[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podziwia, chce lepiej poznać, ale nie wyznał, że ją kocha. Ona
też. W krótkim czasie ich znajomość pokonała długą drogę i z
pewnością w ich przyjazni było coś szczególnego, ale żeby od
razu miała to być miłość? Nie wolno wyprzedzać rozwoju
wypadków, dopóki Julia nie zyska pewności co do Luke'a i
siebie. Nie powtórzy się przypadek Howarda Snellinga i
zadurzenie w niewłaściwym facecie, w niepoprawnym
podrywaczu, w mężczyznie wciąż myślącym o dawnej
dziewczynie, która nagle staje na jego drodze. Tym razem
wszystko musi być inaczej - albo nie należy wystawiać się na
pokuszenie.
Podjąwszy decyzję, mocniej nacisnęła pedał gazu. Jechała
właśnie pod górę. Drogę otaczały kasztanowce. Pazdziernikowe
słońce barwiło liście na czerwono i złoto. Skręciła na parking
dla personelu. Postanowiła skupić się teraz wyłącznie na pracy,
przynajmniej przez kilka następnych godzin.
RS
81
ROZDZIAA SIÓDMY
Po przyjściu na oddział czekało ją niemiłe spotkanie z
agresywnym, pijanym mężczyzną. Zataczał się w poczekalni i
zaczepiał zdenerwowanych pacjentów, początkowo jedynie
słownie. Kiedy jednak Julia i Dan zbliżyli się do niego, starając
się go namówić do przejścia do jednej z sal, przystąpił do
rękoczynów.
John Peak był w przyległej salce, więc natychmiast pospieszył
kolegom na pomoc. Przybiegła też jedna z pielęgniarek. Całej
czwórce udało się w końcu obezwładnić mężczyznę, zdążył
jednak mocno uderzyć Julię w twarz. Gdy uspokojono go i dano
zastrzyk, policzek Julii był czerwony i spuchnięty.
- Chodz, niech cię obejrzę - poprosił John. - Trzeba się
upewnić, że nie przeciął ci skóry. Ręce tego draba nie grzeszyły
czystością.
Przeszli do jednego ze stanowisk opatrunkowych, gdzie John
uważnie obejrzał policzek Julii.
- Masz maleńką ranę na kości policzkowej, tuż poniżej
lewego oka, ale sądzę, że wystarczy tylko trochę antyseptycznej
maści. Jednak będziesz miała paskudnego siniaka, Julio. Możesz
też mieć podbite oko. Przyjrzę się twoim zrenicom, żeby się
upewnić, że cios nie spowodował żadnego uszkodzenia. -
Zbadał jej oczy za pomocą oftalmoskopu, szczególnie dokładnie
oglądając lewą zrenicę. - Wszystko w porządku - powiedział.
Tak jak się spodziewała. Jakby na potwierdzenie swojej opinii
pedanta, dodał: - Dobrze wiesz, że uderzenia w głowę nie
można lekceważyć.
- Ależ oczywiście, masz rację, John. Dziękuję za badanie.
Muszę się wpisać do księgi wypadków wśród personelu.
Podpiszesz to pózniej?
- Jasne. - John spojrzał na zegarek. - Ciekawe, gdzie jest
Luke. To do niego niepodobne, żeby się spózniać bez
uprzedzenia.
RS
82
- John, przepraszam, zupełnie zapomniałam ci powiedzieć.
Luke'a dziś nie będzie. Dostał zwolnienie. Ma zapalenie płuc.
Dzwonił do mnie dziś rano i prosił, żeby ci o tym powiedzieć.
Chciałby, żebyś go zastępował, jeśli możesz. Zadzwoni do
ciebie pózniej.
John Peak miał obrażoną minę.
- Oczywiście to nie twoja wina, Julio, ty też musiałaś zostać o
tym zawiadomiona, ale uważam, że szef powinien był
powiadomić mnie o tym osobiście.
Czas na jedno z tych niewinnych kłamstewek, z których
żartował Luke, pomyślała Julia. Cóż, działa przecież w dobrej
wierze. Stosunki między Johnem i jego szefem powinny układać
siÄ™ harmonijnie.
- Twój telefon był zajęty, John. Luke ledwo mówił, więc
zapewne skorzystał z okazji, żeby przekazać ci tę wiadomość
przeze mnie. - Zacisnęła kciuki w nadziei, że przekonała Johna.
I tak się stało, gdyż od razu się rozpogodził. Sprawiał
wrażenie uspokojonego i zadowolonego.
- Wszystko jasne, po prostu nie pomyślałem, że telefon mógł
być zajęty. Teraz, Julio, muszę wracać do pracy. Na pewno
dobrze siÄ™ czujesz?
- Nic mi nie jest - odparła, oddychając z ulgą. - Wpiszę się
tylko do rejestru wypadków przy pracy i dołączę do ciebie.
Ranek minął szybko, podobnie jak większość popołudnia. Po
trzeciej Julia była już wolna. Wróciła do domu, w ciągu
dwudziestu minut przebrała się w brązową spódnicę i niebieski
sweter i była gotowa do drogi. Chciała zachowywać się
powściągliwie i rozważnie, nie mogła jednak powstrzymać
ogarniającej ją fali podniecenia na myśl o tym, że zobaczy się z
Lukiem.
Dobrze jej wyjaśnił, jak do niego dojechać. Szybko i bez
kłopotów odnalazła mały domek stojący przy bocznej ulicy.
Zaparkowała na podjezdzie obok budynku, obeszła ogród
otoczony żywopłotem, aż znalazła drewnianą bramkę, za którą
RS
83
kryła się wyłożona cegłą ścieżka, prowadząca do frontowych
drzwi.
Była w połowie drogi, gdy otworzyły się i w progu stanęła
kilkunastoletnia dziewczyna w opiętych dżinsach i bawełnianej
koszulce. Czerwony materiał ciasno opinał jej piersi.
- Słucham? - spytała zaczepnie. - Czego pani chce? Pan
doktor jest chory, nikogo nie przyjmuje.
Zagrodziła Julii wejście do domu, opierając dłonie na
szczupłych biodrach. Była agresywną, młodą kobietką o
wyglÄ…dzie licealistki.
Z pewnością nie jest to pani Crowe, uosobienie idealnej
gospodyni. Ta dziewczyna przypomina raczej nieobliczalnego,
zadziornego urwisa.
- Czy pani Crowe? - zapytała Julia. - Pan doktor mnie
oczekuje.
- Siostra Manning ze szpitala? - odpowiedziała dziewczyna
pytaniem.
- Tak - odparła Julia, starając się uśmiechnąć przyjaznie. Nie
podziałało to jednak na nastolatkę, choć przesunęła się i
otworzyła drzwi na tyle szeroko, by Julia mogła wejść do
środka. - Jak doktor Steel się dziś czuje, pani Crowe?
- Wolne żarty. Czy ja wyglądam na panią Crowe? To moja
matka, ja jestem Mandy.
Julia odetchnęła z ulgą. Dzięki Bogu, że to dziewczę nie jest
gospodynią Luke'a. Nie mogłaby znieść myśli, że taka smarkata
opiekuje się nim, ściele łóżko czy robi pranie.
- Zastępujesz teraz mamę?
- Aha. Poszła zrobić panu doktorowi zakupy. Niezle się
załatwił. Nie jestem pewna, czy powinien przyjmować gości.
Gdyby to ode mnie zależało, nie pozwoliłabym mu. - Spojrzała
bezczelnie w oczy Julii, jakby czekajÄ…c na jej sprzeciw.
Julia nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy rozgniewać.
Najwyrazniej młodej damie podobał się Luke i była wrogo
nastawiona do odwiedzajÄ…cych go kobiet.
RS
84
- Ja jestem przecież pielęgniarką - oznajmiła pojednawczo. -
Nie jestem zwykłym gościem. Muszę porozmawiać z doktorem
Steelem na temat spraw szpitala.
W tym momencie Mandy przeszła metamorfozę. Jej twarz się
rozpogodziła. Wyglądała teraz bardzo ładnie, jak mała
dziewczynka.
- A, to co innego. To, można powiedzieć, interesy. Nie jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed