[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w roz wietlone ksi ycem niebo. Potem otworzy ptaszarni i wyp oszy z niej wszystkie
ptaki. Trznadle utworzy y stado i okr y go raz, przemykaj c przez patio dziesi tkami
malutkich cieni i wspinaj c si coraz wy ej, eby wyczu wiatr i poszuka gwiazdy polarnej.
- Le cie - szepn Hannibal. - Ba tyk jest tam. Zosta cie na ca y sezon.
56
Przez bezkresn noc, przez ciemne pola Ile de France, mkn pojedynczy punkcik
wiat a, motocykl z rozp aszczonym na baku Hannibalem. Z dala od betonowych dróg na
po udnie od Nemours, star cie holownicz wzd Canal du Loing, po asfalcie i wirze,
przejecha przez rodek stada krów i czuj c na plecach smagni cie p dzelkowatego ogona,
gwa townie skr ci . Pod b otnikami zagrzechota wir: motocykl potrz sn bem, odzyska
równowag , nabra pr dko ci i pop dzi dalej.
wiat a Nemours zosta y w tyle i zmatowia y, krajobraz si rozp aszczy . Z przodu
by a tylko ciemno , absurdalnie wyra na droga, rosn ce na poboczu krzaki i po erana przez
mrok smuga tego wiat a. Hannibal zastanawia si , czy nie skr ci za daleko na po udnie
od miasta - czy by barka by a za nim?
Zatrzyma si i zgasi wiat a. Siedzia po ciemku i my la , pod nim dygota motocykl.
Zdawa o si , e przez jeden za drugim, sun dwa ma e domy, tam, daleko w
ciemno ci. Nad brzegiem Canal du Loing wida by o tylko nadbudówki.
Barka p yn a na po udnie, pieszcz c brzegi kana u agodnymi falami. Na kach spa y
krowy, na barce panowa cudowny spokój. Ranny Mueller z zszytym udem siedzia na
óciennym krze le na dziobie, ze strzelb opart o reling. Gassmann otworzy szafk na rufie
i wyj kilka p óciennych obijaczy.
dz cy trzysta metrów za bark Hannibal zwolni i o jego golenie otar y si krzaki.
Silnik cicho zabulgota i zgas . Hannibal otworzy torb przy siode ku i wyj lornetk ojca.
Po ciemku nie móg odczyta nazwy odzi.
Widzia tylko jej wiat a pozycyjne i wiat o jarz ce si za zas onami w oknach. Kana
by w tym miejscu zbyt szeroki, eby wskoczy na pok ad.
St d, z brzegu, móg by trafi kapitana w sterówce - a ju na pewno go stamt d
wykurzy - ale wtedy postawi by na nogi ca za og i musia by walczy z wszystkimi naraz.
Nabiegliby pewnie z obydwu stron, jednocze nie. Widzia os oni zej ciówk na rufie i
ciemne wybrzuszenie na dziobie, prawdopodobnie luk prowadz cy na dolny pok ad.
W sterówce jarzy o si wiat o kompasu, ale nie móg tam nikogo dostrzec. Musia ich
wyprzedzi . Droga bieg a tu przy wodzie, a ki by y zbyt wyboiste, eby zrobi objazd.
Wyprzedza ich, czuj c mrowienie w zwróconym do barki boku. Zerkn w lewo.
Grossman wci wyjmowa obijacze z szafki. Us ysza warkot silnika i podniós g ow . Nad
wietlikami w nadbudówce kr y my.
Hannibal utrzymywa sta pr dko . Zobaczy wiat a samochodu przeje aj cego
przez most kilometr dalej.
luza. Kana zw si tam i by ledwie dwa razy szerszy od szeroko ci barki. luza
stanowi a integraln cz kamiennego mostu. Mia a wbudowane w kamie ukowate wrota, a
pude kowaty basen za mostem by niewiele d szy od  Christabel .
Hannibal skr ci w lewo, na drog prowadz na most, na wypadek, gdyby
obserwowa go kapitan barki. Sto metrów dalej zgasi wiat a, zawróci i ukry motocykl w
krzakach. Potem ruszy piechot w mrok.
Kilka odzi wios owych le o do góry dnem na brzegu. Usiad mi dzy dwiema
najbli szymi i wygl daj c zza kad uba, obserwowa oddalon o pi set metrów bark . By o
bardzo ciemno. S ysza radio z budki na drugim ko cu mostu, pewnie z domku luzowego.
Schowa pistolet do kieszeni i zapi guziki.
Malutkie wiat a pozycyjne barki zbli y si bardzo powoli, czerwone wiate ko na
bakburcie i bia e wysoko na sk adanym maszcie nad kabin . ód b dzie musia a zatrzyma
si i opu ci co najmniej metr. Hannibal po si na brzegu w ród wodorostów. By o
jeszcze za wcze nie na wierszcze.
Czeka . Barka sun a po wodzie. Powoli, powolutku. Mia czas pomy le . To, co
zrobi w restauracji, by o po cz ci niemi e i wola by tego nie pami ta : darowa Kolnasowi
ycie, nie szkodzi, e na krótko, a to, e pozwoli mu si odezwa , by o po prostu obrzydliwe.
Dobrze natomiast wspomina ten chrz st, to chrupni cie, które poczu w r ku, kiedy ostrze
tanto wysz o Kolnasowi wierzchem czaszki niczym ma y róg. Satysfakcja wi ksza ni z
Milkiem. Rzeczy przyjemne: dowód pitagorejski z p ytkami, urwanie g owy Dortlichowi.
Mi e perspektywy: potrawka z zaj ca na kolacj z pani Murasaki w restauracji Pola
Marsowe. By spokojny. Serce bi o mu siedemdziesi t dwa razy na minut .
Ciemno pod luz , niebo czyste i usiane gwiazdami. Kiedy barka dotrze do mostu
jej górne wiat a pozycyjne powinny znale si mi dzy tymi najni szymi.
Ale zanim tam dotar a, z ony maszt opad w dó , a wraz z nim, niczym gwiazda,
spad y z nieba wiate ka. W wielkim reflektorze pok adowym rozjarzy si arnik, trysn
jaskrawy promie i Hannibal rozp aszczy si na ziemi w chwili, gdy wietlista smuga
musn a go, by znieruchomie na wrotach luzy. Zabucza buczek. W domku na mo cie
zapali o si wiat o i nieca minut pó niej wyszed stamt d luzowy, nak adaj c szelki.
Hannibal nakr ci t umik na luf pistoletu.
Dziobow zej ciówk wyszed na pok ad Vladis Grutas. Przeci gn si i wrzuci do
wody papierosa. Powiedzia co do Muellera, schowa strzelb mi dzy gazonami, eby nie
zobaczy jej luzowy i zszed na dó .
Gassmann zamocowa obijacze na rufie i przygotowa lin . Otworzy y si wrota.
luzowy wszed do budki i zapali wiat a na bocznych pacho kach. Barka prze lizgn a si
pod mostem, wp yn a do luzy i kapitan dal ca wstecz. Gdy zadudni silnik, nisko
pochylony Hannibal wpad na most, nie wystawiaj c g owy nad barierk .
Spojrza w dó , na przesuwaj si pod nim bark , na pok ad i nadbudówki. Przez
wietlik w dachu nadbudówki mign a mu przywi zana do krzes a pani Murasaki, widoczna
tylko przez chwil bezpo rednio z góry.
Wyrównanie poziomu wody zaj o mniej wi cej dziesi minut, a potem zgrzytn y
ci kie wrota i Gassmann z Muellerem zacz li zbiera liny. luzowy odwróci si ty em do
nich. Kapitan otworzy przepustnic i za bark zagotowa a si woda.
Hannibal wychyli si za barierk . Z odleg ci sze dziesi ciu centymetrów strzeli
Gassmannowi w g ow , stan na balustradzie, skoczy , wyl dowa na nim i przetoczy si po
pok adzie. Kapitan poczu wstrz s i spojrza na liny na rufie, ale te o ni nie zahaczy y.
Hannibal przekr ci klamk zej ciówki na rufie. Drzwi by y zamkni te.
Kapitan wystawi g ow ze sterówki.
- Gassmann?
Hannibal ukucn i obszuka trupa. Niemiec nie mia broni. Musia teraz przej obok
sterówki, a na dziobie by Mueller. Skr ci w prawo. Kapitan wyszed i zobaczy Gassmanna,
zobaczy g ow , z której ciek o do szpigatu.
Hannibal pop dzi przed siebie pochylony za rz dem niskich kabin.
Silnik mrucza na ja owym biegu. Pad strza , kula zrykoszetowa a z j kiem na
wsporniku i Hannibal poczu piek ce mu ni cie na ramieniu. Odwróci si i zobaczy kapitana
przycupni tego za nadbudówk rufow . Za zej ciówk dziobow natomiast mign a
wytatuowana r ka, która chwyci a ukryt mi dzy gazonami strzelb . Hannibal wystrzeli i
spud owa . Rami mia gor ce i mokre. Da nura mi dzy nadbudówki, wypad po drugiej
stronie i pochylony, pobieg na dziób.
Na dziobie by Mueller, który s ysz c jego kroki, wsta i wzi zamach strzelb .
Strzelba zawadzi a luf o róg zej ciówki, wi c Mueller znów wzi zamach, lecz w tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed