[ Pobierz całość w formacie PDF ]
usta.
Spence zwolnił maksymalnie prędkość jazdy, po czym pochylił się i pocałował te kusząco
wydęte wargi. Pattie wstrzymała oddech, ale pocałunek był tak szybki, \e nie było sensu
protestować.
Jechali na zachód w stronę rzeki Tennessee. Niegdyś spędzali wiele czasu w domku nad
rzeką, nale\ącym do rodziny Spence a. Tam właśnie kochali się po raz pierwszy. Spencer
zastanawiał się, czy Allison została poczęta właśnie w tym domku, na starym metalowym
łó\ku.
DokÄ…d jedziemy?
Do domku nad rzeką. Pomyślałem, \e zrobimy sobie piknik, jak w dawnych czasach.
Przypuszczam, \e nie ma sensu prosić cię, byś mnie zawiózł z powrotem do miasta?
Poddaj się choć ten jeden raz, mała. Obiecuję, \e gdy dotrzemy nad rzekę, nie zrobię
nic, czego nie będziesz chciała.
Pattie zerknęła na niego podejrzliwie. Obdarzył ją przelotnym uśmiechem, po czym
skoncentrował się na prowadzeniu samochodu, pogwizdując przez cały czas.
Pokonywali kolejne kilometry. Wzdłu\ drogi przesuwały się zielono-brązowe zarośla.
Niebo nad nimi było czyste i błękitne. Pattie rozluzniła się nieco. Usiłowała nie patrzeć na
mę\czyznę, który siedział obok niej, ale nie potrafiła się od tego powstrzymać. Od śmierci
Freda nie czuła fizycznego pociągu do \adnego mę\czyzny, ale po\ądanie, jakie teraz
wzbudził w niej Spencer, zupełnie jej nie zdziwiło. Zawsze go pragnęła, od pierwszego dnia,
gdy siÄ™ poznali.
Pattie miała wtedy czternaście lat. Jej matka przyjęła pracę jako gosposia w domu
Randów. W trzy lata pózniej razem odkryli niezrównany świat pierwszej miłości i seksu.
Spence skręcił w lewo na \wirową drogę prowadzącą do domku. Od chwili gdy przyszło
mu do głowy, by porwać Pattie i zabrać ją nad rzekę na romantyczny piknik, nie mógł się
opędzić od wspomnień. Gdy się kochali po raz pierwszy, obydwoje byli niedoświadczeni.
Mimo tego prze\ycie okazało się niezapomniane. Senator nie miał nic przeciwko temu, \e
jego syn sypia z córką gospodyni, ale nie zgadzał się na ślub. Randowie nie popełniali
mezaliansów, a ju\ z pewnością nie \enili się z puszczalskimi dziewczynami z biednych
rodzin. Uczucie Spence a do Pattie stało się kolejnym ogniwem w długim łańcuchu
nieporozumień między nim a ojcem. Nic, co Spence robił, nie zadowalało senatora Randa.
Zupełnie się tu nie zmieniło powiedziała Pattie, spoglądając na wysokie drzewa
górujące majestatycznie nad domkiem zbudowanym z drewna i kamienia, który stał na
szczycie trawiastego pagórka. Po drugiej stronie \wirowej drogi, oddalona zaledwie o kilka
metrów, płynęła rzeka Tennessee, szeroka i potę\na.
Spence wysiadł, obiegł dokoła samochód i otworzył drzwi Pattie. Spojrzała mu prosto w
oczy.
Nie mam zamiaru iść z tobą do łó\ka, Spence.
Ujął ją za rękę, podniósł do ust i pocałował czubki palców.
Nie chcę cię ju\ nigdy więcej skrzywdzić.
JesteÅ› niebezpieczny dla kobiet, wiesz?
Spence wyjÄ…Å‚ koszyk z auta i objÄ…Å‚ Pattie ramieniem.
Mała, obydwoje wiemy, \e nie jestem nawet w połowie tak niebezpieczny jak ty.
Poczuła rumieńce na policzkach. śadne z nich nie zapomniało, jak dobrze było im kiedyś
razem.
Mo\e po prostu nie pasujemy do siebie.
Pasujemy. W ka\dym razie kiedyś tak było. I daję głowę, \e nadal tak jest.
Otworzył baga\nik samochodu i wyjął gruby koc w kratę.
Ciekawe, czy nasze miejsce nadal tu jest, czy te\ rzeka je zmyła?
Pattie poszła za nim wąską, krętą ście\ką. Słońce przeświecało przez gęste drzewa i na
ziemi tańczyły złote plamki światła. Czternaście lat. Od czternastu lat nie widziała tego
człowieka, a mimo to miała teraz wra\enie, jakby nic się nie zmieniło, jakby nadal miała
osiemnaście lat i była w nim wcią\ zakochana.
Spence przecisnął się przez wysokie chwasty i gęste krzaki. Kilka metrów nad wodą na
brzegu rzeki wznosiła się wielka, płaska skała, lśniąca w popołudniowym słońcu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]