[ Pobierz całość w formacie PDF ]
koniem. Tak, tak - westchnął Ole. - Pora, żeby Birgit zmieniła styl życia.
- Nie zapytaliśmy jeszcze Birgit, czego ona by chciała. Może będzie wolała zostać w
Rudningen - westchnęła Hannah.
- Na razie nie musimy się tym zajmować, prawda? Zapytamy ją, gdy nadejdzie wiosna.
Hannah pokiwała głową.
- Powiedz mi jeszcze co słychać u Leny Skals - zagadnął Ole, dokładając do pieca. -
Ludzie wciąż zamawiają u niej obrazy?
- Zamówień ma mnóstwo. Na wiele lat. Często chwalą jej dzieła w kopenhaskich
gazetach. Ale Preben nie chce inwestować pieniędzy w gospodarstwo. Nie chce, by Skals się
jakoś wyróżniało. Sądzę jednak, że zamierzają kształcić dzieci. I może to jest najlepszy sposób
wykorzystania pieniędzy, które zarabia Lena.
Ole z aprobatą pokiwał głową. Niewielkie zagrody, które kiedyś należały do Sorholm,
nie nadawały się do podziału między dzieci. Trudno było też powiększyć gospodarstwo, bo nikt
nie chciał sprzedawać ziemi. Dzieciom niełatwo więc byłoby żyć na wsi.
- W dalszym ciągu masz tyle życzliwości dla Wilhelma Robe?
Ole usiadł znowu i wyciągnął nogi. Wiedział, że zaskoczył matkę tym pytaniem i o to
właśnie mu chodziło. Zanim Hannah zdążyła odpowiedzieć, za oknem rozległo się głośne
wołanie. Matka i syn wymienili spojrzenia. Co się dzieje? Chwilę pózniej usłyszeli gwałtowne
pukanie do drzwi.
- Kto to może być o tej porze? - zdziwiła się Hannah. - Dość mamy swoich kłopotów.
Ole pokiwał głową. Kłopotów im ostatnio nie brakowało.
- Zaczekaj tutaj, pójdę zobaczyć, co się dzieje. Hannah nie mogła jednak usiedzieć w
miejscu i poszła za Olem przez kuchnię do izby.
- Musicie czym prędzej przyjechać. Kari Torset zasłabła. - Pod drzwiami stał najstarszy
syn gospodarzy, którzy wzięli część Torset w dzierżawę. Ole nie pamiętał jego imienia.
- Skaleczyła się, czy rozchorowała?
- Nie wiem, ale znalezliśmy ją na schodach, przed drzwiami. Chyba wyszła zaczerpnąć
świeżego powietrza. Cały czas ciężko oddycha.
- Myślisz, że to może być coś naprawdę groznego? - spytał Ole.
I od razu pożałował swoich słów. Nikt nie wybierałby się w taką długą drogę po nocy,
gdyby sprawa nie była poważna.
- To nie wygląda dobrze. - Chłopak zszedł już ze schodów. - Mama siedzi przy niej i
czeka na was.
- Dziękuję - powiedział Ole. - Dobrze, że nas zawiadomiłeś. Już jedziemy.
Hannah pakowała już lekarstwa i zioła do skórzanego mieszka. Te na pewno nie
zaszkodzą Kari, bez względu na to, co jej dolega.
- Zabierz ze sobÄ… Åshild, ja zostanÄ™ z dziećmi - powiedziaÅ‚a cicho, gdy Ole wróciÅ‚ do
izby.
- Może lepiej będzie, jeśli ty ze mną pojedziesz. Masz chyba większe doświadczenie w
takich sprawach.
Hannah energicznie pokręciła głową. Jeśli sytuacja jest naprawdę poważna, z Olem
powinna pojechać Åshild.
- PrzyjadÄ™ jutro rano - powiedziaÅ‚a. - ZresztÄ… zapytaj Åshild, czy chce jechać z tobÄ….
Nie zdążyli jeszcze zastukać do drzwi alkowy, gdy ukazaÅ‚a siÄ™ w nich Åshild. Po chwili
do izby weszła zaspana Birgit.
- Co siÄ™ dzieje? - Åshild spojrzaÅ‚a na Olego z niepokojem.
W alkowie popłakiwały bliznięta, zbliżała się pora karmienia.
- Chodzi o Kari - odparł Ole. - Zdaje się, że zle się poczuła. Ubierz się, to pojedziemy do
niej.
- A co z dziećmi? Muszę je nakarmić.
Åshild patrzyÅ‚a na męża przestraszona. Nie mogli przecież zabrać ze sobÄ… malców w takÄ…
zimnÄ… noc.
- W takim razie pojadę tam z Hannah - zdecydował Ole. - Wy zajmiecie się dziećmi.
PrzyÅ›lÄ™ tu kogoÅ› po ciebie, jeÅ›li bÄ™dzie taka potrzeba - dodaÅ‚, zwracajÄ…c siÄ™ do Åshild.
Ole, nie chcąc tracić czasu, zaczął się już ubierać.
Hannah też ubrała się najcieplej jak mogła. Wprawdzie do Torset nie było szczególnie
daleko, lecz Hannah nie chciała się przeziębić.
- Pozdrówcie jÄ… ode mnie - poprosiÅ‚a Åshild, żegnajÄ…c ich na schodach.
Nie mogła uwierzyć, że matka poważnie się rozchorowała. Przecież ledwie trzy dni temu
była w Torset, żeby obejrzeć dom po remoncie. Z nową ścianą i poddaszem. Kari była wówczas
bardzo zadowolona z powrotu na wÅ‚asne Å›mieci. Åshild przeÅ‚knęła Å›linÄ™. Matka nie może
przecież odejść tak nagle. Na samÄ… myÅ›l o tym serce Åshild na moment przestaÅ‚o bić. Matka
była w jej życiu od zawsze. Pomagała przy dzieciach, podczas najcięższych prac w zagrodzie,
zawsze ją wspierała. Niemożliwe, by była aż tak chora...
- Wszystko bÄ™dzie dobrze, Åshild.
Åshild drgnęła na dzwiÄ™k gÅ‚osu Birgit. ZupeÅ‚nie o niej zapomniaÅ‚a.
- Miejmy nadziejÄ™. - Åshild blado uÅ›miechnęła siÄ™ do Birgit. Dziewczynka ostatnio
rzadko się odzywała, ale w tej chwili chyba nie myślała o swoim nieszczęściu.
- Mama na pewno da jej coś skutecznego, widziałam, że zabrała ze sobą swój skórzany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]