[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zamówili butelkę Aez Jezusa z gron winorośli porastających zwały lawy u stóp
Wezuwiusza. Dla Vincenta był to najmilszy moment dnia, ale ponieważ jego dobry
nastrój nigdy nie trwał długo, Angelo od razu się zakrzątnął wokół interesów syna.
- Vincent, wiesz co? Charley się ożenił.
W Vincenta jakby piorun strzelił. Zatrzymał w pół ruchu rękę unoszącą kieliszek i
odstawił go z powrotem na stole.
- Charley się ożenił?
Jego małe oczka stały się nagle szkliste. Przestał widzieć Angela. Usta ściągnęły
mu się w ciasną, wstrętną bliznę - nagle jednak zdał sobie sprawę, że Angelo obserwuje
jego reakcję, więc przysłonił serwetką usta, po czym zmusił się do sięgnięcia po
kieliszek.
Angelo skinął łagodnie głową. Nie musiał zgadywać, co się dzieje w umyśle
przyjaciela. Vincent od blisko dziesięciu lat udawał, że gnębi go i boli krzywda,
wyrządzona przez jego córkę Charleyowi, lecz w miarę upływu czasu coraz bardziej winił
Charleya za złamanie życia Maerose i wynikłe z tego własne zgryzoty. Czyż jego córka
83
mogła wyjść za mąż i powrócić na łono rodziny tak długo, jak upokorzony przez nią
mężczyzna demonstracyjnie obnosił się ze swoją krzywdą nie poślubiając innej kobiety?
Nawet gdyby nigdy nie wyszła za mąż - w głębi serca zdawał sobie sprawę, że po tym co
uczyniła zamążpójście jest dla niej niedostępne - publiczna żałoba Charleya
uniemożliwiała mu pozwolenie Maerose na powrót do rodzinnego domu. Przez blisko
dziesięć lat musiał się stołować po różnych spelunkach jak ta buda Tucciego i cierpieć
pózniej zgagę, bo z winy Charleya jego córka tułała się gdzieś po Manhattanie, choć jej
miejsce było przy ojcu - gdyby nie Charley, prowadziłaby mu dom i szykowała posiłki.
Po pierwsze, to niewątpliwie sam Charley był winien temu, że Maerose uciekła od
niego do Meksyku. Na pewno chciał zmusić ją do jakichś świństw - nie zamierzała się
podporządkować i dlatego uciekła. Gdyby dziesięć lat temu zaręczona była z kimkolwiek
innym niż Charley Partanna, na pewno dawno temu by się pobrali, a on mieszkałby z
córką i zięciem i - zamiast tych neapolitańskich odpadków Tucciego - jadał wyłącznie
smaczne i zdrowe potrawy. Charley Partanna zmusił jego córkę, żeby własnego ojca
pohańbiła w oczach rodziny. Przez nikogo nie wycierpiał się tyle, co przez Charleya
Partannę. Aobuz nie zasługiwał na to, by mieć żonę - gospodynię, kucharkę, towarzyszkę
- po tym wszystkim, co z jego winy Maerose uczyniła jemu, sobie i ojcu. Powściągnął jak
mógł swoją wściekłość, gdyż Angelo był najstarszym przyjacielem jego taty.
- Z kim się ożenił?
Głos mu drżał. Nie był w stanie spojrzeć Angelowi w oczy. Domyślał się, że Charley
nie ożenił się z kimś z rodziny, bo wówczas wiedziałby o tym od dawna. Więc co zrobił?
Wżenił się w którąś z czterech pozostałych rodzin? To mogło mieć swoje dobre strony,
ale także złe.
- Z pewnością Kalifornijką - odpowiedział Angelo. - O ile mi wiadomo, spoza
środowiska. Jest doradcą podatkowym.
- Spoza środowiska?! Jezu, Angelo, to o czym kobiety mają z nią rozmawiać?
Chryste, będziemy musieli urywać rozmowy, gdy tylko wejdzie do pokoju!
- Trudno, już się pobrali. Właśnie pojechali do Meksyku w podróż poślubną.
Podjął ogromne ryzyko, ale uczynił to świadomie. Nikt oprócz niego nie wiedział, kto
sprzątnął Netturbina, bo takie były zasady całej ich działalności, tego wymagały względy
bezpieczeństwa. %7ładnych świadków. Nic nikomu nie mówić bez przyczyny. Dlatego
Vincent nie miał pojęcia, kto dla Prizzich załatwił Netturbina. Gdyby chciał się
dowiedzieć, spytałby Angela, lecz tego nie uczynił. To była pierwsza niebezpieczna
sprawa. Ale istniała jeszcze druga: to, że żona Charleya zaledwie cztery dni wcześniej
była żoną Marxiego Hellera, faceta, który orżnął rodzinę na siedemset dwadzieścia dwa
dolce. Obie te sprawy to dynamit. Gdyby tylko Vincent dowiedział się o którejś z nich,
byłoby po Charleyu. Pierwsza - wprowadzenie w ich krąg morderczyni było obelgą dla
kobiet z rodzin Prizzi, Garrone i Sestero. Nikt by tego nie puścił płazem. Druga sprawa
była jeszcze drażliwsza od kwestii honoru: chodziło o blisko trzy
dolarów skradzionych rodzinie, z której to sumy odzyskano zaledwie trzysta
sześćdziesiąt dolców. Zdaniem Angela, Charley nawet gdyby specjalnie się starał, nie
mógłby się znalezć w gorszej sytuacji. Istniała szansa, co prawda bardzo, ale to bardzo
nikła, że gdyby Charley poznał Irene i ożenił się z nią trzy lata po tym szwindlu, to
84
wówczas nikt by nie twierdził, że miał on z tą sprawą coś wspólnego. Ale Charley rozwalił
jej męża i sam się z nią ożenił cztery dni pózniej, i jeśli powiązać z tym fakt, że była
fachowcem od mokrych robótek i miała te trzysta sześćdziesiąt tysięcy zielonych, które
zwróciła Charleyowi, stawało się jasne jak słońce, że to ona zdmuchnęła Louisa Pala,
więc Vincent przy jego nastawieniu do Charleya gdyby kiedykolwiek zdołał powiązać to
wszystko do kupy, miałby aż nadto podstaw, by żądać, żeby Charley zapłacił gardłem za
swoje małżeństwo i brakującą forsę.
Angelo przemyślał to wszystko dokładnie. Właśnie takie pokrętne myślenie było
jego specjalnością jako consigliere Prizzich. On jeden wiedział, że to żona Charleya
załatwiła Netturbina. On jeden wiedział, że żona Charleya to wdowa po Marxiem
Hellerze. Był consigliere Prizzich, ale przede wszystkim był ojcem Charleya, więc musiał
zaryzykować i sarn powiadomić Vincenta o małżeństwie syna, licząc na to, że gdy ktoś
teraz wspomni o tym fakcie Vincentowi, ten powie, że już mu dawno o wszystkim
wiadomo i nie ma ochoty więcej zawracać sobie tym głowy.
Nazajutrz o piątej po południu Maerose Prizzi zadzwoniła do drzwi rezydencji
Sesterów w Brooklyn Heights. O pierwszej był u niej fryzjer, o trzeciej kosmetyczka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]