odparł chłodno.
Jej oczy zalśniły figlarnie.
- NaprawdÄ™?
S
R
Wolf lekko zmarszczył brwi. Wyglądało na to, że nie on jeden czuł ulgę, że
tydzień wspólnego zamieszkiwania pod jednym dachem wreszcie dobiegnie końca.
Musiał jednak przyznać, że odprężenie Angeliki nie było dla niego szczególnie
krzepiące. Nigdy nie spodziewał się pochlebstw z jej strony, była przecież uczciwa
aż do bólu. Ze szczególną ochotą wypowiadała się szczerze o nim i o licznych ko-
bietach, które miał okazję poznać wyjątkowo blisko.
- Oczywiście - potwierdził niepewnie.
Angelica wpatrywała się w niego z rozbawieniem.
- Jesteś bardzo uprzejmy, Wolf - zauważyła. - Zwietnie wiem, że pragnąłeś
powrócić do normalnego życia. - Od samego początku było oczywiste, iż w ostat-
nim tygodniu poświęcił się na prośbę Stephena i tylko przez wzgląd na niego za-
mieszkał w tym domu i opiekował się Angelicą.
Spędzał z nią wszystkie wieczory, ani razu nie wybrał się na spotkanie z
przyjaciółmi, nie widywał się też z rodziną. Angelica stale zdawała sobie sprawę z
jego bliskości, choć nie wpadali na siebie zbyt często.
Podejrzewała, że jakaś kobieta z niecierpliwością wyczekuje powrotu Wolfa.
- Ten tydzień musiał być dla ciebie nie lada wyzwaniem - zauważyła, zanim
zdążyć cokolwiek powiedzieć.
- Wcale nie - zaprzeczył.
Odchylił się na krześle i popatrzył na nią przenikliwym wzrokiem.
- Mieliśmy okazję spędzić razem czas.
Czyżby uważał, że to dobrze?
Angelica jakoś nie mogła w to uwierzyć. Przecież od siedmiu dni zachowywał
się tak wyniośle, że nie miała okazji go lepiej poznać.
Już wcześniej dostrzegła, że Wolf jest dobrym przyjacielem jej ojca. Nawet
jego początkowe zastrzeżenia w stosunku do niej wynikały z troski o Stephena.
Ogromnie cenił sobie rodzinę, ale i o tym dowiedziała się wcześniej. Kobiety uwa-
żały, że nie sposób mu się oprzeć, teraz Angelica pojmowała czemu - przecież i ona
S
R
uległa jego urokowi.
Nawet nie próbowała temu zaprzeczać. Wiedziała, że do końca życia nie za-
pomni tamtej nocy. Nawet teraz, na samo wspomnienie, jej ciało przeszywały
dreszcze rozkoszy.
Dzisiaj wydawał jej się jeszcze bardziej atrakcyjny niż zazwyczaj, jeśli to w
ogóle było możliwe. Miał na sobie ciemny, uszyty na miarę garnitur i białą jak
śnieg koszulę z jasnoszarym krawatem, starannie zawiązanym pod kołnierzykiem, a
jego długie, jasne włosy opadały ma barczyste ramiona.
Nagle zrozumiała, że pragnie go jeszcze bardziej niż przed tygodniem.
Krew uderzyła jej do głowy, a serce waliło tak mocno, jakby chciało wysko-
czyć z piersi. To musiało o czymś świadczyć. Czyżby to, co do niego czuła, nie
było tylko przelotnym zauroczeniem?
Jak mogła żywić głębsze uczucia do osobnika, który usuwał z życia zbędne
kobiety z taką samą obojętnością, z jaką inni mężczyzni pozbywają się zużytych,
jednorazowych maszynek do golenia?
Tak czy owak, Angelica nie miała zamiaru dołączyć do grona jednorazowych
przygód miłosnych Wolfa. Nie mogła liczyć na jego szczególne względy, zatem
musiała walczyć z tym, co do niego czuła, za wszelką cenę.
- Ojej - westchnęła kpiąco. - Biedaczysko!
- Wcale nie - mruknął i zapatrzył się na jej piękną twarz.
Wyzywająco odwzajemniła jego spojrzenie, co Wolf odebrał jako próbę sił.
Nie bardzo wiedział, o co jej chodzi.
- Angel, co się stało? - spytał i wyciągnął do niej rękę, ale odsunęła się gwał-
townie.
- Nic się nie stało - burknęła i nerwowo poprawiła serwetkę na kolanach.
- Nie wierzę ci - westchnął, jakby znużony tą długotrwałą grą pozorów. - An-
gel...
- Czy mógłbyś się do mnie tak nie zwracać? Prosiłam cię o to dziesiątki razy!
S
R
- zaperzyła się.
Wpatrywał się w nią ze szczerą troską, gdyż nagle na jej twarzy pojawił się
wyraz udręki. Zarumieniona, mocno zacisnęła usta i z determinacją uniosła brodę.
Przyszło mu do głowy, że być może Angelica wcale nie była wyniosła, tylko
chciała go celowo wprowadzić w błąd. Mogła przecież być nim zafascynowana tak
samo, jak on niÄ….
- Dlaczego? - spytał drwiąco.
- Już ci tłumaczyłam! - wybuchnęła, a jej szare oczy rozbłysły gniewnie. - Nie
masz prawa...
- Pozwolę sobie być innego zdania - oświadczył i powoli, uważnie, zaczął
przyglądać się jej od stóp do głów.
Gdy ponownie popatrzył jej w oczy, dostrzegł w nich pożądanie. Zaparło mu
dech w piersiach, gdy uświadomił sobie, że Angelica Harper była nim zaintereso-
wana. Odwzajemniała jego pragnienie i chciała go tak mocno, że była gotowa rzu-
cić się na niego tu i teraz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]