[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słuchawce, wydrukiem faksu lub wiadomością w poczcie internetowej. Zdarzy się, że zaproszą do sie-
bie na kolację jakąś znajomą parę. W pewnej chwili Oliver uświadomił sobie, że niepostrzeżenie prze-
niknął w zaklęty świat par, poza którym przebywał przez tak wiele lat. Człowiek żyjący w parze zaw-
sze ma z kim wyjść do kina albo na spacer. Samotni dryfują jak rozbitkowie, wirują wokół zbitej masy
ludzi połączonych w pary. Od czasu do czasu pomyśli jeszcze o życiu rozbitków, z zadumą i tęsknotą;
miało swoje dobre strony.
 Kath?  pyta Sandra.
Odezwała się tak niespodziewanie, że Oliver natychmiast zamienia się w słuch. Przebywał
gdzieś daleko myślami, mechanicznie stukając w klawiaturę palcami. Teraz przestaje stukać, wraca do
biura.
 Siostra Elaine. Jak ona wyglądała?
R
L
T
Spostrzega u Sandry tak dobrze znany mu wzrok, uważny i skupiony, niczym u ogara wietrzą-
cego zwierzynę; takim wzrokiem można patrzeć na kawałek mięsa, w który trzeba wgryzć zębiska, a
można na układ akapitów, które trzeba odpowiednio rozmieścić na stronie.
Jak wyglądała Kath? Oliver ma twardy orzech do zgryzienia. Jak opisać Kath? Od czego za-
cząć?
 Była...  zaczyna.  Hm... no... miała ciemne włosy. Nie była wysoka.
 W twoim domu, w szufladzie w biurku, jest zdjęcie dziewczyny nad stawem, zauważyłam je,
kiedy szukałeś dla mnie własnej fotografii, to ona?
Sandra ma zmysł obserwatora. Oliver wie, o którym zdjęciu mówi. Kath siedzi po turecku na
trawie nad brzegiem stawu w ogrodzie Nicka i Elaine. Mruży oczy przed słońcem, posyła w obiektyw
promienny uśmiech, widać jej nagie ramiona i uda: jest zachwycająca. Nic dziwnego, że zdjęcie wpa-
dło Sandrze w oko.
 Tak, to Kath  mówi Oliver.
 Rozumiem  Sandra spogląda nań zagadkowo.  Była atrakcyjną kobietą, prawda?
 Tak, była atrakcyjną kobietą  przyznaje Oliver.  Można tak powiedzieć.
 Myślałam, że to zdjęcie jednej z twoich dziewczyn. Oliver niemal otworzył buzię ze zdu-
mienia.
 O Boże, ależ skąd. Nie, nie.
Sandra uśmiecha się delikatnie. Znowu przenosi wzrok na ekran monitora. Dla niej temat Kath
jest zamknięty.
Ale Oliver dalej o niej myśli. Wciąż trudno uwierzyć, że Kath już nie wpadnie nagle do pokoju.
Nigdy więcej. Jak często to wtedy robiła  nikt się jej nie spodziewa, Elaine nie ma pojęcia, gdzie jest
Kath, z kim, co robi, i nagle jest! Spada jak grom z jasnego nieba, stoi w drzwiach, uśmiechnięta od
ucha do ucha:  Bardzo jesteście zajęci? Chyba mogę zostać na lunch?"
Widzi ją, jak wchodzi do domu, taszcząc skrzynię soczystych brzoskwiń. Wykupiła chyba cały
zapas w sklepiku.  Pychota, jedzcie", zapraszała.  Nie mogłam się powstrzymać, urządzimy sobie
brzoskwiniową ucztę". Elaine ściąga wargi. Oliver zgaduje jej myśli: ekstrawagancja i wygłup, owoce
się zepsują, zanim zdążą je zjeść.
Elaine zachowywała się dziwnie wobec Kath. Widać było, że obecność siostry budzi w niej
niepokój. Przy nich wyczuwało się napięcie. Elaine ciągle obserwowała Kath, ale z drugiej strony,
każdy przecież na nią patrzył. Ale Elaine patrzyła na nią złym okiem. Krytykowała przy byle okazji.
Syndrom starszej siostry  ale było w tym jakieś wyjątkowo zjadliwe ostrze. Kath zdawała się tym
nie przejmować. Uśmiechała się, robiła uniki:  Dobrze, dobrze, już nie będę, obiecuję poprawę... Ach,
słuchaj, muszę ci powiedzieć, co ostatnio odkryłam, jest takie miasteczko..."
R
L
T
Kath. To niemożliwe... myśli Oliver. Wierzyć się nie chce. Za każdym razem, gdy Kath pojawia
się w jego myśli, czuje, jak przeszywa go snop jasnego światła. Kath opowiada, gdzie była, mówi o
ludziach, których poznała, jest pełna werwy i zapału, tylko ona potrafi tchnąć życie w całą grupę. Nie
ma nikogo, myśli Oliver, nikogo, w czyją śmierć... byłoby trudniej uwierzyć.
Kiedyś się zastanawiał, dlaczego nie zakochał się w Kath. Przecież tak wielu mężczyzn się w
niej kochało. On nie. Kath wydawała mu się owocem zakazanym. W jakimś niepojętym sensie, oto-
czona świętą czcią. Z pewnością nie jemu była przeznaczona. Owszem, była dla niego bardzo ser-
deczna, przyjazna i otwarta. Ale taka była dla wszystkich. Prawie wszystkich. Jeśli Kath ktoś nie ob-
chodził, odsuwała się od niego. Nigdy nie widziało się z jej strony wyrazów dezaprobaty czy niechęci
wobec takiej osoby, raczej usuwała się w cień, tworząc wokół niej pustą przestrzeń. Do tego trzeba
mieć więcej niż talent, myśli Oliver. Ale Kath taka była. Jeśli coś jej nie pasowało, jeśli w jakiejś sy-
tuacji czuła się niezręcznie, usuwała się na bok i szła inną ścieżką. A może tak się tylko zdawało? Pa-
mięta dociekliwe pytanie Elaine:  Nie pracujesz już w galerii?" I odpowiedz Kath:  Nie, jakoś się nie
układało, poza tym poznałam fantastycznego faceta, który prosi mnie o pomoc w organizowaniu festi-
walu".
Kath często się pojawiała z jakimś mężczyzną. Oliver stwierdza ze zdziwieniem, że nie pamięta
twarzy ani jednego z nich, choć takiego człowieka niemal się nie spuszczało z oczu. Zazdrość? Chyba
nie. Raczej zaciekawienie, komu Kath dała się zwabić, a także troska: czy ten mężczyzna jest jej wart?
Ale nie było powodów do niepokoju. Kath rzadko pojawiała się drugi raz z tym samym mężczyzną, a
większość czasu w ogóle spędzała sama. To wydawało się godne zastanowienia, że żadnemu nie udało
się przywiązać do siebie Kath. Ale cóż, niewątpliwie posiadała ów talent magicznego usuwania się w
cień.
Tym większym zaskoczeniem był dla wszystkich Glyn Peters. Oliver pamięta dni poprzedzające
jego pojawienie się na scenie. Najpierw zauważało się dziwne napięcie u Elaine, wyczekiwanie i nie-
pewność. Potem, któregoś dnia, w domu Elaine zjawia się Kath, z tym facetem, który czuje się jak u
siebie, rozparty niedbale na krześle, zakłada nogę na nogę, pod stołem Elaine, jakby miał prawo czuć
się jak u siebie w domu. Nie spuszcza oczu z Kath i nieustannie mówi. Oliver nie chciał wyciągać da-
leko idących wniosków, obserwował ostrożnie, trochę nastroszony; ale stopniowo mężczyzna zaczął
go intrygować, nawet oczarowywać. Bez wątpienia umiał się znalezć. Nic dziwnego, że zrobił karierę
w telewizji. W towarzystwie potrafił mówić w taki sposób, że zdawał się zwracać do każdego osobi-
ście, ot, wprost do ciebie, jakbyś ty jeden był predestynowany do zrozumienia tych wszystkich arcy-
ciekawych opowieści. Oliver słyszy go jak dziś; zamyka wszystkim usta barwnym opowiadaniem o
średniowiecznym systemie rotacji upraw, a potem o tym, jak w prosty sposób można datować stary
żywopłot; patrzy ci przy tym w oczy, a ty czujesz się wyróżniony, uznany za konesera.
R
L
T
Czy również Kath nie oparła się temu urokowi? Któregoś ranka Elaine wsuwa głowę przez
uchylone drzwi jego biura i od razu przechodzi do rzeczy:  Możesz zapisać sobie nową datę w kalen-
darzyku, Oliver. Kath wychodzi za mąż. Będziemy mieli imprezę. Pamiętasz Glyna Petersa? Był u nas
parę tygodni temu". Tylko tyle. Ho, ho, szczęśliwy pan Peters. Jak on to zrobił? Oliver pamięta jedno z
gwarnych spotkań w kuchni, stół zastawiony jedzeniem i piciem, Nick coś mówi, ale Glyn mówi naj-
więcej, a Kath siedzi na fotelu przy oknie, z boku, z podwiniętymi nogami, przy Polly. Dziewczynka
zawsze starała się być tam, gdzie ciocia. Kath zaplata jej warkocz  Polly ma długie włosy szkolnej
uczennicy. Kath rozczesuje je i zerka raz po raz na Glyna z namysłem, jakby pytała go o coś, jakby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed