[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poszczególne ruchy łodzi, nie miała jednak pojęcia, z jaką precyzją
opracowali choreografię tych ruchów, rozplanowali poszczególne
działania, z jaką dokładnością wpletli łodzie i pozostawiane przez nie
bruzdy wodne w zawiły, piękny w swojej dynamice i ekscytujący wzór.
Padły kolejne strzały. Nastąpiło desperackie przyspieszenie.
Lodzie zaczęły zakreślać mniejsze kręgi, a potem popędziły w stronę
cyprysów skręcając w kierunku na wpół zatopionego pnia, którY miał się
stać katapultującą rampą.
Jak drzewce ogromnej strzały podążające za swoim grotem skif popędził
naprzód, unosząc się prawie nad wodą. Ktoś stojący za Julie zaklął z
zachwytu. Kran zaskrzypiał, kiedy główna kamera przekręciła się szybko,
podążając za łodzią, błyskawicznie posuwającą się wśród drzew. Serce
Julie biło jak oszalałe. Usta miała rozchylone, ale nie wypowiedziała ani
słowa.
Skif leciał coraz szybciej i szybciej, zbliżając się do ogromnego pniaka
tkwiÄ…cego w wodzie, pokrytego - ciemnym, opalizujÄ…cym szlamem,
zmurszaÅ‚ego i od lat obmywanego poruszanÄ… przez Å‚o¬dzie wodÄ….
Przepustnica była szeroko otwarta, silnik pracował na najwyższych
obrotach, woda kotłowała się, a Rey trzymał ster żelazną ręką.
Aluminiowy skif uderzył w pień, rozległ się metaliczny dzwięk, jaki
wydaje blacha szarpana przez tornado. Skif został wyrzucony w górę.
Szybował teraz w powietrzu. Jego silnik zawył nagle, pracując na
przyspieszonych obrotach, a Å›ruba napÄ™dowa zawi¬rowaÅ‚a. ZakreÅ›lajÄ…c
zdecydowaną parabolę, ominął korzenie cyprysa i ślizgając się, z pluskiem
opadł na otwartą przestrzeń wodną. Szybko poruszając rufą na boki jak
rybim ogonem, popłynął naprzód przez wyrzuconą przez siebie spienioną
fontannę i pozbywszy się pogoni, udał- się w górę rzeki.
Kiedy kamery filmowały ścigającą go motorówkę w momencie, gdy ta
odbiła się od pnia, oraz reakcję sfrustrowanych opryszków, na planie
panowała cisza. A potem rozległy się wiwaty, krzyki, wrzaski i aprobujące
gwizdy. Niosły się ponad wodą, gdy Rey zwolnił i popłynął do platformy.
Julie klaskała razem z innymi. A jednak kiedy zobaczyła, jak Rey wstaje w
wolno płynącej łodzi, zdejmuje pęrukę i potrząsa głową, chcąc
doprowadzić do porządku swoje włosy, kiedy patrzyła, jak zgrywa się
przed tłumem gapiów znajdujących się na łodziach w pobliżu platformy i
przed tymi, który stoją na platformie, pokazując zęby w uśmiechu i
machając ręką, poczuła, że wzbiera w niej wściekłość.
Była wściekła na.Reya za to, że w taki sposób narażał swoje życie, za to,
że opracował scenę ze Stanem, nie konsultując się z nią, i za to, że tak
rozbrajająco niedbale, prawie nieśmiało, uśmiecha się do kobiet, które
zebrały się, by go zobaczyć. Była na niego wściekła za to, że w jego
wykonaniu wszystko wydawało się takie łatwe, podczas gdy ona tak się
denerwowała.
A nade wszystko była na niego wściekla za to, że z jego powodu czuła tak
wielki strach.
9
W niedzielę Julie zrobiła przerwę. Wielu reżyserów pracowało w
weekendy. Ona też czasami to robiła, ale ten tydzień był wyjątkowo ciężki
dla wszystkich; kilka razy kręcili w nocy, potrzebowali więc czasu na
odpoczynek i odzyskanie sił. A poza tym ciotka Tine robiła aluzje, że
powinna pójść z nią na mszę i Julie nie chciała sprawić jej zawodu.
Poszli we trójkę, razem z Reyem, na mszę przedpołudniową, a potem
wrócili na lunch. Jedli gęstą zupę ze strączkami okry, sałatkę kartoflaną i
francuskie pieczywo, jeszcze ciepłe, prosto z piekarni. Po lunchu ciotka
poszła się zdrzemnąć, a Julie i Rey zostali, żeby posprzątać. kuchnię. W
kilka sekund po odejściu ciotki usłyszeli człapanie domowych pantofli,
które włożyła po zdjęciu niedzielnych butów na obcasach.
- Zapomniałam pani powiedzieć, Julie - powiedziała, wsuwając głowę
przez drzwi. -Jest pani zaproszona na wesele. W piÄ…tek moja cioteczna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]