[ Pobierz całość w formacie PDF ]
RS
73
- Wszystko w porządku, malutka - mówiła cichym, śpiewnym głosem. -
Chodz do mnie. WyniosÄ™ ciÄ™ stÄ…d i zaprowadzÄ™ do twojej klatki, a ty mi w
tym pomożesz. Po prostu sienie ruszaj, zostań na swoim miejscu...
Wyciągnęła rękę, cały czas wolno posuwając się do przodu i obserwując
małpę uważnie. Już prawie ją miała, kiedy drzwi przyczepy otworzyły się z
trzaskiem. Małpa wrzasnęła przerażona i wskoczyła wyżej.
RS
74
Rozdział ósmy
Kendall odwróciła się i zobaczyła stojącego w drzwiach Chaza,
kiwającego głową.
- Kendall? Co ty robisz?
- Próbuję złapać te małpy, a co myślałeś? Zamknij, do cholery, te drzwi!
- wrzasnęła, wymachując mu przed nosem jasnoczerwoną rękawicą.
Bez słowa wykonał polecenie.
- Wielki Boże! - wykrzyknął szczerze rozbawiony. -Wyglądasz jak z
filmu Mama spotyka Petera Maxa". Jak wpadłaś na pomysł łapania małp w
przebraniu kosmonauty?
- To moje zabezpieczenie, jak na razie bardzo skuteczne - wycedziła
wściekle.
- Możesz mi łaskawie nie przeszkadzać?
- Och, tak. - Skinął głową z udawaną powagą, usilnie kryjąc rozbawienie.
- Rozumiem. Wspaniały pomysł. Sprawdza się za każdym razem.
- Chaz! To nie jest śmieszne.
W tym samym momencie spostrzegła w lustrze swoje odbicie. Stała
przez chwilę bez ruchu, usiłując otrząsnąć się z przerażającego wręcz
widoku. Spojrzała na Chaza i wybuchnęła śmiechem. Przyciągnął ją do
siebie. Stali tak przez chwilę, zanosząc się od śmiechu.
- Proszę cię, nie... nie rozśmieszaj mnie. Przestali. Nie wytrzymam już -
zawołała.
- Zdejmij wreszcie ten kask.
- Nie, został mi jeszcze ostatni uciekinier.
- Nic wielkiego. - Szybkim, zdecydowanym krokiem podszedł do okna i
ściągnął małpę na dół, trzymając w uścisku nie dopuszczającym możliwości
ucieczki.
- Otwórz klatkę.
Po chwili małpa była już w środku. MacKenzie ściągnęła kask i spojrzała
na Daltona.
- Zdaje się, że potrafisz wszystko - powiedziała. Uśmiechnął się drwiąco.
- Wrodzone zdolności - zachichotał, patrząc na jej dziwaczne przebranie.
- Czy to był pomysł Pedra? A może sama to wymyśliłaś?
Kendall wściekle błysnęła oczyma.
- Pedro przestrzegł mnie, że małpy mogą zrobić mi krzywdę, jeśli się
odpowiednio nie przygotujÄ™.
Chaz skinął głową.
RS
75
- I zmusił cię do założenia tego dziwacznego przebrania. Dlatego nie
mógł powstrzymać śmiechu, kiedy do mnie zadzwonił i kazał przyjechać.
- Zadzwonił do ciebie? Przecież kategorycznie mu zabroniłam!
- Dlaczego? - Mężczyzna wyglądał na zdziwionego. - Dlaczego,
Kendall?
Unikając jego pytającego spojrzenia, zajęła się zdejmowaniem rękawic.
- Chciałam sama sprostać temu zadaniu - wyjaśniła cicho. - I zrobiłabym
to, gdybyś się nie wtrącił.
- Kendall. - Patrzył na nią bacznie. - Czy naprawdę tak bardzo ci
przeszkadzam? Nie zamierzam wcale mieszać się do twoich spraw. Nie
chcę też, abyś uważała mnie za jednego z tych nieokrzesanych facetów,
którzy pchają się akurat tam, gdzie ich nikt nie chce. - Zawahał się. - Lubię
cię i podoba mi się to, co robisz. Pozwól mi wspierać cię.
Patrzyła na niego, nie wiedząc, jak ma się zachować.
Wierzyła w jego dobre intencje. A jeżeli on był taki sam jak Gerald, z
początku przyjazny i miły, a pózniej fałszywy i brutalny? Miała jeszcze raz
podjąć ryzyko?
- Zgoda - powiedziała w końcu. - Ale pamiętaj, że nie musisz tu ciągle
przyjeżdżać i wybawiać mnie z kłopotów. Nie zapominaj, że to ja
uratowałam cię kiedyś przed grzechotnikiem.
- Nie zapomniałem.
Pomógł jej pozbyć się ciężkich naramienników i reszty przebrania,
delikatnie zdejmując poszczególne części.
Stał tak blisko, że poczuła ciepło męskiego ciała i świeży zapach.
Pragnęła zamknąć oczy, wtulić się w niego i zapomnieć o wszystkim. Ale
nie mogła. Musiała stłumić uczucie i poskromić namiętności.
- Pedro zadzwonił po mnie - zaczął cicho - jeszcze przed zajściem z
małpami. - Rzucił naramienniki na podłogę blisko drzwi. - Poprosił mnie o
pewną przysługę, ale wymaga to rozmowy z tobą. - Uśmiechnął się. -
Dopiero jak dasz pozwolenie, zgodzÄ™ siÄ™.
- Co? - spytała oszołomiona. - O czym mówisz?
- Siostra Pedra wychodzi za mąż w San Diego. Chciałby pojechać na
tydzień do domu i pomóc trochę w przygotowaniach. Nie mówił ci jeszcze o
tym, ponieważ nie chce zostawiać cię samej na tak długo. - Wskazał w
kierunku zajętych jedzeniem małp. - Teraz, kiedy ktoś otworzył następną
klatkę, ma jeszcze większe obiekcje, czy pozostawić cię samą na noc.
Kendall spojrzała na niego, pózniej na małpy i cofnęła się.
- Nic mi się nie stanie - zaczęła. Nie pozwolił jej skończyć.
RS
76
[ Pobierz całość w formacie PDF ]