[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Używany rower jest lepszy niż żaden, a Kyle i tak nigdy się nie
pozna. Odłożyła słuchawkę, szczęśliwa, że będzie mogła poda
rować synkowi na gwiazdkę wymarzony prezent, i właśnie wte
dy dobiegł ją przerazliwy krzyk.
Zerwała się na równe nogi i wyjrzała przez okno. Samantha
biegła po schodach na werandę, skacząc po trzy stopnie naraz.
- Libby, chodz szybko! Kyle spadł z roweru i się nie rusza!
ROZDZIAA ÓSMY
- Gdzie?! - zawołała Libby.
- Przed naszym domem.
Libby rzuciła się we wskazanym kierunku. Z oddali zoba
czyła Kyle'a. Leżał nieruchomo na chodniku obok przewróco
nego roweru. Na szczęście nie był sam, bo pani Bridges zdążyła
już przybiec na miejsce wypadku. Libby ujrzała jej zatrwożoną
twarz i poczuła, że uginają się pod nią nogi.
- Nie wiem, co się stało. Sam czekała na Kyle'a na dworze
i nagle zaczęła krzyczeć. Od razu wysłałam ją po panią - tłu
maczyła gosposia.
Libby uwolniła nogi dziecka spomiędzy szprych i uklękła przy
nim na ziemi. Starała się stłumić przerażenie i działać z opano
waniem.
- Kyle, kochanie, słyszysz mnie?
Chłopiec się nie poruszył.
Fioletowy siniec i guz rosnący na czole wskazywały, że stra
cił przytomność na skutek uderzenia w głowę. Libby spostrzeg
ła też, że nogawka dżinsów w okolicy kolana przesiąkła krwią.
- Proszę wezwać pogotowie - zwróciła się do pani Bridges.
- Niech pani powie, że podejrzewam obrażenia głowy. - Go
sposia pobiegła do domu. - A ty przynieś ręcznik, żeby owinąć
mu nogę - poleciła Samancie.
Skaleczenie było dość głębokie, ale nie na tyle, by uspra
wiedliwić aż tak obfity krwotok.
- Kyle, to ja, mama. Wszystko będzie dobrze, tylko otwórz
oczy.
116 CZAS UKOJENIA
Drzwi domu zamknęły się z hukiem i po chwili Sam podała
jej ręcznik. Zanim Libby skończyła opatrywać ranę, na miejscu
wypadku pojawiła się policja i pogotowie. Sanitariusze ustawili
nosze.
- Jest nieprzytomny od mniej więcej dziesięciu minut - wy
jaśniła Libby.
Ze ściśniętym sercem patrzyła, jak usztywniwszy chłopcu
szyję, sanitariusze układają go na noszach. Ręcznik, którym
owinęła skaleczoną nogę, całkowicie przesiąkł krwią.
Nadbiegła Sylvia.
- Co mu jest?
- Nie wiem - odrzekła Libby z trudem.
Sąsiadka objęła ją ramieniem.
- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Kyle to twardy chło
piec.
- Wiem.
Sanitariusze podnieśli nosze i wsunęli je do karetki.
-. Mogę jechać z wami? - spytała Libby. - Chciałabym być
przy nim, kiedy odzyska przytomność.
Ruszyli na sygnale przez miasto.
- Mamy zawiadomić pani lekarza?
- Tak, poproszÄ™. Doktora Caldwella.
Sanitariusz połączył się ze szpitalem przez krótkofalówkę.
Zanim dotarli na miejsce, Kyle powoli podniósł powieki.
- Kyle, słyszysz mnie?
- Mamo? - powiedział cicho. - Gdzie ja jestem?
- Miałeś wypadek. Jesteśmy w karetce i jedziemy do szpi
tala.
Przy drzwiach prowadzących na izbę przyjęć oczekiwał ich
Peter w towarzystwie dwóch pielęgniarek. Libby odetchnęła
z ulgÄ….
- Co się stało? - spytał.
- Spadł z roweru - wyjaśniła, a sanitariusze podali resztę
informacji na temat stanu chłopca.
CZAS UKOJENIA 117
- No i co, synu Znowu rozwaliłeś rower?
- Chyba tak - odparł Kyle z twarzą wykrzywioną bólem
- Co ciÄ™ boli
- GÅ‚owa i kolano
Usuwając zakrwawiony ręcznik, Peter wydawał polecenia
pielęgniarkom
- Zdjęcie kręgosłupa, czaszki, badanie ogólne krwi - Przyj
rzał się uważnie krwawiącej ranie - I jeszcze testy na krzepli
wość - Pochylił się nad Kyle'em - Będziemy ci robić różne
badania, ale me masz się czego bać Nic cię nie będzie bolało
Przez cały czas będę przy tobie
- Gdzie jest mama
Libby natychmiast znalazła się przy dziecku
- Tutaj, kochanie
- Pomoże nam pani wypełnić kartę przyjęcia- spytała re
jestratorka w niebieskim uniformie
- Nie chcę od niego odchodzić - zaprotestowała Libby
- Wszystko będzie dobrze, prawda, synu - Peter próbował
ją uspokoić - Idz i przy okazji napij się kawy
Libby w końcu uległa jego namowom Zanim skończyła wy
pełniać papiery, Kyle został przewieziony na radiologię
Nie mogąc znieść bezczynności, podeszła do automatu z na
pojami i w tej chwili uświadomiła sobie, ze jest bez grosza, bo
przecież jej torebka została w domu Zaczęła przeglądać mocno
juz podniszczony tygodnik, lecz czas dłużył się jej w nieskoń
czoność W końcu wszedł Peter i Libby zerwała się na równe
nogi
- Co mu jest Mogę go zobaczyć
Objął ją i posadził na kanapie dla odwiedzających
- Za chwilę możesz - powiedział
- Co wykazały zdjęcia
- Nie ma uszkodzeń rdzenia
Odetchnęła z ulgą
- A głowa
CZAS UKOJENIA
118
- Lekkie wstrząśnienie mózgu. Tomograf nie wykazał żad
nych poważnych uszkodzeń, ale ma rozległy podskórny krwiak
w okolicy uderzenia. Dlatego postanowiłem zatrzymać go na
obserwacji.
- A co z nogÄ…?
- Założyłem dziesięć szwów.
- Czy nie uszkodził tętnicy? Krwawił tak mocno.
- To jeszcze jeden powód, dla którego chcę go zatrzymać.
Przy takim skaleczeniu krwawienie nie powinno być aż tak
silne, dlatego zleciłem testy na krzepliwość. Wyniki nie są naj
lepsze.
- Co przez to rozumiesz?
- Norma to trzydzieści sekund, a u Kyle'a wyszło czterdzie
ści osiem. Czas krwawienia też jest zdecydowanie za długi.
Zdaje się, że cierpi na pewne zaburzenia krzepliwości.
- Jakie zaburzenia?
- Tego jeszcze nie wiemy, dlatego muszę ci zadać kilka
dodatkowych pytań. O ile wiem, ma często krwawienia z nosa,
prawda?
Libby przytaknęła.
- Nie zauważyłaś, żeby miał skłonność do siniaków?
- Zwykle ma jakiegoś sińca gdzieś na ciele, jak to dziecko.
- Czy ty lub ktoś z twojej rodziny cierpiał na jakąś chorobę
krwi?
- Nie, nikt.
- A ojciec Kyle'a?
Zawahała się.
- Nie wiem. Podejrzewasz hemofilię? - spytała z przeraże
niem.
- Albo chorobÄ™ von Willebranda.
Libby poczuła skurcz serca.
- Są dwa rodzaje hemofilii, ale wątpię, żeby Kyle cierpiał
na któryś z nich. Objawy wystąpiłyby znacznie wcześniej. Je
śli chodzi o von Willebranda, wielu ludzi dowiaduje się, że
CZAS UKOJENIA 119
są chorzy, dopiero kiedy muszą poddać się jakiemuś zabie
gowi albo poważnie się zranią. W każdym razie musimy prze
prowadzić serię badań. Za kilka dni będę miał pełny obraz
sytuacji.
- Rozumiem - wykrztusiła.
- Nie martw się - Peter wziął ją za rękę - wszystko będzie
dobrze. W dzisiejszych czasach choroba Willebrandato nie wy
rok śmierci. Mimo że jest dziedziczna i może być przekazana
przez każde z rodziców, wielu chorych prowadzi całkowicie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]