[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dzbanek, dwa puchary i półmisek pełny pomarszczonych brązowych gru
szek, przyniesionych z piwnicy.
222
Ostatnie promienie popołudniowego słońca zmieniły szklany dach pomiesz
czenia w pryzmat, oświetlający cieplarnię miliardami kolorowych świateł.
Zapach zieleni, intensywny i ilasty, mieszał się z aromatem gozdzików, cy
namonu i innych egzotycznych korzeni, którymi przyprawiono ciepłe wino
w srebrnym dzbanie.
- %7ładnej panny młodej tak nie uczczono - wyszeptała Kate.
Jej siostry zaprowadzono do pomieszczeń dla gości po drugiej stronie opac
twa, a ona znalazła się sama z mężem. Nareszcie sami. Po prawie miesiącu.
Czuła lekki dreszcz obawy, ale nie był on przykry.
- Mógłbym cię ugościć w bardziej wyszukanym otoczeniu - powiedział
Kit. - Stać by nas było na zamek, gdybyś tego chciała.
Gwiezdna mapa okazała się prawdziwa. Gdy tylko Kit wydobrzał na tyle,
by móc dosiąść konia, udali się zgodnie z jej wskazaniem wiele kilometrów
wzdłuż wybrzeża do miejsca, gdzie monolityczne głazy trwały na straży,
wchodzÄ…c w kipiel przyboju. Tam w podwodnej grocie znalezli francuski
skarb. Nawet po zwróceniu go markizowi, któremu podlegała ta część wy
brzeża, udział znalazcy stanowił fortunę. Byli bogaci.
Ale, pomyślała Kate, była już bogata, zanim znalezli skarb. Poczuła, że
Kit przysunął się bliżej. Objął ją i przyciągnął do muskularnej piersi. Tak,
jest prawdziwą królową, jeśli bogactwo mierzy się skarbami serca.
- Myślałem, że w tym ostatnim tygodniu uschnę z pragnienia, by być z to
bą- szepnął jej Kit do ucha. Oddech miał ciepły, głos słodki jak miód. -
Z pożądania ciebie.
Serce zabiło jej szybciej, gdy dotknął ustami jej ucha.
- A nie z pragnienia, by mnie kochać? - spytała. Znała doskonale odpo
wiedz, ale chciała ją usłyszeć z jego ust.
Delikatnie objął jej szyję, a potem oparł sobie jej głowę na ramieniu. Zaj
rzał jej głęboko w oczy. Spojrzenie srebrnozielonych oczu Kita odebrało jej
oddech, tak wygłodniałe, tak czytelne.
- Chcesz słów? Czy czynów? - wyszeptał i poszukał wargami jej warg.
- Jednego i drugiego - odparła bez tchu.
- Wedle życzenia, madame.
I oddał się na jej rozkazy.
Na zawsze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]