[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chodził za nami wszędzie jak przymilny nadworny błazen i nawet lizał nas po stopach przy
ka\dej nadarzającej się okazji. Ona była agresywna jak pitbulłterrier, on zasługiwał na
określenie  kociaczek". Ona była wredna i pełna pretensji, on tryskał miłością i niewinną joie
de vivre, szalejąc po drewnianych podłogach z radosnym impetem piłki kopniętej przez
Thierry'ego Henry'ego.
Człowiek nic nie mógł poradzić na to, \e miał się na baczności przed Potworzyca Mog, tak
samo jak nic nie mógł poradzić na to, \e George'a kochał. Aagodny, przymilny, dobry i skory
do zabawy, był jak \ywa pluszowa zabawka, poruszana wspaniałym poczuciem humoru.
Marnowaliśmy godziny na gonieniu się z nim i próbach nauczenia go podstawowych
komend: Siad!, Le\eć!, Do nogi! Zarzucaliśmy mu koc na głowę i patrzeliśmy, jak usiłuje się
spod niego uwolnić. Obserwowaliśmy, jak szczeka na swoje odbicie w lustrzanych drzwiach
szafy i próbuje dostać się na drugą ich stronę, do tamtego psa. Piszczące zabawki
sprzedawane w sklepach dla zwierząt wcale go nie pociągały, za to prawdziwą fascynację
budził w nim papier. Po\erał  Guardia-na" szybciej ni\ lewicowi liberałowie i poczynił
wielkie spustoszenie w papierze do pakowania w naszym sklepie obuwniczym. Na szczęście
kierowniczka lubiła psy. Zamiast zgłaszać pretensje, jeszcze go zachęcała.
Najlepszym prezentem na świecie było pudełko chusteczek higienicznych: George darł
zawartość, z czego połowę połykał, a potem zwracał swoją drugą stroną. Zniszczył niejeden
artykuł, który usiłowałam pisać, ale wyglądał na tak skruszonego, kiedy robiłam mu wyrzuty,
\e natychmiast zyskiwał moje przebaczenie.
George najbardziej lubił bawić się prowizoryczną zabawką zrobioną ze starej skarpety
wypchanej papierem. Joshua machał mu nią przed nosem i George ruszał w pogoń po całym
mieszkaniu, biegając tam i z powrotem po schodach, tratując wszystko, co stanęło mu na
drodze: sofy, krzesła, stolik, świe\o pościelone łó\ka, siedzących
71
ludzi, nawet oburzoną Potworzycę Mog, i nie zwracał najmniejszej uwagi na bałagan, który
powodował. Kiedy wreszcie udało mu się wyrwać Joshui wypchaną skarpetę, wywijał nią z
siłą lwa zabijającego ofiarę, po czym siadał spokojnie, by ją rozerwać. Po wygryzieniu dziury
w tkaninie i wyłowieniu zawartości zwykle był tak wyczerpany, \e zasypiał z głową uło\oną
na stosie mokrego papieru.
Nie przeszkadzało mi, \e muszę sprzątać bałagan po George'u, nawet jeśli od czasu do czasu
była to kału\a, poniewa\ byłam do niego bardzo przywiązana. Mo\e nie wygrałby \adnej
nagrody za inteligencję - nigdy nie zdałby podstawowego egzaminu z komendy Aportuj! - ale
na jego widok serce mi topniało. Jak dziecko-kwiat z lat sześćdziesiątych, George kochał
wszystkich, począwszy od nas, jego właścicieli, na włamywaczu skończywszy, którego
pewnego popołudnia przyłapaliśmy na próbie włamania się do domu. George nieustannie
machał ogonem. Mo\e to była kwestia rasy, jako \e istnieje dowcip o ogonach spanieli
cavalier king charles. Pan Smith prowadzi swojego cavaliera do weterynarza i prosi o
obcięcie mu ogona. Wstrząśnięty weterynarz pyta:  Dlaczego chce pan to zrobić? To okrutne,
niepotrzebne i bolesne! Ta rasa znana jest z tego, \e często macha ogonem. W taki sposób
wyra\a swoją radość i przywiązanie." Pan Smith wzrusza ramionami i ponuro odpowiada:  W
tym problem. Widzi pan, moja teściowa przyje\d\a do nas z wizytą i nie chcę, \eby
pomyślała, \e ktoś z nas cieszy się na jej widok".
George nie sprawił, \e przestaliśmy tęsknić za Udim, ale udało mu się to, na co liczyłam:
przywrócił nam radość \ycia i sprawił, \e lepiej się poczuliśmy. Teraz Joshua i ja nie
musieliśmy ju\ zmuszać się do rozmowy, gdy byliśmy we dwoje. Zawsze mieliśmy temat:
George'a. Kiedy Joshua wracał ze szkoły, w domu czekał na niego towarzysz zabaw. W
weekendy mieliśmy prawdziwy powód do spacerów po Hampsted Heath: George potrzebuje
ruchu. A gdy Joshua, moja siostrzenica Jessica i mój wnuk Nathaniel budowali w salonie
zamek z poduch, poduszek i prześcieradeł, co często robili, teraz mie-
72
li jeńca, którego mogli uwięzić w środku: drogiego, nieszczęsnego George'a. Kiedy
wieczorami siedziałam sama na sofie z George'em śpiącym przed kominkiem, czułam, \e
nasze mieszkanie przestało być mauzoleum i znowu stało się prawdziwym domem. Za
wszystko to byłam nieskończenie wdzięczna George'owi. Ciągłe się nad nim rozczulałam.
Podobnie jak inni. Nieznajomi zatrzymywali mnie na ulicy, by podziwiać George'a. Dzieci
przed szkołą ustawiały się w kolejce, \eby go pogłaskać. Dorośli obojga płci przystawali,
\eby dać mu całusa i przemawiać do niego pieszczotliwie jak do małego dziecka. Wszyscy
krewni tak\e zadurzyli się w George'u, nie wyłączając mojej dziewięćdziesięcioczteroletniej
babci Laury i mojej mamy Ho-ney, która mimo upływu lat wcią\ nosiła \ałobę po Freddym,
naszym yorku.
Co do Sue... Pomiędzy nami zawsze istniała zdrowa siostrzana rywalizacja, w której częściej
to ona wygrywała. Wspaniałe cenzurki szkolne:  Doskonała praca!",  Szóstka!",  Kolejny
udany semestr!" przyćmiewały moje, aczkolwiek nie było to trudne, poniewa\ nauczyciele w
najlepszym razie mogli o mnie powiedzieć, \e jestem  leniwa",  niedbała" i jeszcze nie
osiągnęłam poziomu wytyczonego przez mityczny i nigdy niewykorzystany  potencjał". Jeśli
chodzi o mę\czyzn, to odkąd moja niezwykle atrakcyjna siostra skończyła trzynaście lat,
zawsze ustawiały się do niej kolejki konkurentów, podczas gdy ja wzdychałam do jakiegoś
długowłosego typka, który nawet nie wiedział o moim istnieniu. W pózniejszym okresie Sue [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed