[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zakupy - powiedział Paul wzruszając ramionami i uśmiechnął
siÄ™.
Hillary zmarszczyła brwi. Wszystko wskazywało na to, że
Paul St. Steven nie traktuje poważnie ani jej, ani
Scentsations".
- Wiem - zauważył Paul - złościsz się na mnie, ponieważ
klientki nie potraktowały cię jak na właścicielkę sklepu
przystało. A co miały zrobić, zasalutować?
- Przestań odzywać się do mnie takim protekcjonalnym
tonem - odpowiedziała Hillary.
- Nigdy bym sobie na to nie pozwolił.
- Ale pozwalasz sobie na mieszanie siÄ™ w sprawy mojego
sklepu.
Tym razem w jego głosie nie było ani krzty humoru.
- Przesadzasz, nic takiego się nie stało. Nie pierwszy raz
występuję jako sprzedawca.
- Nie o to chodzi. Natasha jest moim pracownikiem, a ty
nie jesteÅ›.
Po jego minie poznała, że wcale nie chciałby być jej
pracownikiem.
- Nie zwolnisz jej chyba z tego powodu?
- Nie twój interes.
Hillary niemal usłyszała, jak zazgrzytał zębami.
- Nie musisz karać jej tylko dlatego, że jesteś zła na mnie.
- A gdybym to ja weszła do jednego z butików St.
Etienne" i powiedziała sprzedawcom, że mogą sobie zrobić
przerwę, to jak byś zareagował? - spytała Hillary zimno.
Z zadowoleniem zauważyła, że się zarumienił.
- Nie mam zamiaru zwalniać Natashy. Jest świetną
sprzedawczynią. Ludzie chętnie u niej kupują. Ale ponieważ
jest młoda, popełnia błędy. Takie jak dzisiaj.
- Czy skończyłaś już? - spytał Paul spokojnym tonem,
który jednak wskazywał, że chyba nieco przeholowała.
W tej samej chwili do sklepu wpadła jak burza Natasha.
- Zobaczcie, co kupiłam w Toodle Lou"! - zawołała,
prezentując im purpurowy zamszowy żakiet.
Z podziwem spoglądała na swój łup i dopiero po chwili
zdała sobie sprawę z milczenia Hillary.
- Och - zwróciła się do Paula. - Mówiłeś, że Hillary nie
będzie miała nic przeciwko temu.
- Myliłem się.
- No cóż, ona nigdy długo się nie gniewa - powiedziała
Natasha.
- Skoro Natasha już wróciła, mogę przedstawić ci wyniki
swojej pracy - stwierdziła Hillary oficjalnym tonem.
Paul wyciągnął rękę i delikatnie dotknął Hillary.
- Przepraszam, nie miałem racji - powiedział
- Wiem, że chciałeś jak najlepiej.
- Zgadza siÄ™.
Hillary rozchmurzyła się nieco:
- To nie tylko twoja wina. To Natasha sprzedała ci ten
pomysł, a sprzedawać to ona potrafi!
- Nie wiem, czy powinienem czuć się z tego powodu
lepiej, czy nie - mruknÄ…Å‚ Paul.
- Te perfumy sprawią, że od razu poczujesz się lepiej.
Hillary miała nadzieję, że i jej samej poprawią humor. A także
przypomną jej i Paulowi, iż łączą ich sprawy zawodowe.
- Masz tu cztery wersje perfum Dominique". TÄ™ tutaj -
powiedziała wskazując jedną z fiolek - uważam za najlepszą,
ale nie byłam w stanie idealnie ich skopiować. Nawet
dysponując chromatogramem. Musisz więc sam zadecydować,
które wybierzesz.
Hillary wyszła z pokoju, tak by Paul mógł w spokoju
zapoznać się z wynikami jej pracy. W gruncie rzeczy była z
nich bardzo dumna. Tylko znawca mógłby odróżnić kopię od
oryginału. Ludzie kupują kopie, ponieważ są tańsze od
oryginałów. Ale tańsze olejki pachną nieco inaczej. Tym
razem nie oszczędzała więc na cennych olejkach
zapachowych.
Perfumy te powinny otrzymać eleganckie i wyróżniające
się opakowanie oraz flakon, który byłby dziełem samym w
sobie. Jeśli dodać do tego koszty marketingu, reklamy i opłaty
licencyjne, łatwo się domyślić, że klient zapłaci co najmniej
dwieście dolarów za uncję. Prawie połowa z tego to czysty
zysk.
Hillary westchnęła, marząc w duchu, by mogła być u
Dominique" członkiem zespołu lansującego te perfumy.
Ciekawe, czy nadali im już jakąś nazwę?
Paul stanął w drzwiach, trzymając w dłoni jedną z fiolek.
- Nie opisałaś tych tutaj.
- Nie ma takiej potrzeby. To te wybrałeś? - spytała. - Ja
też uważam, że te są najlepsze. Nie mają wprawdzie tak
trwałego zapachu, jak bym chciała, ale poprawię to, dodając
mocniejsze koncentraty olejków.
- Jak ty to robisz? I to tak szybko?
- Jak kopiuję perfumy? - Hillary uśmiechnęła się w
sposób wskazujący na to, że nie po raz pierwszy odpowiada na
to pytanie. - To tak jak z dyrygowaniem orkiestrÄ…. Zaczynasz
od melodii. Nie jest obojętne, czy grasz ją na rogu, czy na
trąbce. Każdy instrument wnosi do melodii swój własny
rezonans. Podobnie jest z perfumami. Mogę odtworzyć zapach
na wiele sposobów. Sztuką jest znalezienie właściwego, tego,
którym posłużył się twórca perfum. Naturalny czy
syntetyczny? A może trochę jednego i drugiego?
Hillary prześlizgnęła się w wąskim przejściu obok Paula i
wzięła do ręki oryginalne perfumy Dominique".
- Tutaj musiano użyć dość starej receptury. Wielu ze
składników rzadko się już dziś używa lub zastępuje ich
chemicznymi odpowiednikami. Tu natomiast prawie nie ma
syntetyków.
- Zostały opracowane przed drugą wojną światową.
Hilary wyczuła napięcie w jego głosie i zmieniła temat.
- Pozwól, że pokażę ci flakon. - Wymyśliłam go wspólnie
z artystą szklarzem. To oryginalna butelka, choć perfumy będą
tylko kopiÄ….
Zauważyła, że uwagę Paula natychmiast przykuło
zamknięcie w postaci białej róży, znaku firmowego St.
Etienne".
- Przepiękna! - powiedział zwracając się do Hillary. -
Nawet my nie mamy tak pięknych flakonów. A powinniśmy.
Hillary zadrżała na samą myśl o tym.
- Może lepiej nie. Szyjka butelki jest bardzo słaba i gdyby
ktoś za mocno wcisnął korek, prawdopodobnie pęknie. -
Mówiąc to przyglądała się Paulowi, ciekawa, jak zareaguje. -
Pozostałaby tylko kupa szkła i szklana róża.
Z chwilą, gdy Paul pojął znaczenie jej ostrzeżenia,
szelmowski uśmiech zagościł na jego twarzy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]