[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gasthof na Breitenfurter Strasse. Za torami kolejowymi, w sąsiedztwie hotelu, leżał po
ich zachodniej stronie spory cmentarz, gdzie według informacji podanej przez
reporterkę Busch został pochowany Kurt Steinbeck.
Po kolacji zmusiłem się do wyjścia na spacer. Udałem się prosto na cmentarz.
39
Jutro odwiedzę redakcje - postanowiłem, gdy wszedłem na teren pustego,
spokojnego cmentarza.
Chodziłem alejkami do zmierzchu, ale nie udało mi się odnalezć grobu Steinbecka.
Zrezygnowany wróciłem do hotelu.
Następnego dnia z samego rana na dwie godziny przed śniadaniem znowu poszedłem
na cmentarz. Wypoczęty i świeży już po dwóch kwadransach odnalazłem wśród
zaniedbanych grobów niezwykle skromną mogiłę porośniętą zielskiem. W niewielki
kopczyk wbito dawno temu zardzewiały dziś krzyż, zaś poczerniała tabliczka z
nekrologiem opierała się o jego pionowy element. Odczytałem niewyrazny napis:
Kurt Steinbeck
1935-1958
Obok grobu leżała oderwana zakładka z opakowania filmu do aparatu, a w mojej
głowie zapaliło się alarmowe światełko . Oczywiście, to jeszcze o niczym nie
świadczyło. Ktoś mógł bowiem tutaj stać całkowicie przypadkowo i otworzyć film do
aparatu. Wyjaśnień było zresztą wiele. Ale wysoki i gęsty perz porastający grób był
jakby zaczesany na boki. Ktoś stosunkowo niedawno przygniótł zielsko, aby z jego
gąszczu wydobyć na światło dzienne poczerniałą blaszkę z nekrologiem. To mogło stać
się najpózniej poprzedniego wieczora, gdyż zdzbła perzu odzyskiwały elastyczność i
powracały do wertykalnej pozycji.
Ktoś interesuje się grobem Steinbecka - zmroziło mnie to odkrycie.
Zamyślony wróciłem do hotelu na śniadanie.
Postanowiłem przed południem odwiedzić redakcje, z którymi Wunderalp
współpracował, a po południu znowu pójść na cmentarz. Niestety, w trzech redakcjach
nie chciano mi podać adresu Jurgena Wunderalpa. W tej sytuacji zadzwoniłem do
reporterki Busch i przedstawiłem jej nowy problem.
- Gdzie jesteś? - zapytała.
Mój wzrok spoczął na ażurowej iglicy gotyckiej katedry Zwiętego Szczepana
wyrastajÄ…cej ponad miasto.
- Niedaleko Innere Stadt* [Centralna, I dzielnica Wiednia.]. Dokładnie na
Singerstrasse!
- To świetnie. Skręć w Grunangergasse, potem w lewo i idz wzdłuż katedry aż do
Rotenturmstrasse. Na najbliższym skrzyżowaniu znajdziesz pizzerię, do której zawsze
wpadam z przyjaciółmi na wspaniałą pizzę wegetariańską. Idz tam na kawę i czekaj na
telefon ode mnie.
Poszedłem do pizzerii, robiąc w sercu tego naddunajskiego miasta sporo zdjęć. W
pizzerii zamówiłem kawę i czekałem na telefon od Judith. Reporterka zadzwoniła
wkrótce i podała mi adres Wunderalpa.
- Powodzenia, Pawle! - rzekła na pożegnanie.
Wunderalp mieszkał w dzielnicy Brigittenau w bliskim sąsiedztwie Dunaju, z
cudownym widokiem na najwyższą budowlę miasta, Wieżę Dunaju, wyrastającą z
terenu Donauparku po drugiej stronie rzeki.
Jednak na miejscu spotkało mnie rozczarowanie. Dozorca kamienicy poinformował
mnie, że Wunderalp wyprowadził się pięć lat temu i nie zna obecnego miejsca
40
zamieszkania dziennikarza. Pozwolił mi jednak skorzystać z książki telefonicznej.
Wunderalpów było w Wiedniu kilkunastu i żaden nie nosił imienia Jiirgen. Na wszelki
wypadek spisałem te telefony i pożegnałem dozorcę.
Wróciłem do hotelu i zaraz zacząłem obdzwaniać wszystkich wiedeńskich
Wunderalpów. Cóż z tego, skoro żaden abonent nie miał nic wspólnego z
emerytowanym dziennikarzem o imieniu Jurgen.
Z poczuciem porażki polazłem po raz trzeci na cmentarz. W administracji cmentarza
próbowałem znalezć jakiś ślad prowadzący do rodziny pochowanego Kurta Steinbecka.
Ale nikt nie chciał mi udzielić żadnych informacji.
- Grób jest zaniedbany - usłyszałem z ust bladej niewiasty po pięćdziesiątce. - Zmarły
nie ma już rodziny albo zapomnieli o nieboszczyku.
Wyszedłem za zewnątrz i już zamierzałem udać się do hotelu, gdy moją uwagę
przykuła wysiadająca z białego opla dziewczyna o krótkich żółtych włosach. Była
ubrana w jasną koszulkę polo i dżinsowe spodnie. Owszem, dziewczyna była ładna,
zgrabna, ale w tej chwili zainteresował mnie przede wszystkim aparat fotograficzny w
jej ręku. Momentalnie skojarzyłem to sobie ze znalezioną obok grobu Steinbecka
oderwaną zakładką pudełka po filmie. Poza tym opel miał niemieckie tablice
rejestracyjne, co także dawało wiele do myślenia. Stanąłem pod dużym klonem i
odprowadziłem dziewczynę wzrokiem do bramy cmentarza. Na wszelki wypadek,
zrobiłem dwa zdjęcia: jej oraz opla, którym przyjechała.
Po chwili ruszyłem za nią.
Nie oglądała się za siebie. Nie szukała też wzrokiem nagrobków, nie zatrzymywała
się przed pomnikami i nie czytała napisów. Ona wiedziała, dokąd idzie.
I jak się domyśliłem, skręciła w prawo i już po chwili znalazła się przed grobem
Steinbecka. Stanęła kilka metrów przed nim i zaczęła manipulować przy aparacie.
Zbliżyła się do zarośniętego grobu, przydeptała trampkami niesforną trawę przed
tabliczką i cofnęła się. Pstryknęła kilka zdjęć i dopiero wtedy obejrzała się za siebie,
jakby wyczuła, że jest obserwowana.
- Guten Tag - uśmiechnąłem się do niej i podszedłem.
Popatrzyła na mnie wrogo i cofnęła się.
- Kim jesteś? - warknęła po niemiecku. - I czego chcesz ode mnie? Szedłeś za mną od
bramy. Dlaczego?
- Lubię cmentarze - odpowiedziałem spokojnie, aby jej nie spłoszyć. - Tutaj nikt
nikomu nic nie zrobi. Szkoda tylko, że niektórzy zmarli zabrali swoje tajemnice do
grobu.
- Co masz na myśli?
- Wezmy tego tutaj - mówiłem, wskazując na grób płetwonurka. - Zginął w
lodowatych wodach jeziora Toplitz, a zmasakrowane ciało wypłynęło po kilku dniach.
Możemy tylko się domyślać, że został zamordowany przez wspólnika. Zdrajca i
morderca w jednej osobie zabrał cenne rzeczy wydobyte przez płetwonurka i wyjechał
za Atlantyk, aby się dogadać w sprawie ich sprzedaży. Niestety, spotkał go podobny los
co płetwonurka, a mianowicie został zabity przez innego wspólnika.
- Wyczytałeś to wszystko z tego grobu? - wbiła we mnie smutne niebieskie oczy.
Dopiero teraz dostrzegłem, że jest ładna i młodsza, niż to oceniłem za bramą
cmentarza, a mały pieprzyk na prawym policzku, tuż przy nosie dodawał jej uroku, był
41
jakby jej znakiem firmowym . Poza tym biła od niej pewna szczerość powiązana
subtelnie z prostolinijnością; była z tych istot, które posiadają tak zwany charakterek.
- Powiedzmy, że wiem to wszystko z pierwszej ręki - odpowiedziałem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]