[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ashild cieszyło, że syn zajmuje się młodszą siostrą, poprosiła nawet Olego, by
dał mu więcej wolnego czasu. Mała potrzebowała towarzystwa brata i jakichś
wspólnych z nim przeżyć, by zapomnieć o utracie starszej siostry, Emmy i
Ivara.
Przybyli tu dopiero wieczorem poprzedniego dnia, bo najpierw trzeba było
wyprawić Emmę. Niewiele zabrała ze sobą z Rudningen, ale przecież nie
pojechała do domu pastora z pustymi rękoma. Ole dał jej na drogę krzesło i
szafę na ubrania, a Ashild zmusiła młodą żonę pastora, by zabrała też trochę
porcelany, drewniane dwojaki, parÄ™ serwet, metalowÄ… maselniczkÄ™...
Ashild widziała, jak rodzeństwo zmierza ku potokowi. Knut chciał tropić w
górach rosomaki i pozwolił, żeby siostra mu towarzyszyła. Doszedłszy do
potoku, położyli się i napili lodowatej wody, a potem ruszyli dalej pod górę.
Ashild uśmiechnęła się i wystawiła włosy na wiatr. Przyjemnie było wreszcie
zdjąć chustkę.
Wszystko dobrze się układało: pożegnali Hannah, Emmę i Ivara, a teraz
musieli nauczyć się żyć bez nich. %7łeby tylko Ole nie wymagał od Knuta za
dużo, pomyślała Ashild. Syn musiał znalezć sobie miejsce w życiu i rozumiała,
że nie będzie mu łatwo dogadać się z ojcem, który na razie ani myślał oddać
mu gospodarkę. Knut był jednak rozsądny i ufała, że ułoży sobie jakoś życie,
najlepiej u boku energicznej żony.
Dziwnie było bez Emmy i Ivara. Ashild brakowało chłopczyka, tak jak i
Olemu. Widziała, jak od czasu do czasu mąż spogląda do tyłu przez ramię,
jakby chciał sprawdzić, czy Ivar za nim idzie. Jeżeli jednak będą mieli
szczęście, u Hannah i Fabiana wkrótce pojawi się gromadka maluchów i może
pozwolą im spędzać lato z dziadkami w górach... Ashild uśmiechnęła się ciepło
do swoich myśli i poszła z koromysłem do potoku. Bez Emmy nie miała się
kim wyręczyć w pracy, ale akurat tego lata zupełnie jej to odpowiadało. Chciała
gospodarować tu razem z Sebjorg, a na jesień rozejrzy się za nową służącą.
Jeżeli ma popracować w swoim warsztacie, będzie potrzebować w domu
pomocy. Lista zamówień była tak długa, że gdyby chciała, mogłaby w nim
siedzieć od rana do wieczora. Z czasem będzie chciała podnieść cenę na swoje
wyroby, może uda się w ten sposób trochę zarobić? Na razie żądała tyle tylko,
by pokryć cenę materiału.
Mocnymi rękoma wyciągnęła wiadra z wody i umocowała na koromyśle.
Wkrótce przybędą kosiarze i już się na to cieszyła: przy sianokosach było sporo
roboty, ale dni płynęły wśród żartów i śmiechu, więc praca nie męczyła tak jak
w domu.
Zanim Ashild weszła z wodą do chaty, przystanęła na chwilę na wzniesieniu
i głęboko odetchnęła. To była najpiękniejsza pora roku. W górach wszystko
wydawało się łatwiejsze, a jeżeli znalazła czas na pogawędkę, do sąsiednich
zagród miała blisko. Tego lata była zadowolona z życia: niczego specjalnego z
mężem nie planowali, mogła więc skupić się na pracy i na córce. Knut i Ole
dawali sobie radę sami, ale dziewczynka wymagała troski i uwagi.
Ashild otworzyła drzwi i weszła do chaty. Ciekawe, jak daleko dotarli
Hannah i Fabian? Z takim ładunkiem nie mogli podróżować zbyt szybko, ale
już wkrótce córka przestąpi próg swojego nowego domu...
W lesie ponad zagrodą Ole zmierzał w stronę granicy swojej ziemi. Zanim
jednak tam dotarł, potknął się o kopczyk, który miał przedstawiać kamień
graniczny. Znajdował się on głęboko na terenie jego posiadłości i trochę
potrwało, zanim kamień po kamieniu udało mu się go przesunąć tam, gdzie
powinien się znajdować. Zrozumiał, że czas rozmówić się z Dagfinnem
Stoytenem, nowym właścicielem. Ole pomyślał, że jeżeli Dagfinn sam nie
przyzna się do oszustwa, w którym wziął udział, trzeba będzie zawiadomić
lensmana.
Kiedy gospodarz z Rudningen z rękoma w kieszeniach zmierzał w stronę
wzniesienia z chatą, czuł w piersi ciężar. Tym razem jednak nie było to
szwankujące serce, ale tęsknota. Tęsknota za chłopczykiem, który chodził za
nim krok w krok, bez przerwy gadając i zasypując go pytaniami. Ivar był
jasnym punktem w życiu w Rudningen i Ole musiał przyznać, że bardzo, ale to
bardzo mu go brak. Mógł tylko mieć nadzieję, że chłopcu będzie u pastora
dobrze i że Henryk Friis będzie dobrym mężem.
- Mamy tu opału na wiele lat! - krzyknął Nils, stojąc w drzwiach szopy. -
Zostawmy w tym roku las w spokoju.
- Może zetniemy mniej niż zwykle - zgodził się Ole. Lubił rąbać drewno i
patrzeć, jak rośnie sąg, ale mogło go być już za dużo. Zostawione bez ochrony
na wzniesieniu zgniłoby i nie nadawałoby się do palenia.
- Możemy zacząć od paru brzózek, a potem się zobaczy - zaproponował
Nils. Pojął, że gospodarz nie chce do końca rezygnować z gromadzenia opału. -
Do warzenia serów i gotowania potrzeba więcej niż zwykle, więc może trochę
braknąć.
- Tak czy owak, muszę najpierw dobrze zabezpieczyć chlewik, żeby nam
maciora nie uciekła - zaśmiał się Ole. - Jeszcze by kogoś skusiła... - Poszedł do
obory, za którą zbudowano osobny chlewik. Tak, tak... %7łycie powoli wracało
do normy i Rudningen będzie musiało jakoś sobie radzić bez Emmy, Ivara i
Hannah.
Rozdział szósty
- Witaj w domu, Hannah.
Przeprowadzając ją przez drzwi, Fabian trzymał żonę za rękę. Czuł się
dziwnie, idąc tak ze swoją małżonką i mając świadomość, że oto już nigdy nie
będzie sam w tym wielkim domu. Był szczęśliwy, ale jednocześnie trochę
niepewny, bo nie wiedział, czy ten dom jej się spodoba. Miał zamiar dać
Hannah wolną rękę w urządzeniu wszystkiego wedle własnego upodobania i
miał nadzieję, że to pomoże.
- Dzień dobry pani. - Dwie służące dygnęły głęboko, nie podnosząc wzroku.
Josefine była poważna, ale kucharka uśmiechała się szeroko. Zastanawiały się,
jak to będzie mieć w domu panią, ale cieszyły się ze względu na Fabiana. Pan
wyglądał na szczęśliwego i dumnego; dawno nie widziały go tak radosnego.
- Na piętrze czeka nagrzana woda, a za godzinę będzie obiad. - Kucharka
Siri rozplanowała dzień z myślą o przyjezdzie państwa: pani i pan musieli
odpocząć po podróży, ale na pewno wkrótce zgłodnieją.
- To doskonale - powiedziała Hannah, a Siri dygnęła, zaskoczona.
Spodziewała się, że to pan odpowie, a teraz zrozumiała, że ze wszystkim musi
się zwracać do pani.
Fabian mrugnął wesoło do Hannah, ale nie rozmawiali, dopóki woznice nie
wnieśli ich bagaży. Pusty pokój na parterze miał na razie służyć za składzik do
czasu, aż wspólnie zadecydują o jego przeznaczeniu.
- Chodzmy, Hannah, musimy się przebrać.
Fabian puścił żonę przodem. W korytarzu na piętrze zwolniła kroku przed
drzwiami sypialni, w której nocowała poprzednim razem, ale Fabian otoczył ją
ramieniem i poprowadził ku dużej sypialni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]