[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pocieszyłam ją.  Już mam temat na pierwszą bajkę, którą
będę opowiadać dzieciom, gdy trochę podrosną.
 No proszę, czyżbym ją znała?  zapytała moja siostra,
pochylając się w moją stronę.
Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
 Tak, jest to twoja własna historia.
 W takim razie proszę o skróconą wersję. 
Podekscytowana umościła się wygodniej w fotelu.
Usiadłam, delikatnie trzymając Helenkę w ramionach.
Mała od razu zasnęła, od czasu do czasu zaciskając
w piąstki malutkie dłonie.
 No dobrze, oto bajka  zaczęłam cicho, tak jak
powinno się zaczynać każdą bajkę.  Dawno, dawno temu,
za górami, za dolinami, w malutkiej miejscowości
u podnóża lasu stał domek otoczony wysokimi drzewami.
Mieszkała w nim samotna i ostrożna kobieta, poszukująca,
nawet sama o tym nie wiedząc, miłości. Pewnego dnia,
w wyniku nagłych zdarzeń, rzecz jasna niespodziewanych,
gdyż tylko tak pojawiają się te najlepsze chwile w życiu,
spotkała na swej drodze tego jedynego i zakochali się
w sobie bez pamięci  zrobiłam teatralną przerwę.
 No dalej  popędzała mnie Marianna.
Uśmiechnęłam się, widząc, że ją zaintrygowałam.
 Niestety, przewrotny i zły los pomieszał im szyki.
Zakochani oddalili się od siebie, a połączona całość
ponownie rozdzieliła się na dwie połówki i wyglądało na
to, że nie będzie im dane życie we dwoje. Aż pewnego
razu wspaniała wróżka o imieniu Joanna  poruszyłam
znacząco brwiami, żeby nie miała wątpliwości, o kim
mowa  postanowiła dopomóc nieszczęśnikom. Wzięła
sprawy we własne ręce i dała losowi lekkiego prztyczka.
Dzięki temu młodzi, acz tylko z nazwy, znów wrócili do
siebie, zaczęli snuć plany i wieść długie i szczęśliwe
życie.
 No, no siostra, brzmi niezle. Aadnie to ujęłaś, może
z jednym wyjątkiem& młodzi tylko z nazwy.
Wzruszyłam ramionami i powiedziałam, śmiejąc się
głośno z własnego dowcipu:
 Pewnych rzeczy nie można zmieniać, nawet jeśli jest
to bajka. Dzieci dostaną poszerzoną wersję, z bonusem,
ale przeznaczonym wyłącznie dla niepełnoletnich 
zażartowałam.
 O ty!  Marion wychyliła się z fotela i klepnęła mnie
mocno w kolano. Po chwili sama się roześmiała.
Przyglądała mi się przez parę minut, po czym
powiedziała:
 Patrząc na ciebie, sama nabrałam ochoty na taką
fryzurkę. Już wiem, jak bym wyglądała, nie wiem tylko,
jak bym się czuła.  Wyszczerzyła zęby. Kaskada
kręconych rudych loków rozsypała się jej na plecy.
W porównaniu z moimi wyglądały na niesamowicie
długie.
Uśmiechnęłam się, poprawiając włosy. Przez chwilę
spoglądałyśmy na siebie, komunikując się bez słów.
Często tak robiłyśmy, przeglądałyśmy się w sobie jak
w lustrze.
Zrobiłam parę kroków z Helenką na rękach i zwróciłam
się do Marion:
 A kiedy planujecie ślub?
 Myśleliśmy o jakimś ciepłym miesiącu, żeby
zorganizować go w plenerze. Ale nie podjęliśmy dotąd
żadnych kroków, pewnie gdy wrócimy do Polski,
zaczniemy rozmawiać o konkretach. A wy?
Rozmawialiście już o terminie?  zapytała.
 Nie, za wcześnie, żeby o tym mówić.  Przeniosłam
wzrok z siostry na córeczkę.  Wszystko jest takie świeże,
dzieci są malutkie. Poczekamy, aż troszkę podrosną, może
na pózną wiosnę albo lato.
Marion rozejrzała się po pokoju i zatrzymała wzrok na
moich fotografiach dzikiej przyrody, włożonych w proste
ramki z litego drewna. Po chwili wyjrzała przez okno
i popatrzyła na spokojne morze.
 Ale tu pięknie  rozmarzyła się.  Widać, że się
napracowaliście, by doprowadzić ten pensjonat do
obecnego stanu. Idealnie opisałaś to miejsce, kiedy tu
wczoraj przyjechaliśmy, miałam wrażenie, że znam je od
dawna. Jutro wybieramy się na wycieczkę krajoznawczą.
 Zapewniam cię, będziecie zachwyceni. Idę o zakład,
że okolica podbije twoje serce tak, jak podbiła moje.
 Kiedy tutaj jechaliśmy, ostrzegałam Kubę, żeby
uważał na wyskakujące na drogę półdzikie konie.
Pamiętam dobrze twoją przygodę.
Trzymając dziecko blisko siebie, poprawiłam się
w fotelu, podekscytowana myślą, jaka właśnie zaświtała
mi w głowie.
 Sis!  powiedziałam głośniej, niż chciałam.
Zerknęłam na małą, ale na szczęście nie zareagowała. 
Mam rewelacyjny pomysł!  wyszeptałam.  Co powiesz
na to, żebyśmy urządziły podwójne wesele? Tutaj!
Oczy Marianny rozszerzyły się z entuzjazmu. Pomysł
trafił na podatny grunt.
 Wiesz co, to jest kapitalny pomysł  odpowiedziała
równie cicho.
Mój umysł zaczął pracować, poczułam dreszczyk
ekscytacji.
 A jak myślisz, Jakubowi się spodoba?  zapytałam.
 Nie mam co do tego wątpliwości. Kiedy tu
jechaliśmy, pokazał mi rozpiskę winnic, które chciałby
zwiedzić. Jestem bardziej niż pewna, że będzie
zachwycony.
Nasze gorące planowanie zostało przerwane przez
głośne pojawienie się panów. Szuraniem i wybuchami
śmiechu informowali, że nie jesteśmy już same. Po paru
minutach pojawili się w pokoju dziecięcym. Po minie
Jakuba było widać, że jest zadowolony. Pewnie nawiązał
jakąś intratną współpracę. Markowi wycieczka też dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed