[ Pobierz całość w formacie PDF ]
były najgłębsze. Na cichej, zadrzewionej uliczce nie było \adnego ruchu. Większość sąsiadów doktor
Cul-bertson ju\ chyba spała.
Josh wyciągnął rękę w stronę dzwonka, ale Paige chwyciła go za nadgarstek. Głową wskazała drzwi.
Były uchylone. Josh poczuł zbierającą się w nim falę niepokoju.
Nawet w tak spokojnej okolicy nikt nie poło\yłby się spać, zostawiając otwarte drzwi. A doktor
Culbertson na pewno zamknęła je za nimi, kiedy wychodzili.
Gdyby alarm się włączył, na pewno dookoła panowałoby teraz spore zamieszanie. Sądząc jednak po
panującej wokół ciszy, nic takiego się nie stało. Co oznaczało, \e system alarmowy nie został
włączony lub \e ktoś go wyłączył.
W ka\dym razie stanowiło to zaproszenie, \eby wejść do środka i przeszukać dom lekarki. Mo\e
nawet zbyt wyrazne zaproszenie, pomyślał Josh.
- Pistolet - szepnął, wyciągając rękę.
Nastąpiła chwila wahania, po czym usłyszał cichy szelest, świadczący o tym, \e Paige przeszukuje
torebkÄ™.
- Jest - odezwała się po chwili, ignorując jego wyciągniętą
dłoń.
- Jeśli mam wejść pierwszy, wolałbym go mieć w ręku - po
wiedział spokojnie, niemal rozbawiony jej niechęcią do przeka
zania mu broni. Mógł to jednak zrozumieć, teraz lepiej ni\
kiedykolwiek przedtem.
~ To ja mam identyfikator - przypomniała.
- Aja, zdaje się, mam większe doświadczenie.
- Którego, w razie gdybyś o tym zapomniał, nie pamiętasz.
- Pamiętam, jak z niego korzystać.
-
162 PAMITNA NOC
- Podejrzewam, \e ty zamierzasz po prostu podejść do drzw'
i zapukać?
- Właściwie to tak. Tak byłoby chyba uprzejmiej - odparł
rozbawiony jej przesadną ostro\nością.
- Pracujemy w CIA - oświadczyła przechodząc za nim. -
Nie musimy być uprzejmi.
Przebiegła trawnik, pozostając w cieniu licznych drzew i krzewów. Josh dogonił ją, kiedy dotarła do
dwóch du\ych okien, nale\ących według niej do gabinetu.
Na obydwu znajdowały się du\e napisy informujące, \e dom znajduje się pod ochroną dobrze znanej
firmy ochroniarskiej. Josh wskazał palcem najpierw na nie, a potem na drzwi. Nawet pomimo
ciemności mógł dostrzec na twarzy Paige wyraz zwątpienia.
Josh nie chciał sprowadzać tu policjantów z ich wścibskimi pytaniami. Albo zostaliby zatrzymani za
włamanie, albo Paige musiałaby pokazać swój identyfikator. Gdyby w jakiś sposób dotarto to do
Rombarta, ich związek z nagłą śmiercią Rosjanina stałby się dla niego o wiele bardziej interesujący. A
gdyby Paige pokazała identyfikator, ktoś mógłby wpaść na pomysł, \eby sprawdzić jej to\samość w
agencji. Josh czuł niepokój na myśl, \e Steiner albo jego człowiek z kamerą mogliby znów wpaść na
ich trop, mimo i\ wyglądało na to, \e cel mają ten sam. Dla niego
- dowiedzieć się, co stało się we Władystanie. A dla Steinera
i CIA - znalezć toksynę, którą on miał wtedy przy sobie.
- Nie mo\emy ryzykować, \e alarm sprowadzi gliniarzy
- szepnął. - Wejdziemy i poprosimy lekarkę o taśmę. Nie podpi
sywałem niczego, co dałoby jej prawo do nagrywania tych sesji.
Prawnie nie ma \adnych podstaw, \eby się bronić. A kiedy ju\
o tym jej powiemy, zapytamy, dlaczego zatrzymała kasetę, kie
dy ją o nią poprosiłaś. Myślę, \e odpowiedz na to pytanie jest
równie wa\na jak cała reszta.
PAMITNA NOC 165
- Co się stało? - szepnęła Paige.
Potrząsnął głową, próbując zrzucić z siebie to przera\ające uczucie. W rogu biurka dojrzał
magnetofon. Był pewien, \e wcześniej go tam nie było.
Tak jak mówiła Paige, to było jedno z większych urządzeń tego typu. Z daleka wyglądał całkiem
niewinnie. Josh nie mógł pojąć, dlaczego go nie zauwa\ył, wychodząc z pokoju. Czy to z powodu
dziwnego uczucia dezorientacji po hipnozie?
Paige znów popchnęła go lekko do przodu, więc zmusił się do ruszenia naprzód przez gruby, miękki
dywan.
Kiedy znalazł się obok biurka, nacisnął jeden z przycisków i pusta kieszeń na kasety otworzyła się
posłusznie. Przesunął wzrokiem po blacie biurka, ale nie mógł dostrzec ani kasety, ani niczego, co
mogłoby ją zawierać.
Na środku stał otwarty laptop. Czy lekarka trzymała sprawozdania ze wszystkich swoich seansów w
komputerze? Czy po ich wyjściu wróciła tutaj, \eby opisać nagranie?
Nagle wyczuł, \e Paige ruszyła się z miejsca, w którym stała. Dopiero po chwili zorientował się, \e
obchodzi biurko dookoła, zęby odsłonić zasłony i wpuścić trochę światła. Dotknęła fotela, chcąc go
usunąć z drogi. Nie chciał się ruszyć, więc pochyliła się nad nim, chcąc zobaczyć, co go przytrzymuje.
- O mój Bo\e!
Josh wiedział, co le\y na podłodze za biurkiem, zanim Paige znów się odezwała.
~ To doktor Culbertson. Chyba nie \yje. - Głos Paige był C1chy i spokojny, Josh wiedział, \e za
wszelką cenę stara się utrzymać nad nim kontrolę. On te\ o to walczył. - Josh?
Zmusił swoje nogi do posłuszeństwa i podszedł do Paige, starając się zwalczyć niechęć. Ciało
doktor Culbertson znajdowało się w wąskiej przestrzeni między biurkiem a oknem. Za-
164 PAMITNA NOC
Przez kilka sekund milczała, po czym demonstracyjnie poło\yła pistolet na jego ręce. Zacisnął palce
na rękojeści, czując komfort, jakiego się nie spodziewał.
Oparł się ramieniem o drzwi i otworzył je odrobinę, tak \eby móc zajrzeć do środka. W domu
panowała ciemność. Po prawej stronie, przez okna korytarza i salonu, wpadało tylko nikłe światło
latarni. W głębi były drzwi do gabinetu.
Powoli ruszył wzdłu\ korytarza po wykładanej marmurem posadzce. Nie mógł tego słyszeć, ale
czuł, \e Paige podą\yła za nim. W domu panowała całkowita cisza, w której słychać było tylko ich
kroki.
Kiedy znalazł się w salonie, zauwa\ył, \e drzwi do gabinetu są zamknięte. Kiedy tego popołudnia
hipnoterapeutka wysłała go tam przed sesją, drzwi były otwarte. I zostawiła je otwarte, kiedy
wychodzili.
Mo\e po ich wyjściu wróciła do pracy po kasetę, \eby schować ją w jakimś bezpiecznym miejscu. I
przewidziała, \e po nią przyjdą.
Zacisnął dłoń mocniej na pistolecie, lewą ręką sięgając do klamki. Przekręcając ją, wstrzymał
oddech. Potem popchnął lekko drzwi i wślizgnął się do wnętrza pomieszczenia.
Zasłony w oknach były zaciągnięte i w pokoju panował mrok większy ni\ w pozostałej części domu.
Josh zatrzymał się, czekając, a\ jego oczy przyzwyczają się do ciemności. Z miejsca, w którym stał,
wszystko wyglądało tak jak wtedy, kiedy wychodzili. Wzrokiem przeszukał pokój, szczególnie
uwa\nie przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ najbardziej zacienionym miejscom.
Nie dostrzegł nic podejrzanego, ale jego niepokój wzrósł. Coś było nie tak.
Paige poło\yła mu rękę na ramieniu, popychając lekko naprzód, ale on poczuł nagłą niechęć przed
wejściem do środka. Tak jakby w cieniach kryło się coś złowrogiego, równie złowrogiego jak w
zacienionych zakamarkach jego pamięci.
I
PAMITNA NOC 167
- Nie pomogło to jej jednak. - Paige oparła dłoń o róg biur
ka i wyprostowała się powoli, z wysiłkiem.
- Zetrzyj to - rozkazał.
Spojrzała mu w oczy i kiwnęła głową, przecierając biurko rękawem płaszcza.
- Chyba ktoś nas wyprzedził - zauwa\ył, wskazując na
uchyloną szufladę. Podą\yła wzrokiem za jego spojrzeniem.
- Gdyby taśma była w magnetofonie albo le\ała gdziekol
wiek na wierzchu, nie przeszukiwaliby szuflady. Mo\e szukali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]