[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wierzyć, że jako nowoczesna, bądz co bądz, kobieta wdałam się w ten romans z całą
nonszalancją i wyrafinowaniem oraz że z czasem się wypali, wiem, że nie ma w tym
krztyny prawdy. Jeszcze żaden chłopak, spośród tych, których jakoby kochałam i
obdarzałam bodaj porównywalnym uczuciem, nie skłonił mnie do rozważań na temat
zmiany obranej drogi życiowej. Cieszyłam się ich względami. Kiedy jednak znikli z
mojego horyzontu, nie zatęskniłam nawet za tymi, których kochałam najbardziej.
O czym myślę, kiedy wpisuję swoje nazwisko u góry na formularzu do Yale? %7łe
zanim obudziłam się dziś rano, mgiełka jego kremu do golenia zdążyła wyparować
mi z opuszków palców. %7łe nie widziałam go dziś cały dzień, że zadzwonię do niego,
jeżeli on się nie odezwie, po prostu, żeby powiedzieć mu dobranoc i kocham cię .
Oszalałam. Zawsze kierowałam się rozsądkiem, starannie dobierałam cele,
przejawiałam stanowczość, nieugiętość. Podsłuchane komentarze, że taki intelekt
marnuje się u dziewczyny, dodają mi jedynie determinacji. Każda szóstka napawa
mnie dumą, dobrze wróży na przyszłość. Nie zwracam uwagi na panie, które chociaż
ledwo mnie znają, mówią mi czasem w twarz, a czasem mojej mamie, że nadmiernie
wykształcone dziewczęta pozostają bezpłodne. Znam swoją wartość. Wiem, kim chcę
zostać. Wiedziałam od małego, kiedy odkryłam, że ciało ludzkie ma tak niesamowite
właściwości, iż samo się naprawia i rozmnaża.
Kiedy otrzezwiejÄ™?
*
Amy postawiła kubek kawy na stoliku nocnym dla Chloe, która właśnie
skończyła się pakować. Następnie zsunęła walizkę na ziemię i zaciągnęła ją do kąta.
Sięgnęła pod łóżko, żeby wyjąć układankę Scotta. Przy domu warczała kosiarka do
trawy. Amy podeszła do okna i musnęła palcami zebrane zasłony.
Coś mi wczoraj wieczorem przyszło do głowy. Chloe przejechała kciukiem po
złączeniach układanki Scotta. Rozpamiętujesz nie tylko poronienie, ale i Jema.
Minęło jedenaście lat.
Prawie co do dnia. W tym miesiÄ…cu przypada rocznica. Dlatego nie powinnaÅ›
już czuć rozdarcia na dzwięk jego imienia.
Jak przeżyjesz coś podobnego, to pogadamy.
Oj, przestań, błagam cię. Dlaczego mnie odtrącasz, skoro wiesz, że tym bardziej
będę nalegała?
Nie twoja sprawa.
Owszem, moja. Przyjazniłyśmy się jeszcze przed poznaniem Jema i Scotta.
Gówno mnie obchodzi, czy jesteś szczęśliwa, czy nie. Ale obchodzi mnie, kiedy
zaczynasz świrować. Obchodzi, kiedy zamierzasz zmarnować sobie życie.
Fakt. Wtrąciłaś się kiedyś, żeby mnie odwieść od ślubu z Jemem.
JesteÅ› teraz niesprawiedliwa.
Ale to prawda. Aims, zaraz po studiach masz zaklepaną świetną pracę.
Szczęście ci sprzyja. Nie rezygnuj! On poczeka . Mówiłaś jeszcze, że mamy
dwudziesty wiek. I że żadna kobieta nie powinna rezygnować z własnych marzeń.
Chloe nie od razu odpowiedziała. W jej oczach malowała się skrucha. Na jej
widok przypomniała mi się Twolly, której rady udzielane w dobrej wierze szybko
odrzuciłam. Stanęło mi w oczach zamknięte puzderko z wygrawerowaną obrączką,
które zostawiłam na toaletce w dniu śmierci.
Nie musiałaś za niego wychodzić powiedziała Chloe. Mogłaś się do niego
wprowadzić, ale nie zdecydowałaś się. Pamiętasz?
Amy głaskała fałdy zasłony.
Nie pomogłaś mi, Chloe. Wysuwałaś powody polityczne, retoryczne. Dalekie
od rzeczywistości. A ja kochałam go tak bardzo, że gotowa byłam wyjść za niego za
mąż.
Nie przypuszczałam, że się tak bardzo zaangażowałaś. Mówię oczywiście o
Jemie. Ale nie sądziłam, że aż tak ci zależy na ślubie.
Rozważaliśmy ucieczkę i cichy ślub.
Nie chciałaś mieć trochę czasu dla siebie? Spędziliście razem trzy lata. Nie
tęskniłaś za odrobiną samotności, przynajmniej na próbę?
Taką podjęłam decyzję. Może nie wypadłoby tak zle.
I nadal tyle ciÄ™ to kosztuje?
Amy zagryzła usta w kąciku. Uleciał z niej bukiet zapachów paczuli, gumy
cynamonowej, pieczonego kurczaka, róż, potu, deszczu, odurzających w tym
nienaturalnym otoczeniu.
Do tej pory miewam złe sny. Wypadki samochodowe, w których nikt nas nie
znajduje. Budzę się ze śpiączki, a jego właśnie jedzą robaki. Albo dziadek mówi mi,
że Jem nie żyje, a szlocha przy tym tak bardzo, że go zatyka. Albo tracę dziecko, a
płód zwisa mi z ciała, skąpany we krwi Jema, która rozlewa się po podłodze.
Jezu. Chloe wzięła do ręki kubek z kawą i dłuższą chwilę patrzyła na
przyjaciółkę. Myślę o nim. Czasem przypomina mi go jakaś piosenka, obraz albo
zapach. Zupełnie jakbyśmy mogli wszystko nadrobić. Wtedy go wpuszczam.
Ja tak nie umiem.
Innymi słowy, nigdy nie przebolałaś jego straty.
Oczywiście, że przebolałam. Otrząsnęłam się, wyszłam za Scotta.
To co innego. Czym cię tak zadręczasz? Scott uważa, że przeżywasz śmierć
dziadków.
Ma racjÄ™. Nadal mnie boli.
Ale to chyba nie jest cała prawda. Wedle moich rachub, załamałaś się po
obejrzeniu tego nagrania.
Amy nie odwróciła się. Zastygła w bezruchu. Mięśnie rąk i łydek miała napięte
jak postronki, oddech płytki, rytmiczny. Chciała zachować tajemnicę dla siebie,
głęboko ukrytą, niemal zapomnianą.
Nie byłam przygotowana na jego widok.
Wierz mi, że nie wiedziałam, co na niej jest. A już na pewno nie
przypuszczałam, że tak cię wytrąci z równowagi.
Spojrzał na mnie z ekranu tak jakoś dziwnie.
Ale jak?
Jakby do mnie mrugnął. Przedtem patrzył z ukosa, ale kiedy spojrzałam mu
prosto w oczy... I lekko się przy tym uśmiechnął, tak, żeby nikt nie zauważył.
Nie przypominam sobie.
Nic dziwnego. Bo ten uśmiech był przeznaczony wyłącznie dla mnie. Amy
potarła oczy. Już zapomniałam, jak się czułam, kiedy tak na mnie patrzył. A teraz
wszystko wróciło. Rozpaliło mnie na wskroś. Nagle nie mogłam powstrzymać
naporu wspomnień. Pękła tama, która je powstrzymywała. Najpierw poczułam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]