[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pilnowała się, żeby nie usiąśd za blisko niego.
Potrząsnęła energicznie głową i powiedziała:
- Wciąż nie mogę tego zrozumied. - Pokazała na gazetę. - Przecież ten paragraf w moim
kontrakcie...
- Nie ma nic wspólnego z wczorajszą sytuacją. Tam wszystko miałem pod kontrolą - wyjaśnił w
odpowiedzi na jej pytające spojrzenie. - I nie martw się ciągnął już niedługo odkryjemy karty.
Gwałtownie odłożyła gazetę na stół.
- Nie martwię się - ucięła dyskusję.
- Coś cię gnębi - powiedział z namysłem. - Czy powiedziałem albo zrobiłem coś, co cię uraziło?
- A kiedy tego nie zrobiłeś? - spytała z uśmiechem.
- Według ciebie mam szczególny dar obrażania łudzi?
- Na jego twarzy pojawił się wyraz smutku.
- Coś w tym stylu - powiedziała, lekko wzdychając i unosząc kubek z gorącą kawą.
- Czy z Cauleyem też się tak często kłóciłaś? - zapytał z nie skrywaną ciekawością.
- Oczywiście, że nie! - zaprzeczyła żywo. - Znam Simona od lat i to zupełnie inny związek, niż ci się
wydaje.
To znaczy jaki, do diabła? Ilekrod indagował Madison o tego mężczyznę, zawsze udzielała
wymijających odpowiedzi. Miał tego dośd.
Z drugiej strony rozumiał, że kobieta w jej wieku i ojej urodzie wzbudzała żywe zainteresowanie
mężczyzn. Pewnie niejeden próbował ją uwieśd. Niestety, myśl, że wśród nich był też Simon Cauley,
sprawiała mu niezwykłą przykrośd i wywoływała żywiołową wręcz zazdrośd. Simon był nie tylko
sławnym aktorem, o którego bili się najlepsi reżyserzy, ale też bardzo sympatycznym,
bezpośrednim i przystojnym młodym człowiekiem. W dodatku nieżonatym. ..
Wstała nagle.
- Myślę, że powinnam już pójśd do domu - oznajmiła zdecydowanym tonem.
- A ja myślę, że będzie lepiej, jak zostaniesz - wyznał. - Madison, nie wiem, co się dzieje, ale jedno
jest pewne. Jeśli będziemy nadal tłumid swoje emocje, dojdzie do katastrofy. Oboje staniemy się
jeszcze bardziej opryskliwi i ponurzy.
Powiedział dużo więcej, niż chciał, a z wyrazu jej twarzy wnosił, że Madison podziela jego obawy.
Ale stało się. Słowa już padły, a teraz, o ile chcieli zgodnie ze sobą współpracowad, powinni sobie to
i owo wyjaśnid.
Z trudem przełknęła ślinę i potrząsnęła głową.
- Gedeon...
Stracił nad sobą kontrolę i zrobił to, na co miał od dawna ochotę. Wziął ją mocno w ramiona i
zaczaj całowad. Przywarli do siebie mocno i żarliwie.
Już nie pamiętał, że przecież obiecał sobie zachowad dystans w stosunkach z Madison. Obawiał się,
że za chwilę nie będzie pamiętał nawet tego, jak się nazywa.
ROZDZIAA ÓSMY
To był nie kontrolowany wybuch namiętności, która wzbierała w nich od dawna. Złączyli się w
gorączkowym uścisku, zapominając o bożym świecie.
Gedeon obsypywał twarz i szyję Madison gorącymi pospiesznymi pocałunkami. Przez chwilę
gładziła delikatnie jego ramiona, a potem objęła go kurczowo.
Madison poczuła, jak uginają się pod nią nogi. Nie sprzeciwiała się, gdy porwał ją na ręce i położył
na sofie. Wsunęła palce w jego gęste, czarne włosy, unieruchamiając jego głowę. Marzyła, by
Gedeon nigdy nie przestał jej całowad, by trwali tak w uścisku całą wiecznośd.
- Jesteś piękna, Madison - szepnął.
Owładnęło nią uczucie niewypowiedzianej rozkoszy...
Gdy podniosła głowę, żeby na niego spojrzed, zalała ją fala wstydu. Zarumieniona, prędko
odwróciła wzrok. Co ona robi? Co ona najlepszego wyprawia?
- Nie odwracaj się ode mnie - powiedział ochryple, muskając ręką jej policzek, gdy obróciła ku
niemu głowę. -Madison, ja....
- Proszę cię, daj mi spokój - wybuchła ostro.
To, co przeżyła z Gedeonem, zmieniło jej spojrzenie na przeszłośd. Nagle wszystkie dotychczasowe
związki z mężczyznami wydały jej się mało ważnymi flirtami, a szczególnie ten ostatni, z Gerrym.
Intensywnośd tego, czego doznała z Gedeonem, poraziła ją i przeraziła. Nie powinniśmy się tak
zatracad, pomyślała w popłochu. Dla dobra nas obojga.
Odsunęła się od niego, usiadła i zaczęła się ubierad. Zapinała guziki bluzki drżącymi ze
zdenerwowania dłoomi, ani na chwilę nie unosząc głowy.
- Chyba nieco przekroczyłam swe kompetencje jako twoja pielęgniarka. Nie nazwałabym tego, co
się wydarzyło, ocieraniem twego rozgorączkowanego czoła" - powiedziała kpiąco.
Czuła się niezręcznie, podnosząc z podłogi części własnej garderoby. Trochę się uspokoiła, gdy była
już kompletnie ubrana.
- Czy wiesz, że popełniliśmy niewybaczalny błąd? -Nie chciała patrzed mu w oczy, dlatego udawała,
że zainteresował ją widok za oknem.
Wzruszył ramionami.
- Mam już na swoim sumieniu kilka podobnych błędów - mruknął z zakłopotaniem.
Uśmiechnęła się bez śladu wesołości.
- Ten zalicza się zapewne do tych większych. - Westchnęła ciężko. - Sugeruję, żebyśmy o tej sprawie
spróbowali zapomnied...
- Zapomnied, że to się w ogóle zdarzyło. - Gedeon usiadł gwałtownie i zaczął się ubierad. - Myślę, że
nie ma sensu się oszukiwad lub przeczyd oczywistym faktom -powiedział poważnym tonem. -
Jestem pewien, że ja nie potrafię zapomnied. A ty?
Oczywiście, że nie zapomni. Ale mogła spróbowad żyd tak, jak gdyby nic się nie stało. Była w koocu
aktorką, prawda? Aż do dzisiaj myślała, że Gedeon nie uważa jej za atrakcyjną kobietę.
Właściwie... nadal tak myślała. To fakt, coś ich do siebie przyciągało. Nie sądziła jednak, by Gedeon
kiedykolwiek się w niej zakochał. Z jego strony to było czyste pożądanie, nic więcej.
Dla niej było już za pózno. Kochała go do szaleostwa. Pokochała mężczyznę, który nigdy nie
odwzajemni jej uczucia. Gdyby się zgodziła, mogliby teraz rozpocząd romans, który potrwałby kilka
miesięcy. Potem zakooczyliby pracę nad filmem i Gedeon poszukałby innej partnerki. Dlaczego
miałoby byd inaczej, skoro do tej pory postępował właśnie w ten sposób? Nie chciała potem
cierpied, chod już teraz na myśl o rozstaniu przeszywał ją niemal fizyczny ból.
Nie, o wiele lepiej będzie zakooczyd sprawę teraz.
- Chyba już pójdę - szepnęła, wciąż unikając jego wzroku.
- A zatem masz zamiar spotkad się z Simonem dziś wieczorem? - zapytał chłodno.
Nie miała takiego zamiaru i w innej sytuacji powiedziałaby Gedeonowi prawdę. Było jasne, że jej
przyjazo z Simonem bardzo go irytuje. Postanowiła rozmyślnie sprowokowad kłótnię. W ten sposób
uda jej się byd może ocalid resztki dumy i honoru.
Spojrzała na zegarek.
- Jest dopiero dziewiąta. Sam świetnie wiesz, że aktorzy i aktorki gustują w nocnym życiu. - Unikała
jednoznacznej odpowiedzi. Nie lubiła i nie potrafiła kłamad.
Jednak zdawała sobie sprawę, że to najlepsze wyjście z sytuacji.
Gedeon gwałtownie się odwrócił.
- Nie chcę cię dłużej zatrzymywad - stwierdził z przekąsem. - Do zobaczenia na lotnisku. Samolot
odlatuje o wpół do dziesiątej.
No i znowu powróciliśmy na płaszczyznę zawodową, spokojnie pomyślała Madison. A czego innego
mogła się spodziewad? Gedeon był przede wszystkim reżyserem i pracę traktował niezwykle
poważnie, zawsze stawiając ja na pierwszym miejscu. Z tą miłością nie mogła konkurowad.
Chciałaby umied spojrzed na swoje życie osobiste z dystansu, nie wikład się w bezsensowne, z góry
skazane na niepowodzenie układy. Czy w ogóle istnieją ludzie, którzy potrafią zaprogramowad
nawet swoje emocje? Może i tak, ale ona do nich z pewnością nie należała. Wiedziała, że uczucie
do Gedeona przyniesie jej wiele bólu i cierpienie, o których długo nie będzie mogła zapomnied.
- Spotykamy się o wpół do dziewiątej rano na lotnisku? - upewniła się. - Nie odprowadzaj mnie do
drzwi, dobrze? - mruknęła, widząc, że Gedeon nie podnosi się z sofy.
Spojrzał na nią ostro.
- Sama weszłaś, więc możesz też sama wyjśd.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]