[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Okłamywał i ją, i siebie. Wygadywał bzdury, że nie chce jej kochać. Musi błagać ją na kolanach o jeszcze jedną szansę.
Pobiegł do garażu i wsiadł do samochodu. Jechał do Peppy, nie zważając na to, że jest czwarta rano. To będzie najtrudniejsza, a zarazem
najprostsza rzecz w jego życiu. Błaganie na kolanach jest niczym w porównaniu z życiem bez Peppy.
Mozolnie wchodziła po schodach. Głowa ją bolała od powstrzymywanych łez. Oczy miała podpuchnięte. Była zbolała i otępiała. I zagubiona.
Nie wiedziała, co dalej. Konfrontacja z Camem miała w sobie jakąś ostateczność.
Opadła na kanapę, rzuciła torebkę na stolik i zamknęła oczy. Pulsowało jej w skroniach. Musi zasnąć. Sen to przynajmniej chwilowa ucieczka
od rzeczywistości. Od dnia otwarcia kawiarni się nie wysypiała.
Sprawdziła, która godzina. Za dwie godziny musi być na nogach. Nastawiła budzik i położyła się na boku.
Zapach dymu i swąd spalenizny obudziły ją z mocnego snu. Podniosła powieki i usiadła przerażona.
Otaczała ją ściana ognia. Wokół kłębił się dym. Nie wiedziała, jak się wydostać ani czy w ogóle jest na to sposób.
Wciągnęła powietrze i zakaszlała, czując pieczenie w płucach. Zdała sobie sprawę z niebezpieczeństwa i wpadła w panikę. Chwytając się za
brzuch, wstała z kanapy, próbując dojrzeć coś przez płomienie i dym. Przypomniała sobie, że podczas pożaru najbezpieczniej jest trzymać się
blisko podłogi. Zniżyła się tak, jak mogła. Zakryła usta i nos bluzką.
Telefon. Gdzie jest telefon?
Odwróciła się, lecz w gęstym dymie szybko traciła orientację. Jeśli czegoś nie zrobi, zginie w płomieniach.
Zamknęła oczy i wyobraziła sobie pokój, usiłując zdusić panikę. Znała każdy centymetr mieszkania, nie zrobi nic głupiego z powodu zwykłej
histerii.
Musi ratować dziecko. Musi ratować siebie.
Zaczęła brnąć na czworakach w stronę drzwi. Płomienie lizały już sufit, dym wypełnił kąty. Coraz trudniej było oddychać. Myśl o dziecku
dodawała jej siły i determinacji. Już była w korytarzu, tam nie było tyle dymu. Nie zważając na pokaleczone kolana i dłonie, przyspieszyła.
Gdy znalazła się niedaleko drzwi, te gwałtownie pękły i jakaś ich część wpadła do środka. Dym zaczął wydostawać się na zewnątrz. Usłyszała
krzyki, a potem silne ręce podciągnęły ją do góry. Strażak wziął ją na ręce i wyniósł. Wokół widziała morze mrugających świateł, dym i płomienie
wystrzelające w stronę rozgwieżdżonego nieba.
 Czy w domu jest ktoś jeszcze?  krzyknął strażak.
 Nie  odparła zdumiona, że jej głos zamienił się w cichy skrzek.
Strażak przekazał ją innemu mężczyznie, który położył ją na noszach.
 Dziecko  wychrypiała Peppa.  Jestem w ciąży.
Maska tlenowa zakryła jej twarz. Potem leżała w karetce, a nad nią pochylało się dwóch ratowników. Poczuła ukłucie w ramię. Ratownicy
wykrzykiwali jakieś pytania. Próbowała im powiedzieć, że wszystko jest w porządku, ale przez maskę nie mogła tego zrobić.
Leżała otępiała, usiłując odtworzyć w myśli, co się stało. Granice pola jej widzenia zaczęły się zacierać, a potem ratownik krzyczał, by z nimi
została.
 Nic mi nie jest  próbowała powiedzieć. Dwa razy zamrugała powiekami, po czym zapadła w ciemność.
Gdy wjechał na ulicę, gdzie mieszkała Peppa, w ustach mu zaschło. Zcisnął kierownicę i dodał gazu.
Okolica jarzyła się błyskającymi światłami. Stały tam samochody policyjne, karetki i wozy straży pożarnej. Powietrze przesycone było ciężkim
zapachem dymu. Niebo w poświacie płomieni zdawało się pomarańczowe.
Zahamował z piskiem opon przed policyjną blokadą, wyskoczył z suva i pognał w stronę domu Peppy. Płonął cały rząd budynków. Strażacy
kierowali strumienie wody z kilku stron.
 Hej! Tam nie wolno!
Zignorował wołanie, myślał tylko o Peppie. Nie może jej stracić. Z jego gardła wyrwał się zduszony szloch.
Kiedy dotarł do pierwszej linii wozów strażackich i karetek, uderzył go jakiś spadający przedmiot. Cameron upadł na ziemię, a potem wstał,
zataczając się. Policjant złapał go i krzyczał coś, czego nie rozumiał. Z pomocą kolegi położył Cama na ziemi.
 Puśćcie mnie!  wrzasnął Cameron.  Muszę po nią iść. Peppa! Ona jest w ciąży. Muszę ją uratować. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim12gda.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed